Na fali wznowień klasyków polskiego ekstremalnego grania nie zapomniano o jednym z najbrutalniejszych aktów przełomu lat 80/90. Chłopaki z Nowej Rudy wyrzygali nie lada perełkę, najprawdopodobniej ówcześnie najbardziej obsceniczny i brutalny album w Lechistanie o jakże uroczym tytule Cannibal Sex. Kaseta ta poroniona została w gdyńskim Modern Sound System w 1992 roku pod okiem Adama Toczko i Bogdana Kuźmińskiego. Wydana rok później w wytwórni Loud Out Records szokowała swoją nieskrępowaną wulgarnością i niespotykaną brutalnością tekstów Małego(wok. i git .), które obok typowego zwyrodniałego bełkotu na poruszają problemy natury społeczno – etycznej, które i dziś są aktualne. Mowa tutaj o „Mrocznym Sromie” – który w bardzo obrazowy sposób przestrzegają przed usługami prostytucji.
Skurwiałe szmaty
oblepione spermą
syf i AIDS
chorobotwórcze drobnoustroje
gnieżdżące sie w ich pizdach
syf i AIDS
Drugim takim tekstem jest utwór dotyczący aborcji czyli „Skrobana”
Wyrywany płód
Z wnętrza
Zwierzęca
Sekcja zwłok
Rozdarte
Dziecięce ciało
Nie ujrzało
Światła
Mord
Rozpierdolona czacha
Wyciekający mózg
Zmiażdżone kończyny
Serce w śmietniku
Mord
Krew
Wyrywanie
Usuwanie
Okaleczanie
Miażdżenie
Mord
Jak pewnie wszystkim wiadomo najbardziej rozpoznawalnym utworem Necrophila jest krótkie romantyczne wyznanie zatytułowane „Oślepiona Kurwo Zdychaj”, który został zadedykowany byłej żonie jednego z muzyków. Wokal Małego jest tak nieczytelny, że nie ma najmniejszych szans na ich zrozumienie, niezbędne będzie w tym celu posiłkowaniem się książeczką.
Od strony muzycznej jest nieporównywalnie lepiej, najbardziej wyróżnia się gra Maxa, to co ten człowiek wyczyniał na perkusji do dziś wgniata w posadzkę. Bardzo siłowo i zaciekle grał serwując miażdżące blasty i przejścia. Max później znany był z gry w Bloodlust(który przekształcił się w szerzej znana załogę brutali z Dissenter), smaczku dodaje fakt, że prowadzi/ł zajęcia kulturalne w Domu Kultury w Nowej Rudzie i wspierał młode zespoły.
Przechodząc do konkretów recenzowane wydawnictwo to reedycja z 2005 roku wydana przez Monstrous Star, które zostało wzbogacone o demo Meganekormancja z 1989 roku, które w pełni pokrywa się z zawartością longplaya jednym wyjątkiem – utwór Kanibal Sex który zamyka demówkę trwa ponad siedem minut a na Cannibal Sex ma niecałe… dwie. Różnice jak nietrudno się domyślić tyczą się głównie jakości nagrania, jak na demo jest bardzo przyzwoite ale niepozbawione różnych niedociągnięć jak np. bolesne dla zmysłu słuchu sprzężenia – które nadają uroku temu materiałowi. Rozbrajający jest nazwijmy to wątek humorystyczny pod koniec utworu „Prosektorium” świadczący o dystansie muzyków do swej twórczości(zresztą wystarczy jeden rzut okiem na okładki żeby to stwierdzić). Warto przesłuchać dla porównania oba materiały ale wracać się będzie do Cannibal Sex – tutaj produkcja jest naprawdę bardzo dobra, biorąc pod uwagę charakter albumu wręcz idealna. Jest brudno, obskurnie, wilgotno niczym w zagrzybiałej piwnicy. Utwory dłuższe przeplatane są parosekundowymi grindowymi rzygami takimi jak wspomniana „Oślepiona Kurwo Zdychaj” czy, „Necrophil I”, „Nekroschizofrenia II”.
Album jest od pierwszej do ostatniej sekundy rzeźniczy, jucha i odłamki kości leją się na prawo i lewo
Muzyka Necrophila nie jest monotonna, pełna jest kontrastujących zmian tempa, mielące gitary Małego są bardzo ciężko osadzone, zespół wplata momenty bardzo chaotyczne tworząc czasem rozbudowane utwory jak wspomniane już „Prosektorium”, wersja demo „Kannibal Sex” czy utwór który zrobił ogromne wrażenie „Kill Me” posiadający tekst po angielsku sprowadzający się do powtarzania na przemian
Kill me
Fuck me
Mały growluje w tak dramatyczny sposób, że całokształt po prostu zabija. Warto wspomnieć przy okazji o licznych wokalnych ozdobnikach tworzące chorą atmosferę jak np. jazda prawdopodobnie na dwa głosy w utworze „Wizja” czy to co się dzieje w „Nekroschizofrenii I”
Stylistycznie jest to przemieszany Brutal Death Metal z Grind Corem, oprócz tego warto wyłapać wpływy innych stylistyk jak np. zabójczy thrahsowy riff w „Wizja”, czy punkowe zacięcie w „Nie spierdolisz”.
Pozycja kultowa, warto sobie ją wrzucić na ząb. Szkoda, że na tym historia tego zespołu się kończy niemal jednogłośnie krążą w eterze opinie, że Necrophil mógł zajść daleko.
Inne tematy w dziale Kultura