Ignatius Ignatius
453
BLOG

Perfect/Kruk - Relacja z koncertu

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 1

W niedzielę 26.04 odbyła się szósta edycja MOTOSERCE. Jest to ogólnopolska akcja zbiórki krwi organizowana przez motocyklistów, zrzeszonych przy Kongresie Polskich Klubów Motocyklowych. Partnerami akcji są m.in. PCK, Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego. Idea bezcenna i rośnie serce, że z każdym rokiem inicjatywa ta pobija rekordy jeżeli chodzi o zebraną krew na skalę ogólnopolską.

W Dąbrowie Górniczej w ramach imprezy zorganizowanej przez VC 19-78 MC Poland miało miejsce wiele atrakcji, w tym koncerty m.in. Miejskiej Orkiestry Dętej (z werwą odegrała standardy muzyki rockowej, rozrywkowej oraz popularne tematy filmowe), zespoły Kruk i Perfect.

Po mimo kapryśnej pogody miłośnicy dwóch kółek i rockowych brzmień mieli nie lada ucztę. Na dużej scenie zagrały wciąż umacniający swą pozycję dąbrowski Kruk i weterani polskiego rocka Perfect.

Kruk zagrał koncert jeszcze za dnia, zagrał żywiołowy set, nie obyło się bez stałych punktów programu jakim są arcymistrzowskie covery Deep Purple: „Child in Time” i „Burn” – podejrzewam, że sam Ian Gilan byłby pod wrażeniem. Wysokie rejestry Andrzeja Kwiatkowskiego nie jednemu w niedzielę przeczyściły uszy. Zresztą umiejętności każdego z osobna są ponadprzeciętne i godne pochwalenia. Solówki Piotra Brzychcy, zwariowane, żywcem wyjęte z przełomu lat 70/80 klawisze Michała Kurysia to również klasa sama w sobie tworzące prawdziwe klasycznie rockowo/heavy metalowe misterium. Wracając do setu nasz Kruk krakał przekrojowo – był zadedykowany wszystkim kobietom „Kameleon” z pierwszej płyty jak i „Jak głaz” z jak na razie ostatniej płyty Be3. Koncert ten oficjalnie zakończył wiosenną trasę po Polsce.

Punktualnie o 20:00, gdy już zaczęło się ściemniać pojawiła się gwiazda wieczoru – Perfect. Rozmach choreograficzny zespołu przyznać trzeba na poziomie, bardzo wyrafinowana, efektowna gra świateł, multimedialna oprawa wraz z bardzo dobrym brzmieniem tworzyły jako całość wyśmienity gig. Chociaż z drugiej strony z tym brzmienie mnie było znowu tak kolorowo. Instrumentaliści brzmieli jak żyleta ale niestety głos Grzegorza Markowskiego czasem znikał gdzieś w tyle i bywał mało czytelny – dziwne to i trzeba zaznaczyć, że pod tym względem Kruk zabrzmiał naprawdę dużo lepiej! Mimo wszystko nie był to jakiś duży mankament, bo jak wspomniałem brzmienie reszty zespołu było bardzo dobrze nagłośnione co idealnie sprawdziło się w długim instrumentalnym jamie gdzie każdy z muzyków mógł się pochwalić swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami. Pojedynki gitarzystów – Dariusza Kozakiewicza z Jackiem Krzaklewskim to był jedne z najlepszych punktów koncertu. Wrażenie zrobiło na mnie długi popis perkusisty Piotra Szkudelskiego, który chodź z początku wydawał się nijaki i za długi, stopniowo nabierał kształtów, by na koniec zachwycić wspaniałymi przejściami. Zespół zagrał dynamiczny koncert gdzie znalazło się miejsce dla mniej lub bardziej czadowych utworów takich jak „Idź precz”, „Po co”,  „Adrenalina”. Zdecydowanie dominował stary dobry Perfect: szeroka reprezentacja z debiutanckiego longplaya , „Ale w koło jest wesoło”, „Lokomotywa z ogłoszenia”, „Chcemy być sobą”, „Nie płacz Ewka”. Nie mogło zabraknąć klasyki polskiej ballady rockowej, „Niewiele ci mogę dać” i „Autobiografii” które zostały odśpiewane razem z publicznością. Pojawiły się też utwory świeższe jak „Całkiem inny kraj”.

Na bis Perfect zagrał największy przebój z późniejszego okresu działalności czyli - „Niepokonani” i rozpędzony „Jeszcze nie umarłem” – obecność tego drugiego utworu traktuję jako dobry omen jeżeli chodzi o zapowiedzianą nową płytę.

Mieszane uczucie mam tylko co do poprzedzającego koncert dwujęzycznego multimedialnego, wprowadzenia z krótką historią Perfectu, zwłaszcza, że z wyprzedzeniem informowała ośmiu nagranych płytach studyjnych. Co jak co ale chyba Polakom nie trzeba przypominać o takim zespole jak Perfect? Mimo wszystko bardzo cieszy dobra forma muzyków i bijąca radość z grania.

Organizacyjnie imprezę oceniam bardzo dobrze, bez żadnych zarzutów, wszystko odbywało się jak w zegarku. Czasem irytować mogły głupawe monologi wodzireja ale powiedzmy, że można przymknąć na to oko. Grunt, że pomyślano o „ogródku” piwnym z parasolami, dzięki czemu przelotne deszcze niebyły takie straszne.

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura