Sothis, jeden z hymnów Vadera i Death Metalu kojarzony jako żelazny punkt koncertów Dywizji Pancernej Petera oraz jeden z najmocniejszych momentów De Profundis. Dziś rzadko kto pamięta, że jest to tytułowy utwór pierwszej epki Vadera. Początkowo niedocenione wydawnictwo po latach zaczęto ją doceniać. Niedawno z okazji trasy na której grano w całości Sothis i Black to the Blind wydano okolicznościowe reedycje. Oprócz odświeżonej szaty graficznej pojawiły się mniej lub bardziej wartościowe bonusy, ale o tym później.
Sothis był przedsmakiem do jednego z Opus Magnum – De Profundis.
Epka ta składa się z kilku wówczas premierowych utworów, jednego odświeżonego kawałka z Necrolust i heavy metalowego standardu, przeplatanych intrami.
Sirius
Draconis
Capricornus
Stand By And Accept
This Sacrifice I Offer
May It Be Acceptable
To The Most Ancient Gods!
Minialbum otwiera „Hymn to the Ancient Ones”, Peter recytuje powyższe słowa w tle grzmi kakofonia. Bogowie wysłuchali odpowiedzieli w iście przepotężnym tytułowym „Sothis” w nieco innej wersji niż na De Profundis, utwór ten jest bardziej wyostrzony, zimniejszy zarówno pod kątem instrumentalny jak i wokalnym, bardzo podoba mi się brzmienie werbla Docenta, które jest bardziej przestrzenne.
Atmosferyczny, następny przerywnik pt. „De Profundis” dudni perkusyjny rytm niczym bicie serca przygotowuje nas do „Vision and the Voice”, który również pojawił się później na De Profundis.
Dla mnie największą perełką tej EPki jest wspomniany utwór z Necrolust, szatańsko gniewny „The Wrath” nareszcie godnie brzmiący z kapitalną długą, melodyjną solówką.
Po thrashującej wściekłości czas na ostatni i najbardziej oddziałujący na wyobraźnie przerywnik „R’Lyeh”.
Godny prastarych bogów jest finał w postaci perfekcyjnej wersji „Black Sabbath” z gościnnym udziałem Skawińskiego(dla niewtajemniczonych gitarzysta Kombi(i) co gra i trąbi, Skawalker/O.N.A.) , który nagrał pojechane solo. Smaczku dodaje fakt, że Skawiński aspirował do miana wioślarza samego Ozziego, książę ciemności wybrał jednak Zakka Wylde’a. Zaskakująco świetnie Peter zinterpretował wokalnie ten utwór. Słychać że w 125% czuje ten utwór. Jeden z najlepszych coverów jakie słyszałem(chodź bardzo krytycznie jestem do samej idei coveru nastawiony). Dla rozluźnienia mrocznej atmosfery, na koniec wpleciono bardzo luzacki fragment „Behind The Wall of Sleep”.
W reedycji z 2012 oprócz odświeżonej okładki dostajemy siedem utworów z Jarocina z 1994 roku. Bardzo sensowny dodatek z koncertem promującym ową EPkę. Jakość bardzo przyzwoita, trochę przytłumione brzmienie ale jest to wartościowy dodatek. Sądząc po dacie nietrudno przewidzieć, że set oparty jest na The Ultimate Incantation i Sothis, oprócz tego Vader zagrał swoje żelazne covery „Raining Blood” i „Black Sabbath”(utwór ten niestety nie znalazł się na tym wydawnictwie, można go posłuchać razem z innymi brakującymi utworami na krążącym bootlegu.) parę rzadko wykonywanych utworów na żywo, np. „The Wrath”, który nie pojawił się wcześniej na żadnej koncertówce. Koncert Jarocina to była nieustająca kanonada samych najlepszych ciosów, po takim nalocie dywanowym składającym się z takich ciosów jak „Testimony”, „Vicious Circle” „The Crucfied Ones”, „The Wrath”, „Sothis”, „Raining Blood” ciężko ujść z życiem. Potężnie zabrzmiał zwłaszcza „Testimony” z wyraźnie zaznaczoną gitarą basową Shamba.Tak jak podkreślałem, nie jest to cały koncert, prawie na pewno pomieszano kolejność utworów. Co do zmienionej okładki jak widać jest bardziej dopracowana i posiada stonowaną kolorystykę.
Sothis jest wbrew pozorom ważnym wydawnictwem, które jest upamiętnieniem przejściowego okresu zespołu, w którym dojrzewał charakterystyczny styl Vadera.
Inne tematy w dziale Kultura