Ignatius Ignatius
348
BLOG

Zyklon: Aeon - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

Gdy Emperor ostatecznieskonał Samoth mógł w 100% swoją uwagę poświęcić Zyklon. Po dwóch latach od wydania World ov Worms, po trasie koncertowej z takimi gigantami jak Morbid Angel i Deicide zespół wraca z Aeon. Ze względu na napięty grafik dotychczasowy wokalista Daemon przy wspólnej decyzji zespołu opuszcza zespół. Zdążył udzielić się w kilku utworach, a na jego miejsce wskoczył multiinstrumentalista Secthdamon(Myskorg) , który odciążył Samotha jeżeli chodzi o gitarę basową.

 

 

 Wielkie oczekiwania mieli miłośnicy ciężkich nutek po tak cudownym debiucie. Na pierwszy rzut oka okładka sprawia lepsze wrażenie niż poprzednio i jest zdecydowanie bardziej adekwatna do Zyklon. Album otwiera „Psyklon Aeon”, świetne połączenie niebanalnej melodyki i przebojowości z kunsztem wszystkich instrumentalistów z naciskiem na Tryma i Samotha, który smażą przepiękne solówki. W tym utworze nie słychać większych zmian względem World ov Worms. W końcówce miażdży riffem, cudownie ciężkie masywne cudo! I to skandowanie Psyklon Aeon!

 W „Core Solution” urzeka wyeksponowany pulsujący bas, Secthdamona. Trym technicznie obrabia swoją perkusję i ten strasznie ciężki riff. Zespół nieco zwolnił już nie pędzi tak jak na debiucie. Ale nie wątpliwie kompozycje zyskały. Mocarny riff, growling. Do tego i poprzedniego utworu powstał klipy. Zaskakująca solówka na koniec mistrzostwem świata , zdecydowanie jedne z bardziej progresywnych utworów Zyklonu. Urozmaicone wokale nie nużą monotonnością i budują cały czas napięcie.

Zmiana tempa, Zyklon nabiera prędkości w „Subtle Manipualtion”, jeden z nielicznych na Aeon na miarę tego co się działo na debiucie. Nieludzkie tempo a przy tym kapitalne riffy za którymi trudno nadążyć żeby je móc objąć percepcją. Nie wspominając już o druzgocącym totalnym blaście. Od strony wokalnej dominują pełne jadu skrzeki i ogólnie to bardziej blackowe oblicze Zyklonu. Gdy Zyklon trochę się uspokoił można wsłuchać się w gitarę basową, gitary zwiększają ciężar, Trym zaczyna bardziej mieszać. Po smutnych solówkach wraca karkołomne tempo z początku utworu zazębiając to trzy minutowe szaleństwo.

Po apokaliptycznym wstępie do „Two Thosuand Years”, czas na wyjątkowo pesymistyczny kawałek. Wokalizy Secthdamona pełne są patosu i goryczy. Zyklon bardzo zwolnił jest to bardzo klimatyczny dekadencki utwór. Utwór jest pełen niekonwencjonalnych zagrywek gitarowych, i noisowego hałasu, nadając industrialnego posmaku niekiedy psychodelicznego. Końcówka stopniowo wycisza się aby uderzyć „No Name Above the Names”, który początkowo średnimi tempami rozkręca się. Utwór pełen brudu jak stary zapiaszczony mechanizm zegara. Po patetycznym momencie włącza się gardłowy growl, po chwili wtóruje mu skrzek brutalizując przekaz. Mimo wszystko utwór jak na Zyklon trochę rozczarowuje, co prawda lekko kakofoniczna solówka daje mu wyrazistości ale raczej nic nie wnosi ten utwór. Płynie sobie aż tu w drugiej połowie jesteśmy zdmuchnięci nuklearnym podmuchem - najlepsze zespół zostawił na koniec.

Bardziej masywne granie mamy w „The Prophertic Method”, świetny groove i czytelna praca perkusji w średnio-szybkim tempie. Bardzo rytmiczny utwór, z wyraźnym ciężarem wszystkich instrumentów. Samoth lubi się wyżyć, swoimi porytymi solówkami, które zapadają w pamięć dzięki swej oryginalności. „Specimen Eruption” posiada specyficzną rytmikę budując wrażenie chaosu i nieprzewidywalności. Gitara basowa miesza aż miło, utwór przepełniony świetnym klimatem gdzie groza miesza się z podniosłością. Samoth atakuje melodyjną roziskrzoną solówką .

Ostatnie dwa utwory łączy słowo eklektyzm – „Eclectic Currentz”, który otwiera łkająca gitarowa zagrywka, jest to jeden z najbardziej niszczycielskich utworów na tym albumie. Bezwzględnie przeplata sięodhumanizowanygrowl z opętanymi skrzekami. Industrialny pasaż wpleciony w tę siekę znów robi piorunujące wrażenie - chora groza . Genialny kontrast z pełną harmonii gitarową solówką. Utwór wieńczy demoniczny industrialno cybernetyczny pasaż .

Najdłuższy na Aeon – „An Eclectic Manner”, przesterowana gitara, masywne brzmienie, średnie tempa, piękny symfoniczny posmak . Eklektyzm w tytule jest nieprzypadkowy.  Można dostrzec analogię do utworu „Transcendental War: Battle Between Gods”,  gdzie również pojawiają się czyste partie, nostalgiczny i smutny klimat. W drugiej połowie pojawia się intrygująca ambientowa wstawka . Utwór spokojnie wycisza się.

Na deser w boxie The Storm Manifesto dostajemy cover Death nieśmiertelny „Pull the Plug”, nieśmiertelnyriff. Oryginału nie przebił ale jest to naprawdę bardzo solidny cover, słychać wyraźnie, że zespół dodał coś od siebie. Zdecydowanie lepiej mi pasuje ten cover niż „Dominate” Morbidów. Zabrakło jednak dramaturgii w wokalu – Chuck to był jednak Chuck.

 Tak jak Word ov Worms album Aeon jest zróżnicowany pełen ciekawych rozwiązań i niebanalnej mieszanki Death, Black z szczyptą progresji i Industrialu. Aeon to ekstremalny metal na światowym poziomie. Album jest bardziej dopracowany od strony brzmieniowej, wypracowano specyficzną głębię, nadal jest intensywnie i nieludzko ale brakuje nieposkromionego szaleństwa jedynki. Niektórzy recenzenci chyba jednak pochopnie okrzyknęli ten album na miarę Blessed are the Sick aczkolwiek jest to na pewno mocna pozycja w nowoczesnym metalu.

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura