Jako, że półtora roku temu w ramach Projektu recenzja, kilku autorów pochyliło się nad tą płytą, pozwolę sobie podpiąć się pod tą inicjatywe. Dla przypomnienia wspomniane recenzje:
Recenzja Bojadżijewa
Recenzja dawrweszte
Recenzja wmichaela
Ehh te metaluchy niesłowne są, nic a nic nie można im ufać. Metallika odgrażała się, że nie będą swoich płyt promować klipami, singlami i innymi świecidełkami… do momentu kiedy nie przekładało się to na realny pieniądz – biznes jest biznes cóż po ideologii jak można przytulić zielone prawda? Jak się hajs zgadza to i dideło się nakręci. Zresztą nie pierwsza nie ostatnia w tej branży taka sytuacja. Dziś tym bardziej nie dziwią takie sytuacje ale dwie dekady temu, gdy część podziemia wypełzało na salony w niektórych środowiskach budziło więcej niż niesmak. Oczywiście nie ma co się spinać to tylko rock’n’roll a więc zabawa, rzeczywistość toczą dużo poważniejsze problemy niż artysta, który jest tylko człowiekiem. Jednak budzi pewien niesmak to, że czytamy sobie w jednym czy drugim periodyku, że, nie zamierzamy wprowadzać żadnych, wyraźnych zmian w naszym stylu, a jeśli to nastąpi, to zespół przestanie się nazywać Entombed. Mija kilkanaście miesięcy i zespół nagrywa album na opak i w zasadzie to dobrze, w końcu jakaś to iluzja twórczej swobody, wytyczanie nowych trendów(chociaż w tym wypadku jest twórczy i stylistyczny regres) Po za tym wiem, wiem tacy i nie taki kit każdego dnia nam wciskają a na takie deklaracje trzeba patrzeć z dystansem zwłaszcza, że nie dziwię się chłopakom – nagrali kanon szwedzkiego brzmienia na dwóch krążkach, którego już nie byli w stanie przeskoczyć, ewentualnie bali się próbować, biorąc pod uwagę oczekiwania fanów i takiej analogii doszukiwałbym się też w przypadku przywołanej Mety. Kończąc tę dygresję trzeba zwrócić uwagę na to, że Wolverine Blues wstrzeliwuje się w raczkującą stylistykę Stonerową, lata 90 w gruncie rzeczy dobijają do ściany kreatywności, której chyba do dziś nie przebito a więc w duchu postmodernizmu wszystko z wszystkim zaczęto mieszać. Szwedom udało się na tej kanwie wysmażyć takie triko zwane Death’n’Rollem – kompletne przeciwieństwo bogatego na swój sposób brutalnie pompatycznego Clandestine, nagrali album do pożygu przechlany, bujający, przepocony brudny.
Na Blusie Rosomaka utwory są dużo prostsze w konstrukcji, dużo mniej zagęszczone przez co wszelkie niuanse jak kozackie pojedyncze a jakże sugestywne uderzenia Nicka, które skutecznie kruszą czaszkę. Czy charakterystyczne entomowe gitarowe zawijasy. W maksymalnym uproszczeniu jest to Motör do sześcianu, albo jeszcze bar dziwnej - gdyby Acidzi zapragnęli rżnąć deatha to właśnie taką płytę ekipa Titiego by nagrała. Ważne aby odnotować, do składu wrócił wyklęty L-G Petrov, który tak jak na Left Hand Pathjest jednym z głównych składników tej utytłanej smarem i wyrzyganym piwem albumu. Growlu tutaj jak na lekarstwo, zamiast tego jest zbrutalizowany, wulgarny rasowy krzyk o rockowym zacięciu. Tak jak na debiucie L-G Petrov szasta konwencjami swoich wokaliz dostosowując je do klimatu danego utworu. Duży szacun dla Larsa Rosenberga za ten do bólu tłusty wyeksponowany basiur. Płyta buja od pierwszych sekund „Eyemaster”, klasyczne solówki brzmią jakby to nie był ten zespół, nie licząc wspomnianych znaków rozpoznawczych. To rock’n’rollowe szaleństwo zmieszane jest idealnie z nowoczesnym Groovem, przez co mieszanka jest dosłownie wybuchowa. Tyczy się to takich ochłapów jak „Rotten Soil” i tu znów sili mi się na złośliwości tym razem w kontekście tekstów – w tym samym wywiadzie zespół sam z siebie mówił o tym, że z płyty na płytę można się spodziewać co raz to ambitniejszych tekstów,Jedno co chciałbym żeby się nieco zmieniło, to słowa, które(…) były wyraźną kopią tego, co już wielokrotnie napisano, „W naszych tekstach będzie nadal przeważał temat ciemności i śmierci. Będzie jednak potraktowany bardziej dogłębnie, do możliwości wielorakiej interpretacji w sensie filozoficznym(…).Daleko tekstom na trzecim krążku do filozoficznej głębi ale spójności odmówić nie można Entombed, teksty idealnie współgrają z death’n’rollową stylistyką co akurat trzeba traktować zdecydowanie na plus. Teksty są wyjątkowo oldschoolowe i naturalnie wynikają z odniesień do lat ’70, są więc demony(„Demon”), wampiry(„Blood Song”), krew się leje strumieniami.
Ogólnie album jest równy z niestety małym wyjątkiem w postaci „Contempt”. Jest to jeden z
najdłuższych na płycie utworów zaczyna się nieźle ale momentami brakuje intensywności. Na pewno jest to jeden z bardziej klimatycznych utwór z smolistymi zwolnieniami i ciekawymi gitarowymi patentami, przez co warto się wgryźć w ten utwór zdecydowaniem również czyste wokale L-G robią wrażenie ale ta pierwsza część albo mogłaby być bardziej przytupem albo po prostu trochę skrócona. Za to uważam, że tytułowy wał powinien być dłuższy, zaczyna się starą dobrą rzeźnią by przejść do death’n’rollowej potańcowy. Odnośnie tytułu to istnieje alternatywna okładka z marvelowskim Wolverinem, która była samowolką wytwórni – samo to wydanie jest dziś nie małym rarytasem. Mocnym punktem programu jest „Blood Song” – słychać w nim dystans a przede wszystkim zabawę pijacką konwencją. Nóżki same dygają wtórując pląsom na basie.
Reszta albumu trzyma poziom z dwoma totalnymi piekielnymi wyziewami. Pierwszy to oczywiście legendarny „Hollowman”, który można przyjąć za kwintesencję Death’n’Rollu o komiksowo noirowym klimacie. Istny smród, brud jeszcze raz bród, ochlaj bez wyżerki. Drugim mocarzem jest „Out of Hand” z rozbrajającym intro i chamskim bluźnierczym kopem w mosznę. Idealny zamykacz kurwa, kurwa!
Entombed w 1993 roku to był już inny zespół, przestali się ścigać ze sobą i zrobili coś kompletnie na opak co wyszło im na dobre. Część fanów się (chwilowo) obraziła ale to już był/jest ich problem, szczerości tej płycie odmówić niemożna. Ja ten zespół szanuję i lubię niezależnie od wszystkiego ale jednak podziwiam bardziej konsekwencję kompanów z Grave i Unleashed które mimo, że też robiły skok w bok to szybko wracały z podwiniętym ogonem by dalej krzesać smrodek w imię starego dobrego Death Metalu.
Inne tematy w dziale Kultura