Death: Human 20th Anniversary Deluxe Edition
W grudniu 1990 roku okrojony skład, bez Chucka Shunlindera i Jamesa Murphego(przeszedł do Obituary) odwiedził katowicki spodek. Na gitarze grał Walt Thrashler z Ripping Corpse, a na wokalu… techniczny perkusisty Louie Carrisalez. Nie bacząc na pomówienia i morową sytuację Chuck postanowił rozpocząć pracę nad przełomowym albumem w swojej karierze. Human jest pierwszym albumem z udziałem wirtuoza gitary basowej Steve’a DiGiorgio oraz jedynym z muzykami Cynic - perkusistą Seanem Reinertem i gitarzystą Paulem Masvidalem.
Album otwiera „Flattening Of Emotions” - Prędkość i ciężkość od samego początku, miażdżąca perkusja a po chwili dołącza rzeźnicki riff. Słychać jeszcze brud ciężko osadzonych gitar, połamane rytmy bardziej niż na poprzednim Spiritual Healing. Co raz więcej melodii nie tylko w pięknych solówkach gitarowych. Cały czas jednak mamy szybki wysokooktanowy Death Metal z połamaną rytmiką, licznymi wirtuozerskimi popisami instrumentalistów okraszonym przerażającym growlem. Mało tego Death nigdy wcześniej tak nie pędził, poprzednie albumy były bardziej nakierowane na ciężar niż prędkość.
„Suicide Machine” Tym razem od samego początku gitary budują atmosferę. W połowie utworu jesteśmy bezlitośnie miażdżeni ciężkimi riffami które przełamywane są intrygującymi solówkami. Jest problem na czym się skupiać - czy na gitarowym kunszcie, czy na zdradzającym jazzowe fascynacje perkusiście. Sfera liryczna dotyka kwestii etyki i ludzkiego cierpienia.
Jak już jesteśmy przy kwestii tekstów to Chuck barwnie opisuje te zawarte na Human:
„Chcę tylko powiedzieć tym, którzy nie słyszeli jeszcze naszych tekstów, że nie piszę utworów o demonach, które wyrywają serca zakonnicom. Pisze natomiast o sprawach z którymi wszyscy spotykamy się codziennie.”
Zresztą Chuck często podkreślał, że gardzi satanistycznym imagem, tekstami zespołów pokroju Deicide. Lider Death wołał poruszać trudne problemy natury etycznej i moralnej i nieszczęść ludzkich. „Together as One” dotyczy syjamskich bliźniaków, a tekst „Suicide Machine” dotyczy zawsze na „czasie” problemu eutanazji. Śmiało można mówić o lirycznym koncepcie albumu, sugestywny tytuł i okładka dosłownie obnaża człowieka i człowieczeństwo ukazane w skrajnych często, przemilczanych sytuacjach, które jak już stają się medialne to pod kątem taniej sensacji.
A propos wróćmy do „Together as One” - mocny atak od samego początku potem lekkie z pozoru z bastowanie, znów wielowarstwowy utwór z smakowitym basem, który w połowie utworu osiąga swoje apogeum. Oczywiście perkusja robi swoje artyleryjską kanonadą. „Secret Face” z poszarpanym wstępem świetną perkusją, kapitalnym przyspieszenie i ciekawie przesterowane gitary, średnie tempa przeradzające się w totalne walce i „miłe” dla ucha plumkania gitary basowej, która odważnie miesza. Solówka przepiękna bardzo progresywna z wtórującym tykaniem talerzy, wyciszeniem. Kulminacja jest totalną jatką aczkolwiek przemyślaną i wysmakowaną. Od połowy połamane i szczekający wokal Chucka, podwójna stopa mknie. „Lack of Comprehenson” intrygujący orientalne intro i posępne połamane i zróżnicowane riffy i zmiany tempa. Orientalne solówki pasują do filozoficznych tekstów. Jest to pierwszy utwór Death, do którego nakręcono promocyjny klip, który był prezentowany w nieodżałowanym programie w MTV „Headbanger’s Ball”. „See Through Dreams” mocne wejście od samego początku. Ciężki walcowaty riff trochę spowalnia ale utwór nabiera na ciężkości. Szczypta nostalgicznej melodii dopełnia klimatu a solówka mniej więcej w połowie utworu - aż ciary po grzbiecie przechodzą. Po solówce mamy apokaliptyczne zwolnienie i zbrutalizowany wokal ‘Evil’ Chucka. Świetne niespodziewany pogłos pod koniec dopełnia ten kapitalny utwór i jest wprowadzeniem do objawienia które zadziwia po dziś dzień w postaci „Cosmic Sea”. Utwór który podzielił fanów, kolejny przykład na to że muzyka Chucka wyprzedzała swoje czasy. Ile potem namnożyło się lepszych lub gorszych, którzy chcieli przebić min. Human? Utwór jak sama nazwa jest kosmiczny a to co się dzieje w połowie utworu jest tego najlepszym dowodem. Nie jest to kolejne pompatyczne intro jak można sądzić, to jest małe arcydzieło przesiąknięte progresją i nieziemskim klimatem. Po ambientowym kosmicznym pasażu nasze morze się wzburzyło, świetna eksperymentalna chaotyczna solówka. Każdy z muzyków popisuje się sowimi umiejętnościami bardzo rzeczowo nikt się nie ściga by udowodnić kto rządzi. Jeden z najodważniejszych utworów Death bez dwóch zdań. Tematyka kosmiczna pozostaje czas na „Vacant Planets” utwór przesiąknięty niespokojną atmosferą. Utwór zróżnicowany tradycyjnie z świetną solówką i zabójczymi riffami i równie niesamowitą perkusją. Na deser mamy cover Kiss „God of Thunder”(dotychczas utwór był umieszczony tylko na wydaniu japońskim) w porównaniu do „Painkillera” w tym utworze mamy Deathowską interpretację. Co ciekawe masywny riff w tym utworze paradoksalnie idealnie wpasowują się w klimat płyty dodając jej szczyptę Rock’n’Rolla i luzu. Czytałem komentarz, że po usłyszeniu tego coveru oryginał staje się… nudny. Tak kończy się jedne z najlepszych albumów w szeroko rozumianym metalu, i ogólnie ambitnej muzyki. Sam Chuck twierdził po jej wydaniu, że:
„To jest najbardziej osobista płyta ze wszystkich jakie dotychczas nagrałem . Każdy album to cząstka mnie samego, ale ta płyta jest wyjątkowo osobista. Jest ona przedłużeniem mojego stanowiska oraz formą zemsty, bo sporo ludzi zdołowało mnie jako człowieka, twierdząc też, że jestem skończony jako muzyk. Twierdzono, że wycofałem się z grania, że jestem świrem(…), że będę teraz grał Glam Rocka.”
Czyżby stąd na koniec albumu cover Kiss?
Druga płytato zbiór wersji instrumentalnych i dema Human. Jest to ciekawa pozycja zwłaszcza dla tych co nie trawią skrzeczącego growlu Chucka (Naprawdę są tacy? Zwłaszcza, że wokal Chucka jest imponujący i bardzo nacechowany emocjami, co współgra z mocnymi tekstami.) i chcą skupić się na instrumentalnym geniuszu każdego z poszczególnych członków Death. Zabieg ten sprawdził się już przy okazji reedycji Symbolic gdzie dostaliśmy cztery takie utwory. Oczywiście należy się zastanowić nad sensem udoskonalania rzeczy już doskonałych. Niestety taki jest bezlitosny marketing z potrzebą nieustannego odświeżania produktu. Nie rozumiem dlaczego trzypłytowe wydania nie zostały puszczone w szerszy obieg tylko ograniczył się na rynku amerykańskim, co jest niewątpliwym ciosem dla kolekcjonerów i wszystkich fanów. (Nie)Dziwna jest cena w Polsce praktycznie dwa razy większa niż w USA ale to akurat standard. Wydanie trzypłytowe w USA kosztuje nie wiele więcej niż u nas dwupłytowe… i to z dostawą do domu. Wersje instrumentalne są wyśmienite, obawiałem się bardzo że będą nienajlepszej jakości zapychaczami. Słucha się tego naprawdę bardzo dobrze. Po instrumentalach mamy wersje Demo już z wokalami Chucka. Jak na demo jakość jest bardzo dobra ale słychać, że nie jest tak wypieszczona masteringiem jak pełnowymiarowy album. Wokal jest czytelny i śmiało można wyłapywać słowa co jak każdemu wiadomo w tym gatunku częste nie jest. Utwory mają bardziej wysuniętą gitarę niż w oryginale zwłaszcza w przypadku solówek. „Secret Face” i „Vacant Planets” utwory są w wersjach instrumentalnych.
Czas trwania trzeciego dysku tak jak drugiego wynosi ponad godzinę. Składa się z trzech rehersali: Human Rehearsal - August 1990, Human Rehearsal - January 1991 I Human - Drum & Bass Tracks.Jest to ciekawostka pozwalająca śledzić rozwój prac nad Human. Utwory są surowe, instrumentalne(jedynie w „Suicide Machine” i „Together as One” z Rehersal 1990 słychać bardzo stłumiony wokal) niestety słabszej jakości niż na dysku drugim. Bardziej „tłusto” brzmią utwory z Rehersala z 1990 niż te z 1991. Interesujące są same riffy gitarowe np. do “Secret Faces” czy „Flattening Of Emotions” z Rehersala z 1991r.Specyficznie brzmi też Cosmic Sea z automatem perkusyjnym… Mnie do gustu przypadły najbardziej wersje Drum & Bass Track, które mogłyby być w lepszej jakości ale i tak nie jest źle zwłaszcza jeżeli chodzi o gitarę basową, która jest po prostu wyśmienita czego najlepszym przykładem jest „Secret Faces”.
Inne tematy w dziale Kultura