Death: Live in Cottbus ‘98
Koncert w niemieckim klubie, jakość do obrazu do przełknięcia zwłaszcza, że to koncert z 98 za to jakość dźwięku bardzo przyzwoita zwłaszcza ze bez żadnych dopieszczeń . Obok Live Eidenecn i L.A. Raw to są trzy jedyne koncerty oficjalne wydane gdzie można podziwiać muzykę i podziwiać jak jest ona grana. Surowa choreografa typowy przykład że muzyka broni się sama. W tle tylko duże logo Death bez żadnych przebieranek i niewiadomo jakich gadegetów. Oglądają takie koncerty od razu pojawia się myśl, że Ci co byli na koncertach tytanów, którzy już nigdy nie zagrają są mega szczęściarzami.
Skrócony Philospher epicki Spirit Crusher (porównać sety) potem Trapped in a Corner z Individual. Koncert przekrojowy pełen nieustających popisów instrumentalnych. Ujęcia nie są chaotyczne dzięki czemu można skupić się na obrazie który nie zmienia się z prędkością uderzeń perkusisty. Niestety co raz częstszym zabiegiem jest podkręcanie dynamiki koncertu szybkimi zmianami obrazu. „Scaveneger of the Sorrow” zaczęty solówkami perkusyjnymi i z piorunującą solówką Chucka i Shannona Hamma.
„Together as One” czyli połamaniec z Human szybki killer z prostszym( jakże niszczycielskim) riffem niż te utwory które są rodem z TSOP. Ciekawostką jest to że pod czas tego koncertu dłuższe epickie kawałki z TSOP są przekładane krótszymi strzałami z przekroju twórczości.
„Flesh and the Power it Holds” Spokojny początek cisza przed burza bardzo melodyjny wstęp dla ponad siedmiominutowego kolosa, który powoli się rozkręca. Bardzo motoryczny co ciekawe w wersji koncertowej dzięki przybrudzonej jakości utwór jest zdecydowanie lepszy niż sterylna wersja studyjna. Proste ale jakże niesamowite solo Chucka, który po chwili przeradza się w ekwilibrystyczne popisy. Solo na basie musiało im nie źle bebechy prze trzepać a po nim powrót do szybkiego grania. Na albumie ten utwór w pewnym momencie zaczyna nużyć w tej wersji można by go słuchać w nieskończoność.
Po tym niewątpliwym najjaśniejszym momencie koncertu czas na dwuminutowe solo na perkusji.
“Flattening of Emotions” kolejny klasyk z Human.Totalna petarda z tym riffem co może przywodzić pewną kapelę z Wielkiej Brytanii. Zresztą ktoś powiedział, że to jest najlepszy „cover Iron Maiden”.
Brakuje utworu z Symbolic no to jedziemy tytułowy utwór, po którym Chuck chyba wymienia struny… od mnogości riffów solówek na najwyższym poziomie oczywiście częściowo „odciąża” Chucka drugi gitarzysta. Brakuje utworów też z starszych albumów i załapał się na koniec ultra klasyk gatunku „Pull the Plug” z Leprosy. Przez co mamy bardzo spójny koncert składający się z samych progresywno technicznych Death metalowych arcydzieł. Na koniec wspomniany „Pull the Plug” który dobił tych którzy dotrwali do końca gigu.
Inne tematy w dziale Kultura