Ignatius Ignatius
363
BLOG

At The Gates: With Fear I Kiss the Burning Darkness - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Drugi album przynosi dalsze zmagania sił melodyjnej światłości z siłami mroku death metalu. Okładka pierwszego wydania to dzieło zatytułowane 220 Volt Buddha, którego autorem jest Åke Hodell. Rzeczywiście praca ma coś w sobie przykuwającego uwagę. Na albumie gościnnie użyczył swego głosu niejaki Matti Kärki.

W zasadzie jest to kontynuacja The Red in the Sky is Ours. Założeniem była poprawa brzmienia i niestety w mojej opinii jest gorzej niż było. Mocno zapiaszczone brzmienie ma swój urok ale wyzbycie się ciężaru jest po prostu niezrozumiałe.

Stylistycznie nastąpił nieznaczny progres. Wyczuwalne jest położenie nacisku na melodyjność i surowość brzmienia. Brakuje mi bardzo partii smyczkowych, które pięknie wzbogacały muzykę zawartą na poprzednim krążku. To co dominuje na tym krążku to posępny, smutny nastrój zaklęty w gitarowych melodiach i riffach. Najlepszym przykładem jest jeden z najbardziej znanych utworów Szwedów - „Raped by the Light of Christ” z nastrojowym akustycznym intro, wyraźnie depresyjny utwór, który w ołowie zaczyna się rozkręcać. Na uwagę zwracają mistrzowskie, wysokie partie skrzeków Tomasa. Niezrozumiałe dla mnie jest to, że utwór tak nieznośnie, nagle się urywa. Punktem kulminacyjnym smutku jest najdłuższy na płycie „Primal Breath”, wstęp z narastającą głośnością i smutnym bzykiem gitar. Utwór rozkręca się, momentami jest chaotyczny, ekspresja wokalna zdecydowanie króluje. Jest to piękna suita, jednak by się w te wszystkie melodie wgryźć, trzeba mieć silne zęby, żeby sobie ich nie połamać. Ta płyta przez brzmienie to naprawdę twardy kamień do zgryzienia. Zwieńczeniem melancholijnego repertuaru jest niemal tytułowy „The Burning Darkness” – krótki, przepełniony tęsknotą i żalem utwór.

Na albumie znalazło się też miejsce na rozpędzone brutale takie jak „The Break of Autumn” pełen zawiłych riffów. Jednak jest to dosyć uproszczona kompozycja względem tego do czego ten zespół przyzwyczajał. Słychać to w szczególności w oszczędniejszej grze na perkusji. Plusem są przeszywające na wylot ewolucje gitarowe. Akustyczne wyciszenie, jest krótką przerwą poczym przychodzi następna w kolejce, krwawa jatka. „Non-Divine” odznacza się zmienioną manierą wokalisty. Stary dobry At The Gates – złożony i zróżnicowany mieszanie w średnio szybkim tempie. Ciekawostką jest to, że z utworu na utwór, robi się co raz szybciej i intensywniej. Bonusowy „The Architects” to pożądane, wyraźnie cięższy niż pozostałe utwory. Przy tym szybki, furiacki, zdecydowanie jeden z najlepszych w całej historii tego zespołu. Pożogę nienawiści wznieca także „Stardrowned” w którym wraca stare dobre kombinowanie, krótka solówka na basie i pogięty riff stanowią preludium depresyjnej luty. Jeden z bardziej technicznych utworów na płycie. Bardzo melodyjny a przy tym ciężki i brutalny. Perkusyjny wstęp otwiera „Blood of the Sunset”,  kawał porządnej miazgi, jak wspomniałem z utworu na utwór robi się co raz brutalniej i szybciej. Tyczy się to też wokalu Tomasa, który jest jeszcze bardziej przepełniony żółcią i nienawiścią.

Jednym z bardziej urozmaiconych utworów jest „Ever-Opening Flower” gdzie pojawiaja się oprócz wszechobecnego skrzeku, czyste wykrzyczane frazy. Mocnym punktem jest budząca niepokój solówka i ponure zwolnienia. Utwór ten razem z „The Architects” ukazały się wcześniej na Promo Demo 1992, gdzie już wówczas były wspaniałe ale wersje z With Fear I Kiss the Burning Darkness są jeszcze lepsze.

Morderczy finał funduje „Through the Red”. Kapitalna gra Adriana na perkusji i jeszcze bardziej ekstremalny, pełen bólu, charczący wokal Tomasa. Po krótkiej pauzie rażeni zostajemy coverem Discharge.  

Album mniej mnie porwał niż debiut, głównie ze względu na brzmienie. Nie da się jednak zaprzeczyć, że jest to równie ważna historycznie pozycja, która inspirowała i inspiruje po dziś dzień. 

Reedycja z przed kilku lat oprócz zmienionej okładki, posiada DVD z bootlegiem nagranym na koncercie w holenderskim Groningen kiedy to At The Gates wojowało razem z My Dying Bride. Jakość jak na konwersje z VHS jest dostatecznie czytelna, także jest to cenna pamiątka która uwieczniła wczesny okres działalności At The Gates.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura