Ignatius Ignatius
219
BLOG

Mess Age: Crushed Inside - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Nie ukrywam, że Mess Age zawsze intrygował mnie szatą graficzną swoich wydawnictw, które swoją konwencją wyłamywały się z oklepanych do granic możliwości schematów. W zasadzie okładki dwóch ostatnich płyt tego zespołu w dużej mierze sprawiły, że zainteresowałem się tym zespołem. Okładka do Crushed Inside dosłownie miażdży wewnętrznie swoją psychodeliczną aurą. Niewinna proza życia została zdeformowana i wykrzywiona, hipnotyzując widza. Mechaniczny industrialny subtelnie przechodzi w gitarowe granie. Raaf odzywa się najpierw skrzekiem poczym przechodzi do gardłowego quasigrowlingu. Transowe riffy gitarowe lekko rozmyte, thrashowa jazda w średnich tempach. Charakterystyczne ciepłe brzmienie, przelatująca gdzieniegdzie melodia. Momentami nie ma jak oddychać od tego opętańczego, nawiedzonego klimatu, którym głównym aktorem jest wokalista z histerycznie wykrzyczanymi słowami:

Only bad dream is a medicine for awakening only bad moment is the moment for reflection.

Utwór jest jak na Mess Age rozbudowany, napakowanych jest wiele pomysłów. Nie inaczej jest w „Almost Dead”, świetna praca perkusji, świdrujące gitary o lekko orientalnym posmaku. Bardzo rytmiczny i potężny. Dialog Raafa z samym sobą brzmi schizofrenicznie co zresztą jest znamienne dla całego albumu. Wokalista jeszcze bardziej zróżnicował swoje partie. Melodyjne solówki czarują niebanalnymi konstrukcjami. 

...if you dare you'll fly...

Utwór „Unspoken/Undone/Unfulfilled” jest bardziej przytłumiony, przez co trzeba więcej mu uwagi poświęcić. Pozornie mało się w nim dzieje, w rzeczywistości, wszelkie smaczki są zakamuflowane.  

Another day is over ended with a hailstorm frosted sun became cold and blue like eyes...

Utwór jest bardzo… znów użyję słowa hipnotyczny - warto w ten trans wskoczyć i trochę popływać w niespokojnych zaświatach. Bardzo fajny zabieg z zabawą kanałami, nastrojowe szepty w drugiej części utworu nie jednemu powinny wywołać ciary na plerach.

Really nothing happened unspoken words remained unspoken undone deeds remained undone unfulfilled dreams didn't come true.

Techniczne granie z pełnego zdarzenia mamy w „Perfect World”, instrumentalny pasaż zahaczający o jazzowe rejony, utwór gdybym miał porównać z stanem fizycznym jest zdecydowanie ciekły, wszystko idealnie leje się i płynie, nastrojowe melodeklamacje klasyczne solówki

I saw you coming to this point teaching yourself new love songs during traffic jam making shorter waiting for a perfect world.

Niebanalna gra Otwieracza - jakby delikatniejsza, mniej siłowa  i skupiona na niuansach, co nie znaczy. Z utworu bije groza i nieznośna atmosfera niczym dzieł Lovecrafta .

Cóż za ironia tytułowym utworem jest krótki riffowany utwór instrumentalny – nie pierwsze i nie ostatnie wyjście po za schemat. Miniaturka przechodzi w „Sweet Frustration”, można dostrzec że album cichnie i robi się spokojniejszy z utworu na utwór. Co raz więcej przewija się elementów Heavy Metalowych.

Tłuste bębny otwierają „Blackness”, niedługo po tym włącza się stricte klasyczny, żeby nie powiedzieć rockowy bujający riff. Mess Age otarł się o Stoner? A o co się ten zespół nie ocierał… Ciekawa mieszanka oldschoolu i nowoczesnego spojrzenia na muzykę metalową. Krótka lekcja matematyki√81 = dziewiąty utwór i drugi instrumentalny wykwit na tej płycie. Bardzo żywiołowy, gitarowy, głośny. Nadająca wigoru którego momentami brakowało. Po nim następuje druga część „Perfect World”

...Insanity drags you down...

Równie dobra jak jego pierwsza część, kawał progresywnego grania najeżonego zabójczymi riffami, histerycznych wokaliz i karkołomnych przejść i solówek. Śmiało można powiedzieć, że to jest czysty Mess Age. Tym sposobem dobiega końca album. Rozpędzony „Torn Souls” to nareszcie godny utwór na sam koniec.Melancholia miesza się z goryczą i frustracją.

Rattish bastards in frantic race torn souls without impulse only desires to have to can to be.

Crushed Inside deklasuje swoją udaną poprzedniczkę zawyżając poprzeczkę niczym cytując klasyka „taniec na głowie”. Album zebrał zasłużone pochlebne recenzje również na Zachodzie. Kolejny zapomniany album na którym ząb czasu nie odcisnął swego piętna. Jeżeli lubicie tzw. inteligentne granie to jest dla Was pozycja obowiązkowa!

 

 

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura