Ignatius Ignatius
824
BLOG

Grave: You’ll Never See… - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

Take my hand and walk with me until the end
You will never see heaven
Take my hand and walk with me until the end
You will never see heaven

Po fenomenalnej płycie debiutanckiej, będącej bezkompromisową manifestacją brutalności która zaostrzyła apetyt na więcej i więcej. Pierwsze wrażenie po spojrzeniu na okładkę i od razu wiemy, że lekko nie będzie przy tym obdarzamy kredytem zaufania że będzie przyjemnie. Niestety w zespole zaczynają się niepokojące zmiany personalne, które z czasem będą się pogłębiać. Zespół opuszcza basista Jonas, przez co kurczy się  znów do trzyosobowego grobu. 

 Zmiany, zmiany od początku słychać bardziej nowoczesne granie, wolne tempo chwytliwy riff i głęboki growl, tradycyjnie zapiaszczone gitary i toporny nakurw Jensy za swoją baterią ciężkich dział, niesamowita brutalność bije z tytułowego utworu. Brzmienie jest bardziej tłuste i jeszcze bardziej prymitywne niż na poprzednim albumie. Zmiany temp potęgują siłę rażenia. Idealnie wpasowują się ozdobniki w środku utworu w postaci dzwonów, melodeklamacji i jękami potępionych. Smutna solówka, zaskakująca czysta jak na Grave, i ta mordercza końcówka. 

Pray your final prayer
Kiss your life goodbye
Pray your final prayer
As we all shall die

Po króciutkim intro walczymy dalej  - wojna rozgorzała na całego ogłuszającymi salwami z wszystkich cholernych dział. Utwór bardziej pokombinowany prężnie prze do przodu. Prymitywizm z subtelnymi finezyjnymi akcentami, mimo ściany dźwięków słychać tam niebanalną, bezkompromisową muzykę.

The end is near you are going insane
You are still alive slowly rotting inside
The end is near you are going insane
You are still alive slowly rotting inside

Wracamy do czasów Sexual Mutilation  czyli „Morbid Way to Die”, który najlepiej pokazuje, że Grave posiada od lat wypracowany charakterystyczny styl, który nie sposób by się znudził. Nie jest to tępe napierdalanie, zmiany tempa - czy to przyspieszenia czy zwolnienia brzmią naturalnie, atakujące z nienacka fenomenalne solówki są wisienką na tym smolisto siarczystym torcie.

To hear the screams of tormented pain
As dying victims feed the flames

Po topornym wstępie wchodzi bujający riff i nerwowa rytmika. Jensa podwójną stopą przeszywa wszystko na wylot a jego blasty dobijają tych, którzy zdołali przetrwać pierwszy atak tej grobowej machiny wojennej. „Obsessed” jest kolejnym zróżnicowanym utworem, epickie wstawki i monumentalny klimat świetnie współgrają ze sobą, co ciekawe wspomniane klawisze nagrał Jensa.

Look into my dying eyes still gazing with ecstasy
Take me away end my life end my misery

 Szwedzi nie znają słowa „litość” w każdej morderczej nucie nie biorą jeńców. To co robi w „Grief” perkusja przechodzi ludzki pojęcie. Nie ma tu miejsca na bezmyślność, słychać że wszystkie przejścia  są przemyślane, wszystko jest na swoim miejscu czy to blast , solo czy krótki akcent talerzy… mistrzostwo świata i okolic. 

Flesh - cadaver - bloodFlesh - cadaver - blood

„Severing Flesh” to kolejny utwór Grave który tak niepozornie się zaczyna, poczym rażeni jesteśmy odhumanizowanym pasażem jak to mawiał Witkacy – „Czysta forma”. Sadystycznie wolne tempa przeciągają agonię by nagle przyspieszyć pastwiąc się dalej nad naszymi zmysłami słuchu. Niespodziewany przebłysk gitary akustycznej niczym światełko w tunelu… ni stąd ni zowąd człowiek nie ma czasu by się dziwić, głowa sama rytmicznie chodzi przy następnym druzgocącym przyspieszeniu i uroczo kakofonicznej przeciągniętej solówce.

Ripped and torn piece by piece
Rape my corpse then leave me in peace

„Brutally Decased” następny odświeżony utwór i słusznie żal marnować takie pociski. Utwór zdominowany przez raczej średnie tempa z licznymi zwolnieniami, zróżnicowany growl idealnie wpasowują się w klimat całej płyty.

Your end is coming closer now another day you'll never seeYour end is coming closer now another day you'll never see

Ostatni „Chrisi(ns)anity” jest godnym zakończeniem You’ll Never See…, jak narzekałem na przeciętne zamknięcie albumu Into the Grave tak w tym przypadku ostatni utwór jest majstersztykiem z tymi groteskowymi i chorymi „chórkami”. Na pewno czas płyty pozytywnie wpływa na odbiór, 36 minut idealnie syci głodnych dobrych wrażeń słuchaczy nie zamęczając ich za bardzo. Środkowo melodeklamacja zmanierowanym tonem wprowadza do brutalnego chłostania. Solo na pycie z utworu na utwór robi co raz większe wrażenie.  Po mimo, że to jest czysty old school sprzed ponad dwóch dekad, jest to kolejna pozycja w dyskografii, która się nie zestarzała. Psychodeliczna końcówka i pulsująca gitara basowa jest po prostu zjawiskowa. Mus dla miłośników starego dobrego Death Metalu.

Istnieją dwie reedycje, pierwsza z 2006 posiada EPkę a najświeższa z ubiegłego roku koncertówkę jako Entraptured. Przyjrzyjmy się jednak bonusowej EPce pt:

…And Here I Die… Satisfied

Cóż za niespodzianka trzy utwory które kontynuują dalsze poszukiwania zespołu, serwując nowocześniejsze, intrygujące podejście do Death Metalu niż na powyżej opisanym albumie. Utwór tytułowy zaczyna się jakby nigdy nic i płynnie przechodzi do szarpanego riffowania. Leniwy riff świetne brzmienie, wyczuwalny bas ale growl już jakoś taki mniej porażający, zdecydowanie traci na mocy, nie ma tej siły przebicia co wcześniej. Utwór snuje się powoli i ospale. Okrutnie ciężkie gitary , perkusja ma kapitalne pełne mocne brzmienie, okrutny ciężar jest zwłaszcza gdy Jensa odpala podwójną stopę do działania, w tedy nie ma zmiłuj. Tekst utworów wraz z okładką idealnie wpisują się w kanon „(anty)kolęd” wielkanocnych.

 Jednym z mocniejszych momentów tej krótkiej płytki jest totalny bas  w „I Need You”, recytowany początek, ultra wolne tempo, bardziej zróżnicowany growl, przejmujące zdeformowane solówki. Oba utwory to krwawy aperitif do budzącej kontrowersję wśród fanów płyty Soulless, które zresztą trafią na album w lekko zmienionych wersjach czyli podobny zabieg jaki był w przypadku Sothis Vadera.

Na koniec otrzymujemy odświeżony kawałek z czasów gdy zespół nosił nazwę Corpse(co ciekawe przy tytule widnieje dopisek cover). Bardzo dobry wybór by zamknąć tą krótką płytkę czymś szybszym i gruzującym i w starym dobrym stylu. Świetnie sprawdził się growl na dwa głosy, chodź na chwilę czuć nieskrępowaną, wyzwoloną czystą agresję. Surowość nagrania została zachowana, siła rażenie ta sama także misja zakończona powodzeniem.  

And here I die... Crucified, satisfiedAnd here I die... Crucified, satisfied

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura