Gates of Ishtar to jeden z wielu zespołów boomu melodyjnego death metalu połowy lat ’90. Zespół może zbyt innowacyjny nie był ale na pewno nie można odmówić mu swojego stylu. Pierwszym małym sukcesem Gates of Ishtar jest fakt, że Seasons of Frost uznane zostało demem 1995 roku. Dzięki temu zespół podpisał kontrakt z fińską wytwórnią Spinefarm Records.
Pierwszym utworem jest „Where The Winds Of Darkness Blow” spokojne, melodyjne wprowadzenie powoli przechodzi w bardziej żywiołowe granie. Po mimo, że to demo jakość jego jest optymalna. Cały ten brud dobrze współgra z ckliwymi melodyjkami generowanymi przez gitarzystów Andreasa Johanssona i Tomasa Jutenfäldta. Sekcja rytmiczna jest bez zarzutu, miło rzęzi gitara basowa Niklasa Svenssona. Jak nie trudno odgadnąć dużo tu epickości i patosu. Utwór jest rozbudowany wieloma wątkami, ciekawymi przejściami perkusisty. Bardzo chwytliwy i klasyczna świetlista solówka po której następuje kulminacyjny galop.
Bardziej spokojnym utworem jest „The Dreaming Glade” z wyraźnie dominującą melodyjnością. Brakuje mi większego kopa w grze Oskara Karlssona. W zasadzie gdyby nie wrzask wokalisty to byłby to Heavy Metal.
Za zwodniczym tytułem „The Silence” kryje się bardzo szybki gitarowy pasaż. Bardzo energetyczny utwór, z ciekawymi riffami pełnymi mistycznego czaru. Liczne zmiany tempa. Momentami wyeksponowany bas i bardziej brutalny wokal z stricte growlowymi wstawkami.
Na koniec zaserwowany został „Into Seasons of Frost”, który nie dorównuje prędkości poprzedniego utworu ale należy do rozpędzonych. Świetne niebanalne melodie i wstawka akustycznej gitary kreują magiczne krajobrazy. Dla kontrastu „brzydkie” kołatanie basu.
Bardzo dobre demo które już wówczas pokazywało, że Gates of Ishtar ma coś do powiedzenia. Prawdopodobnie gdyby pierwszy album wydany został rok wcześniej zespół wymieniany byłby jako jeden z czołowych przedstawicieli a tak to mamy zasłużoną mocną pozycję drugiej fali.
Inne tematy w dziale Kultura
