Vader: Back to the Black Tour 2012
6.12 Sosnowiec nawiedził Vader sprawiając idealny prezent fanom ostrego grania. Żywa legenda, przedstawiciel jednego z najlepszych i najbardziej wpływowych zespołów Death Metalowych na świecie.

Obecnie zespół z Olsztyna miażdży swoimi koncertami w ramach trasy Back to the Black Tour 2012 gdzie odgrywane są w całości albumy Black to the Blind(1997) oraz EP Sothis(1994) z tym drugim niestety nie do końca ponieważ zabrakło min. coveru Black Sabbath . W ramach trasy wyszły reedycje obu wydawnictw z nowymi szatami graficznymi i bonusami. Zapomniany album Black to the Blind był dla zespołu przełomowy min. dlatego, że zespół nagrał koncert w Japonii. Wróćmy jednak do sosnowieckiego 2 Doors gdzie odbyło się „misterium”
Zespołowi towarzyszyły tego wieczora dwa suporty w postaci siewierskiego Dust’n'Brush i warszawskiego Vedonist. Ten pierwszy grał melodyjną mieszankę Death Metalu i Metalcora. Drugi Thrashujący Death Metal, z charakterystycznym wokalistą nazywający publiczność per ‘diabełki’. W przypadku tego pierwszego brakowało mi ikry ale już w przypadku Vedonist trzeba przyznać, ze zespół potrafi przywalić, miał dobry kontakt z publicznością.
Czas na Vader!
Początkowo sądziłem, że zespół odegra płyty jedna po drugiej i potem zagra jeszcze kilka utworów na dokładkę, stało się inaczej i chyba nawet lepiej, bo zespół wymieszał set listę. Nowy oldschoolowy image zespołu idealnie pasuje do prezentowanego materiału. Od samych pierwszych sekund widać było radość z grania całej dywizji pancernej czyli ‘Panzer Generała’ Petera(wokalista/gitarzysta), Pająka(gitarzysta), Hala(basista) i James Stewart(perkusja). Po epickim intro, które kojarzę z Metalmanii 2003, zespół zaczął jednym z sztandarowych utworów czyli „Sothis”. Wszyscy pod sceną zareagowali euforycznie, jeden z tych riffów, które sprawiają, że nogi same się uginają. Po nim oldschoolowy strzał w postaci jednego z starszych utworów Vadera czy;li „The Wrath”, Thrashujący ostry i wściekły. Tempo podtrzymuje pierwszy reprezentant z BTTB czyli „Fractal Light” z specyficzną chwytliwością i kapitalnym riffie. Następny utwór był totalną niespodzianką, bardzo rzadko grany oczekiwany przez wielu. Majestatyczny, smolisty i najcięższy utwór w dorobku zespołu. Ponad siedmio minutowy kolos osadzony w wolnym złowrogim tempie, mowa oczywiście o zamykającym album Revelation utwór „Revelation of Black Moses”. Zespół wrócił do morderczego tempa wystrzeliwując mordercza serię w postaci „Heading for Internal Darkness” ,The Innermost Ambience” i przede wszystkim kolejnym sztandarowym utwoerze „Carnal” – niesamowicie intensywny utwór oparty na druzgocącym blaście i inkantacji Petera. Program z Black to the Blind był kontynuowany w postaci równie kapitalnych „True Names”, Beast Raping” i "Foetus God" i jeden z moich ulubionych „The Red Passage" z wstępem Hala na basie.
Koncert był bardzo ekspresyjny Pająk i Hal hedbangowali, Pająk wraz z Peterem wycinali piękne solówki a niepozorny z wyglądu James dawał z siebie wszystko za swoim zestawem perkusyjnym. Brawa należą się również dla techników, brzmienie koncertu jak na tak specyficzny i mały lokal było bardzo dobre, nie za głośne i selektywne, nawet tuż pod samą sceną. Kolejną niespodzianką rekompensującą w zupełności brak utworu Black Sabbath, był inny standard bogów metalu, również rodem z angielskiego Birmingham czyli Judas Priest- „Metal Gods” z gościnnym udziałem Marty Gabriel czyli wokalistki katowickiego Crystal Viper. Dzięki wysokiemu wokalowi Marty i ciężkiemu brzmieniu utwór został wykonany iście koncertowo. Po klasyku czas na coś świeżego czyli utwór z ostatniej płyty „Return to the Morbid Reich” Po wizycie w chorej rzeszy zespół dokończył odgrywanie dwóch ostatnich utworów Black to the Blind czyli „Distant Dream” i epicki „Black to the Blind”. Peter zapowiedział pierwszy utwór z debiutanckiego Ultimate Incantation czyli „Dark Age”, który zawsze podobał mi się w wersji koncertowej niż studyjnej. Żywiołowy „Vision and Voice” kończy odgrywanie EP Sothis, zaraz po nim na sam koniec Vader zagrał „Come and See My Sacrifice” z Welcome to the Morbid Reich” . Po krótkiej chwili zespół wyszedł na bis. Intro pt. „Para Bellum !!!”, zwiastowało nadejście wojny totalnej czyli „This is the War”z EP dedykowanej ś.p. Docentowi(perkusiście, który zmarł w 2005r. ). Po blitzkriegu James zaczął charakterystycznie , pojedyńczo uderzać w bębny… od razu było wiadomo, że to „Rainning Blood” Slayera idealne na zakończenie świetnego koncertu. Niektórzy mówią, że Vader nie musi już grać cudzych utworów ze względu na swoją rangę i bardzo dużą ilość własnych wyśmienitych utworów. Trochę racji w tym jest nie mniej takiego wykonania nie powstydziłby się sam Slayer.
Po krwawym deszczu bardzo miłym akcentem było puszczenie „Marszu Imperialnego” i obecność przedstawicieli polskiego garnizonu 501 Legionu(międzynarodowa organizacja kostiumowa zrzeszającą i prowadzona przez fanów Gwiezdnych Wojen, skupiająca głównie miłośników Imperium Galaktycznego). Do Sosnowca z odległej galaktyki przybyła generał imperium Juno Eclipse(znana z serii Force Unleashed), przygotowany do zimowej aury Snow Trooper oraz Tusken Rider z pustynnego Tatooine -biedak musiał marznąć… Ich obecność nie była przypadkowa, zespół pod wrażeniem sagi Gwiezdnych Wojen zaczerpnął swą nazwę od postaci od mrocznego lorda Sith – Dartha Vadera. Tak kończy się bardzo udany koncert, cieszy fakt, że po mimo ponad dwudziestoletniego stażu zespół gra żywiołowe i charyzmatyczne koncerty.
Stay VADERized!
Inne tematy w dziale Kultura