Ignatius Ignatius
377
BLOG

Abomination: Abomination/Tragedy Strikes - Recenzja Cz. I

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0

W 2011 roku Nuclear Blast wznowił dyskografię Abomination(dużo tego nie było ponieważ wszystko zostało ładnie upchane na dwóch płytach)  założony przez Paula Speckmanna znanego z kultowego zespołu Master.

 

 

Abomination - Abomination

Abomination

Kapitalna komiksowa okładka charakterystyczna dla płyt z przełomu lat 80/90  zwiastuje co się będzie działo na tej płycie a więc nowocześnie brzmiącą fuzję Thrashu i Death Metalu.  To wszystko jest sprawką tria z Chicago – wokalisty i basisty Paula Speckmanna, perkusisty Aarona Nickesa i po zmianie personalnej gitarzysta Dean Chioles(zastępuje Mikea Shaffera). Nowoczesne granie ale mimo wszystko jest to dzieło bardzo oldschoolowe także każdy znajdzie coś dla siebie. Charakterystyczne dla Abomination są połamane rytmy, liczne zmiany temp, skąpe podejście do solówek (jak już są to na wysokim poziomie). Rekompensatą są wyśmienite riffy i przede wszystkim rzeźnicka sekcja rytmiczna z perkusyjnym „stołem szwedzkim” z którego można brać garściami i nasycić się ponadprzeciętnym, technicznym graniem.

Siedmiominutowy kolos otwiera debiutancki album Abomination. „The Choice” Debiut Abomination to bardzo niedoceniony klasyk ekstremalnego grania. Mroczny pirotechniczny wstęp. Bardziej techniczne granie świetna przejrzysta produkcja. Czytelny bas Paula Speckmanna. Zmiany tempa, połamana rytmika od której można dostać uszopląsu. Czytelny agresywny wokal na pograniczu growlowania. Perkusja już od pierwszego utworu urzeka złożonością. Gitary nie są w cale gorsze świetny riff goni jeszcze lepszy riff. 

„Murder, Rape, Pillage and Burn” Szybka seria perkusista strzela jak AK-47. Solidna patatajka, bardzo „perkusyjny” utwór jak i cała płyta, niby nie ma żadnych kosmicznych temp ale i tak czuć niszczycielską siłę. Dzieje się to też na pewno za sprawą wspomnianego czytelnego basu.  Świetnym riffem zaczyna się „Reformation” od razu  kapitalnie przyspiesza, bardziej chropowaty wokal szybko wypluwa słowa. Brakuje zagęszczenia jak w poprzednich utworach, za to otrzymujemy świetne riffy i poryte solówki. Utwór robi się intensywniejszy za sprawą kruszącej perkusji. W połowie następuje zwolnienie i Paul zaczyna krzyczeć.  „Redeem Deny” to nowocześnie brzmiący utwór. Wolne smoliste riffy i wykrzyczany z wyrzutem tekst. Tradycyjnie liczne zmiany tempa,  tępe brzmienia perkusji brutalizuje wydźwięk całości. Bardzo ciekawy kawałek wyróżniający się znacząco z dotychczasowego repertuaru. 

„Possession” tu już  jest srogo, znany utwór z demówki, ale mocno prze aranżowany. Świetnie chodzi bas Paula utwór dzięki lepszemu brzmieniu dużo zyskuje, utwór posiada głębie a siła rażenia jest prawie taka sama. Wokal Paula zbliża się już do klasycznego growlowania. Przyśpiewka pod koniec tak jak już na demie nadaje groteskowego wydźwięku.   

„Suicidal Dreams” Szybki bardzo intensywny i siarczysty kawałek, oldschoolowy tekst który na pierwszy rzut oka może sugerować treść z serii „dlaczego metal jest zły?”

Kill your father
Kill your friend
Kill your neighbor
When will it end

Kill your father

Kill your friend

Kill your neighbor

When will it end

 Wbrew pozorom tekst dotyka problemów społecznych, które zawsze będą aktualne.

„Life and Death” jeden z lepszych kawałków na płycie, za sprawą miażdżącego riffu, połamanej rytmiki z szarpanym riffem druzgocącym spowolnieniem świetnie kołaczącym basem i znów przyspieszenie włącza się wokal sylabizujący tekst przez co jest bardziej dosadny. Solówka w połowie to jest czysty majstersztyk, zmiana tempa i wokal jeszcze bardziej histeryczny, praca talerzy jak i całej perkusji wyśmienita.

„Victim of the Future” Intensywny od samego początku, zespół nie bierze jeńców. Jeden z brutalniejszych wokaliz na albumie. Przyznam szczerze że jednak wersja z demówki bardziej mi podchodzi. „Tunnel of Damntion”  zaczyna się dziwnie brzmiącym wstępem na perkusji, włączają się rzeźnickie gitary, średnie ale jakże miażdżące tempo. Odpowiednie zagęszczenie i brutalny wokal. Zdecydowanie druga połowa płyty jest bardziej ciężka i brutalna, momentami mniej techniczna za to bardziej bezpośrednia.

Następny utwór  „Follower” pierwotnie ukazał się na splicie z bliźniaczym Masterem.  Świetne solówki są najmocniejszą stroną tego utworu i dziwi mnie że poprzednie utwory dosyć oszczędne są jeżeli chodzi o popisy gitarowe. Riffy są największą ozdobą ale trochę większa ilość solówek by nie zaszkodziła.

„Impedning Doom” Piorunujące zakończenie bardzo dobry zamykacz klimat demówek został zachowany, szybki bezkompromisowy kawałek. Soczysta solówka,  kontrolowany chaos perkusji… tak kończy się zapomniany i niedoceniany diament ekstremy.

 

 

Abomination - Demos

Demo 1

Nazwa bardzo mylna ponieważ przed tym demem istnieje jeszcze Demo 1987, który znajduje się na drugiej płycie recenzowanej kompilacji.

„Over the Edge”. Perkusyjny wstęp włącza się po chwili ciężko osadzona gitara a tuż zanią soczysta solówka i wokal Paula Speckmanna. Zdecydowanie brzmienie jest bardziej wyważone niż na poprzednim demie. Wypośrodkowane zostały również proporcje mieszanki Deathu i Thrashu. Utwór jest szybki z kapitalnymi solówkami, jednak to jest przedsmak do   „Reformation” zabójczo szybkiego killera znanego później z debiutu. Furia jaka bije z tego utworu jest nie do opisania. Wrażenie robi bas i transowy riff, solówki niemiłosierne i niszczycielska perkusja dopełniają dzieło zniszczenia. W połowie pojawia się urozmaicenie w postaci apokaliptycznych przejść i charczącej melodeklamacja wokalisty.. 

Kolejnym utworem znanym z debiutu  jest „Impedning Doom” Połamany rytmiczny wstęp, czysty oldschoolowy Thrash. Bardzo intensywny, wulgarny i bezczelny wokal jak całe to cholerne demo. 

„Curses of the Deadly Sin” wstęp zagrany na basie bardzo psychodeliczny, szkoda że taki krótki(stanowczo za krótki) przerwany zostaje krzykiem Paula i jazda z koksem. Gitary znów trochę za bardzo schowane. Za to głębi nabrał wokal. Urozmaicony zmianami tempa okraszony bardzo speedowymi, chaotycznymi  solówkami po średnie tempa i majestatyczne spowolnienia. W połowie znów akcent w postaci krótkiej partii basu. Punkt kulminacyjny utworu na koniec powoduje gęsią skórkę. Szkoda, że ten utwór nie znalazł się na debiucie.

Podwójna stopa otwiera kolejny utwór „Tunnel of Damnation” mniej intensywna sieka niż w poprzednich utworach. Wokal momentami wydaje się groteskowy, kontrastując z brutalnym wydźwiękiem.  

„Follower” zamyka program dema z 1988r. Utwór jak na ówczesne Abomination w średnim tempie, znów jakby gdzieś brakowało trochę więcej czadu. Za to można się wsłuchać w świetnie współgrającym basem z linią melodyczną wokalu i riffem gitarowym. Techniczny zróżnicowany utwór idealny na koncerty i do skandowania.

 

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura