Ignatius Ignatius
283
BLOG

Interment: Where Death Will Increase 1991-1994 - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

Interment kolejny przedstawiciel szwedzkiego podziemia, któremu nie poszczęściło się tak jak innym zespołom z przełomu lat 80/90.Zaczynali w 1988 roku pod nazwą Beyond, po zmianach personalnych w 1990 roku zmieniają nazwę na Interment, rok później nagrywają swoje pierwsze demo w słynnym Sunlight Studios w Sztokholmie pod okiem Tomasa Skogsberga. Po mimo nagrania trzech solidnych materiałów i przychylnych recenzji, zespół pozostał w podziemiu na lata, na szczęście dzięki antologii When Death Will Increase 1991-1994 można posłuchać wszystkich materiałów z pierwszego okresu działalności.

Interment - Where Death Will Increase

 

 

Pierwsze demo otwiera niepokojące intro będące stereotypową symfoniczną miniaturką. ciężkim riffem rozpoczyna się jeden z sztandarowych utworów zespołu czyli „Morbid Death”, soczyste gitarowe solo łechce zmysły słuchu, utwór się rozkręca, jak na demo brzmienie jest optymalne selektywne i brutalne, mocny growl Johana Janssona wyważona melodyjność względem brutalności . Utwór osadzony raczej w średnim tempie z ciekawą pracą perkusji i wyraźnie akcentowaną gitarą basową Michaela Gunnarssona. Smaczku dodają zgrabnie przemycone symfoniczne wstawki. Jansson urozmaica swoje wokalizy stosując ozdobniki - skrzek i wysoki growl. Na koniec utwór bezlitośnie przyspiesza.

Drugi utwór - „Infestering Flesh” to uczciwa luta, świetna praca perkusji Sonnego Svedlunga(ciekawostką jest to, że Sonny stworzył intro oraz teksty na drugim demie) , wszystko jest na swoim miejscu jest szybko brutalnie – czyli to co lubimy w Oldschoolowym Death Metalu. Śmierdzi siarką na kilometr, w połowie łkają solówki gitarowe, motoryczny riff thrashowy feeling, granie surowe ale z polotem . Zespół pokusił się nawet o nagranie klipa do tego utworu, który znajdziemy na płycie. Jak na totalnie amatorską produkcję i przede wszystkim braku budżetu videło da się obejrzeć, co ciekawe klip ten wygrał nawet nagrodę w lokalnym konkursie.

 

 

Brutalnie zaczyna się „Cranial Putrefaction” świetny klimat, tłusty bujający riff po nim szatkujący riff świetny klimat opętany growl , w środku utworu tempo maleje i włącza się melodyjny lekko chaotyczny riff a po nim miniaturowa solówka na gitarze basowej poczym . Utwór Bez dwóch zdań najbardziej pokombinowany utwór na tej krótkiej demówce, który jest zarówno jego zwieńczeniem. Outro jest motywem z intro spajając całość.

Interment - Forward to the Unknown

 

 

Drugie demo pt. Forward to The Unknown również miało zostać zrealizowane w Sunlight Studios, ostatecznie nagrane zostało w Gorysound , gdzie pieczę trzymał nad materiałem Dan Swanö co okazało się dla Interment korzystnym zrządzeniem losu.

Otwierający „Where Death Will Increase” zaczyna się melodeklamacją ,w tle szlocha uciśniona panienka. Gitary Janssona i Forsberga są niżej strojone, od razu słychać, że jest to bardziej techniczne granie. Johan  growluje bardziej czytelne. Zespół ewidentnie przyspieszył. Czytelny werbel nowego perkusisty – Kenneta Englunda miażdży, wyeksponowane zostały solówki gitarowe, - słusznie -  są naprawdę na dobrym poziomie. Gunnarsson miał znów swoją chwilę. Utwór nieznośnie urywa się. Po nim naciera od razu „Human Dissection”, z jeszcze bardziej plugawym growlem. Ostatecznie jest to utwór z mniejszym polotem niż poprzednie, momentami jest zbyt monotonny. Mimo wszystko warto wsłuchać się w gitarę basową.

Znacznie ciekawszy jest „A Waste of a Good Suffering” z jeszcze szybszym werblem, ciekawy efekt z pogłosem i chwilowym wyciszeniem. Wyśmienita sekcja rytmiczna, gitary trochę za bardzo schowane, ciekawe przejścia, połamana rytmika i riff w drugiej połowie utworu. Jeden z najbrutalniejszych wymiotów tych panów.

Dewastujące zakończenie funduje „Forward to the Unknown”, siarczyste, rzeźnickie gitary -nie ma, że boli. Utwór wolniejszy ale za to bardziej zagęszczony z miażdżącymi riffami o brutalnym, bezlitosnym zacięciu. Drugie demo tym samym dorównuje a nawet przebija poprzednie demo.

Interment - The Final Chapter

 

 

Ledwo się zaczynał Interment rozkręcać a już musiał się zmagać z przeciwnościami losu, kolejne zmiany personalne doprowadziły w końcu do rozpadu tego dobrze zapowiadającego się zespołu. Odchodzi gitarzysta John Forsberg i jak się okazało była to krytyczna strata dla zespołu. Johan zmuszony został do przejęcia jego obowiązków przez to zrezygnował z funkcji gardłowego, na potrzeby The Final Chapter, swego głosu użyczył Jens Törnroos z Uncanny. Mimo to ostatnim tchnieniem i agonalnym spazmem udało zarejestrować się w 1993 roku trzecie demo o (wówczas) adekwatnym tytule – The Final Chapter.

Złą atmosferę panującą w zespole słychać już od pierwszego tytułowego utworu. „The Final Chapter” rozpoczyna się Thrashowym riffem o mięsistym brzmieniu. Gitary mielą w średnim tempie, szatkująca perkusja Edglunda, melodyjne schowane sola w punktach kulminacyjnych przebijają się bardziej na wierch. Po mimo ciekawych szarpiących riffach słychać, że zespół stracił ikrę, wrażenie to niestety podtrzymuje przytłumiona perkusja.  

Po falstarcie honoru broni „Shall Evil Unfold” lekko chaotyczny początek. utwór ciekawszy z bardziej pokombinowaną rytmiką oraz pulsującym basem. Tłuste gitary gruzują z nie mniejszą siłą niż perkusja. Mankamentem jest wciąż growl pozbawiony głębi.

Łyżką miodu w beczce dziegciu(sic!) jest „Enchanting The Weeper” urzeka stopniowo narastająca dramaturgia utworu, który szybko się rozkręca. Zdecydowanie jest to najbrutalniejszy i najciekawszy utwór na The Final Chapter . Niestety nie wiedzieć dlaczego za  bardzo schowany został werbel. Utwór stale przyspiesza, jednym z jaśniejszych momentów całej demówki jest transowy pasaż na gitarze basowej. Utwór wieńczą jazgotliwa solówka i brutalny świetny blast.

Ostatni utwór „In Silent Darnkess” z równie wyeksponowanym basem, dobrze wrażenie robią lekko przesterowane gitary. Utwór wolniejszy i o mniejszej sile rażenia, za to o bardziej lejących się gitarach, złe wrażenie robi mniej zagęszczona perkusja, żeby nie powiedzieć minimalistyczna. Granie bardziej techniczne ale niestety pozbawione odpowiedniej dozy brutalności.

Najmniej brutalne demo najgorzej brzmiące z jedynie wybijającym się „Enchatning The Weeper” rozczarowuje – nic więc dziwnego, że zespół się rozpadł ale poszczególni członkowie nie próżnowali i przez lata udzielali się w mniej lub bardziej znanych zespołach takich jak Uncanny. Na szczęście jak okazało się nie było to ostatnie słowo Interment. Pierwsza idea reaktywowania Interment pojawiła się w 2002 roku, członkowie zespołu zaczęli ćwiczyć a w planach było nagranie na nowo starych utworów albo rozpoczęcie pracy nad nowym materiałem. Na dobrych chęciach jednak się kończyło, w 2006 roku nastąpił przełom, zespół pozyskuje  nowego basistę – Mattiasa Norrmana, w tym samym czasie napływa propozycja współpracy z amerykańską Conqueror of Thorn Records aby wydać wyżej zrecenzowane dema. Ponad to zespół postanawia przygotować po dwunastu latach nowy materiał na potrzeby splitu z  Funebrarum. Na fali renesansu Oldschoolowego Death metalu, rok później po piętnastu latach zespół gra swój pierwszy koncert w Sztokholmie razem z Grotesque oraz Nirvaną 2002 do czego przyczyniła się książka Daniela Ekerotha pt. „Szwedzki Death Metal".

 

 

 

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura