Po serii koncertów w Niemczech i rodzimej Szwecji przyszedł najwyższy czas na drugie uderzenie Soulreapera. W 2003 roku miał premierę album Life Erazer poprzedzony EPką Son of the Death. Główną zmianą w zespole jaka zaszła to nowe logo a tak to płyta ta kontynuuje stylistyczny misz masz Brutalnego Death i Black Metalu. Zespół tym razem zaprezentował prawie dwa razy dłuższy materiał(z bonusami ponad godzinę). Zdecydowanie za dużo dobrego na jeden raz, zwłaszcza, że są utwory których śmiało można było pominąć.
Album jest znacznie brutalniejszy i cięższy począwszy od wokalu Christoffera po brzmienie gitarzystów. Nadal z selektywnością różnie bywa zwłaszcza w kulminacyjnych momentach która brzmi jakby zagęszczenie i intensywność wymykała się z pod kontroli. Dużo mniej na tej płycie melodyjnych wycieczek, które ograniczają się głównie do nieskoordynowanych chaotycznych solówek(często są schowane jak to ma miejsce w marszowym utworze tytułowym) ale i intrygująco mrocznych i psychodelicznych zagrywek(np. wolniejsze partie w „Son of the Death”. Podobnie jak na debiucie a może i jeszcze bardziej przeprowadza skomasowane ataki perkusista Tobias Kellgren – już choćby ze względu na jego grę warto zapoznać się z tym albumem. Wokale jak wspomniałem są brutalniejsze i kontynuują patent przeplatanki gardłowego growlu i wysokiego skrzeku. Podobnie jak na Written in Blood w poszczególnych utworach pojawiają się melodeklamacje, jęki itp. Tempa przeważnie są szybkie ale pełne dynamicznych zwrotów akcji, łącznie z wolniejszymi ołowianymi partiami, które skutecznie wgniatają w posadzkę. Więcej nutek przywołujących melodyjną czerń metalu można posłuchać w „The Slow Fall of Death”. Utwór jest przykładem, że z czytelnością wokali już nie jest tak dobrze jak na debiucie.
Poziomem odstaje „Static Darkness” bardziej smoliste granie z wyeksponowaną ołowianą pracą perkusji mimo to utwór jest prostszy w konstrukcji jeżeli chodzi o gitarowe szycie. Niby trochę się utwór rozkręca ale te czyste, jęczące wokalizy można sobie było odpuścić.
Wspomnianym nawiązaniem do twórczości Dissection jest niczego sobie instrumentalny „Transcendenig Fall” akustyczne budowanie nastroju za które odpowiada basista Mikael Lång współgra z odgłosami ulewy i burzy. Chwila spokoju od zmasowanego metalowego ataku. Zwłaszcza, że już na salony whodzi „Blood Chapter” z wyjątkowo okrutnymi wokalnymi rzygami – nie da się ukryć Krzysztof dosłownie wypruwa sobie flaki. Cóż z tego, gdy reszta zespołu niedomaga -średnio szybkie tempo niestety mało dynamiczne. Lepsze wrażenie sprawia „Devil’s Speach”, z równie obleśnymi wokalami a przy tym z głową zagranym akompaniamentem. W końcu doczekaliśmy sie riff z odpowiednim zacięciem. Dla odmiany jeden z lepszych utworów na Life Erazer. Utwór wręcz wzorcowy, posiada wiele smaczków, których stanowczo brakowało - wyłaniającą się solówka, bardziej sensowne melodeklamacje i ten czysty wrzask.
Na sam koniec podobnie jak na poprzednim albumie zespół prezentuje najdłuższy utwór na płycie. „Pain Within” aż paruje od dziwnie pogiętych partii gitar. Jeden z nielicznych utworów gdzie wyczuwalny jest kładzenie nacisku na budowanie nastroju. Szkoda, że dopiero w drugiej części albumu pojawiają się tego typu utwory. Zróżnicowane, pełne pomysłów. Zwłaszcza, że jest to najdłuższy utwór. Ciekawe wokalizy z ozdobnikami. Hipnotyzująca końcówka z czystym średnio udanym zaśpiewem który trochę brzmi groteskowo ale i tak dużo lepiej niż poprzednie tego typu „eksperymenty”. Zdecydowanie bardzo udane podsumowanie albumu, ale to jeszcze nie koniec, jako bonus zespół zapodał standard Morbidów „Fall From Grace” z tribute albumu Tyrants From the Abbys. Niektórzy szydzą, że to jedyny punkt programu, który zapamiętali z tego albumu – trochę w tym racji jest bo cover ten został odegrany z większą pasją niż połowa płyty.
Niektóre wydania posiadają jeszcze oba utwory z EP Son of the Death - na której znalazły się utwór tytułowy oraz instrumentalna wersja „Devil’s Speach”. Utwory te różnią się od wersji albumowych bardziej rozmytym, brudnym brzmieniem. Instrumentalny „Devil’s Speach” lepiej się sprawdza niż z wokalami ale to przez to, że trochę się dzieje w tym utworze.
Album niezdobył żadnego rozgłosu, Soulreaper świata nie zawojował czego konsekwencją było rozwiązanie zespołu. Idealnie zbiegło się to z reaktywacją Dissection - także zespół skądinąd swe zadanie spełnił.
Inne tematy w dziale Kultura