Ignatius Ignatius
304
BLOG

Zyklon: Disintegrate - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

Na nową katastrofę kosmiczną trzeba było czekać kolejne trzy lata. Skład ustabilizował się, wspólnie ograł się więc można było liczyć na album przynajmniej dorównujący Aeon.

Już na starcie straszy nas mierna okładka, która przebija nawet obrazek z debiutu.

Pokombinowana poszatkowana perkusja , ciężki riffy,  po krótkim wstępie Zyklon nabiera siły. „In Hindsight” pełen jest technicznych niuansów. Dużo smutku bije z zwłaszcza w partiach wokalnych i rzężących gitarach. Trym jak zawsze zabija swoją perkusją. Druga połowa to fenomenalne riffy i emocjonująca solówka gitarowa.

Tytułowy utwór od razu zwraca na siebie kunsztem perkusyjnym. Riffy Zamotha znacznie przybrały na masie. Utwór z bardziej połamaną rytmiką i bardzo śmierdzący brutalnym thrashem. Zróżnicowane wokale obok plugawych pojawiają się czystsze partie. Bardzo melodyjna solówka w środku lekko zmiękcza utwór. Nie na długo, ze względu na kulminacyjną falę krwawego tsunami.

Trzeci na płycie „Ways of the World” to mocne riffy będącym wulgarnym pokazem siły. Jak zawsze Zyklon dba o zróżnicowane wokale, tym razem Secthdamon wysoko skrzeczy. Trym znów udowadnia, że ma dużo do powiedzenia na tym albumie Tym razem industrialny posmak dają nie elektroniczne wstawki a odhumanizowane partie instrumentów, które mają coś z mechanizmów ogromnych maszyn. Ponadto paradoksalnie muzyka Zyklon jest bardziej nazwijmy organiczna dzięki posmakowi koncertowego szaleństwa. Jest wiele spontanicznych  okrzyków i skandowania.

Z początku w „Subversise Faith” dominuje średnie tempo, świetna gitara basowa i chaos podany w średnio szybkim tempie. Histeryczny skrzek , mgliste ospałe tło współgra z szybkim tempem . Symfoniczne tło i chórki może nie wywołują ciar ale kapitalnie uczestniczą w żonglowaniu emocjami.

Po tytule można wnioskować, że będzie mrocznie i klimatycznie – „A Cold Grave” rzeczywiście uzbrojony jest w psychodeliczne mroczne gitary. Podwójna stopa tyka i nagle akustyczna gitara buduje napięcie. Znów zróżnicowane wokale obok skrzeków pojawiają się ponure zawodzenia pełne rozgoryczenia i pretensji do rozpadającego się wyzutego z moralności świata. W drugiej połowie machina zwalnia obroty, wpleciona zostaje zachowawcza melodeklamacja i Zyklon wywołuje mały chaos, który zostaje ujarzmiony gitarową harmonią. Bez dwóch zdań jeden z najjaśniejszych momentów na płycie. Na koniec mamy odliczenie do najbardziej industrialnego „Vile Ritual” z genialnym perkusyjnym rozpierdolem . Bardzo szybki motherfucker, z bardzo zjadanymi wokalami. Druga połowa utworu jest bardziej stonowana jednak obfituje w zmiany temp i efektowne przejścia. Po tym kawałku nasuwa się odrazy refleksja – dlaczego na tej płycie nie dominują tego typu czady?

Prostszą konstrukcją z bardziej uwypuklonym gitarowym riffem i bardzo brudnym growlem mamy do czynienia w „Underdog” . Utwór bogaty jest w niepokojące tremolowe solówki i ultra ciężkie riffy. Jest to bardzo ciekaw mikstura starego z nowym.

 W „Wrenched” nieludzki gitarowy wstęp i eksplodująca pirotechniczna perkusja, świetna współpraca Tryma i gitarzystów. Dominuje intensywny klimat, grozę potęgują nieskoordynowane krzyki. „Vulture” rozpędzony, śmiercionośny a przy tym dziwnie jakby przebojowy. Bezwzględna perkusja obskurne growle i kapitalne rozstrzelane solówki

Album zamyka jedyny wyraźnie naszpikowany elektroniką „Skinned and Endargened”. To już była taka świecka tradycja, że Zyklon kończył z wielką patetyczną pompą oraz cybernetyczną mroczną elektroniką.

Niestety to już jest koniec tego dobrze zapowiadającego się, który miał być nadzieją i przyczynić się do odświeżenia ram gatunku. Zyklon okazał się jedynie tylko zefirkiem, zespół w 2010 dezintegrował, potencjał w nim drzemiący według mnie nie został w pełni skonsumowany a szkoda.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura