Ignatius Ignatius
273
BLOG

Massacre: Tyrants of Death - Recenzja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 1

Od lat w modzie jest wydawanie kompilacji trudno dostępnych dem zespołów metalowych. Ostatnio recenzowałem Mantasa to teraz postanowiłem wrócić do równie ważnego bliźniaczego zespołu, który w połowie lat 80 podsycał szaleństwo Death Metalu. Mowa tu oczywiście o Massacre, który debiutem trochę się spóźnił bo dopiero wydany został w 1991r ale wcześniej w  podziemiu wydał bardzo mocne dema. Zestawiłem Massacre z Mantasem nieprzypadkowo, dla przypomnienia główny trzon Massacre to byli muzycy którzy tworzyli min. Mantas/Death w latach 84/85 wokalista/perkusista Kam Lee, gitarzysta Rick Rozz i perkusista Bill Andrews, podsumowaniem współpracy muzyków Massacre z Death był kamień milowy w postaci Leprosy(na drugiej gitarze grał Rick Rozz a na perkusji Bill Andrews) Gitarzysta Alan West współtworzył również innego giganta gatunku czyli Obituary.  

W 2006 roku wydano kompilację pt. Tyrants of Death na której znajdują się min. dwa pierwsze: Aggresive Tyrant i Chamber of Ages.   W obu przypadkach zespół wspomagał basista Mike Borders. Dodatkowo w ramach „wypełniacza”(jakże treściwego) otrzymujemy kilka utworów live z kolebki Śmierć metalu czyli z Tampy na Florydzie datowane na maj 86.

Koncert zaczyna się wprowadzeniem Kama do „Infestation of Death”  jakość taka jaką można było się spodziewać bardzo surowa ale do przeżycia. Utwór z motorycznym riffem i diabolicznym niskim growlem Kama. Następny „Clangor of War” od pierwszych uderzeń bębnów zmiata z nóg. Gdyby jakość była lepsza śmiało można powiedzieć, ze jak na growl wokal jest bardzo czytelny. W środku zwolnienie skromne solówki i proste jak drut ale bardzo skuteczne riffy. „Aggresive Tyrant” dedykowany Davidovi Vincetowi. Po krótkiej konferansjerce o ludziach „potężniejszych” od nas tylko ze względu swej pozycji. Po zabójczym śmiechu… Rzeźnicki ciężki riff, szatkująca perkusja. Trochę bardziej zróżnicowany wokal i kolejny walcowaty riff. Podkoniec przeraźliwy krzyk Kama i „o-oł”, na koniec jazgotliwa solówka. „Cryptic Realm” Niespokojny riff z odrobina chwytliwości. Zróżnicowany utwór z ciekawymi solówkami, słychać że Kam bawi się wokalem, wrzeszczy, śmieje się. Utwór kończy się grobowym spowolnieniem. Podobnie zaczyna się „Perpetual Domination”, okraszony os samego początku ciekawymi riffami solówkami by nagle przerodzić się w konkretną młóckę. Jakość niestety bardzo słaba, nagle wycisza się gitara i można posłuchać pracy perkusisty - nawet można talerze wychwycić! Demoniczny riff przez chwilę, zdecydowanie mogłoby być więcej. „The Traitor” przedrzeźnianie się z publicznością, potem Kam znów musiał sobie pogadać i nagłe wejście basisty przerywa wywód, dołącza gitara i mamy kolejny szybki strzał z skandowaniem „Traitor!” Marszowa perkusja i

melodeklamacja w środku sprawia wrażenie jakbyśmy byli świadkami egzekucji. Przez chwilę znów słyszymy basistę, upiorny riff i przyspieszenie, skandowanie i wrzaski Kama i soczysta solówka gitarowa kończy utwór. Na koniec po dwuminutowej przerwie mamy prawdopodobnie z innego koncertu utwór „Corpse Grinder” niektórzy podają, że to jest cover Death a to jest utwór napisany przez Kama gdy bębnił w Death na demówce Reign of Terror. Jakość jest lepsza bardziej wysokie tony są podbite, słychać lepiej perkusję i rzężącą gitarę. Nieśmiertelny riff, wrzaski - totalny oldschool.     

 Aggresive Tyrant był pierwszą demówką Massacre. Trzy killery obok tytułowego „Death in Hell” i „Mutilated” . Zaczynamy „Aggresive Tyrant” Na dzień dobry cios i punktowanie przez ponad 4 minuty. Bełkotliwy growl jakby wygłodniały zły pies na półmetrowym łańcuchu szczekał. W połowie spowolnienie i ostra jak szpikulec do lodu solówka. Wolny ciężki riff i piekielne przejście po którym następuje kanonada. Growl jest zrównoważony Kam Lee szczeka, warczy skrzeczy wrzeszczy. Podkoniec soczysta solóweczka. „Death in Hell” Demoniczny śmiech nie pierwszy i nie ostatni , pogrzebowa, nuta jak na śmierć w piekle przystało. Solówki gitarowe za bardzo są wysunięte co może się skończyć źle dla bębenków usznych. „Mutilated” trochę wolniejszy i cieższy, zdecydowanie bardziej zagęszczona atmosfera niż w poprzednim utworze. Morderczy transowy riff w połowie a ponim zwolnienie. Kam zieje przesterowanym zmodulowanym głosem co dziś może wydawać się trochę groteskowe ale cóż takie były czasy. Utwór kończy się galopadą na dwie stopy.

 Chamber of Ages jest drugim i przedostatnim demem zespołu. Podobnie jak Aggresive Tyrant został nagrany w 86. 

Tak jak poprzednie demo zaczyna się utworem tytułowym, klimatyczne dobre oldschoolowe prymitywne intro z śmiechem w roli głównej. A po nim już jazda bez trzymanki nie ma zmiłuj bas perkusja i gitary wszystkie dają z siebie wszystko. Wszystko jest git tylko zastrzeżenia można mieć do ewidentnie nienaturalnego wokalu ale jak się przymknie na to ucho to i tak jest moc. Bardzo zagęszczony intensywny Death. Trochę perkusja za bardzo z tyłu, to samo niestety można powiedzieć o gitarach, które na Aggresive Tyrant były z byt wysunięte. Może się za bardzo czepiam w końcu to jest tylko demo! „Clangor of War” Jeden z szybszych utworów Massacre w tamtym czasie. „From Beyond” nie daje wytchnienia rzeźnickim riff na początku, dołączają się do niego reszta instrumentarium tworząc niemiłosierny chaos. Tym razem brzmienie gitary jest wysunięte kosztem… całej reszty także równowaga w przyrodzie jest zachowana. Solo Ricka Rozza pod koniec zwala z nóg po prostu apogeum. Nic dziwnego, że ten utwór stał się tytułowym pierwszej płyty. Ostatnim programowym wyziewem jest „Symbolic Immortality” intensywny bezlitosny wstęp i rozpędzona perkusja. Nic dziwnego, że te utwory znalazły się na debiutanckiej płycie. Ta muzyka się nie starzeje nic a nic. „Cryptic Realm” na koniec instrumentalny utwór który został wykopany gdzieś z otchłani. Pochodzi z tej samej sesji co Chamber of Ages jakościowo niczym nie odbiegając. Transowy kombinowany środek, chwilowa zmiana tempa i świetna perkusja! Naprawdę dziwne, że ostatecznie zespół nie zdecydował się pierwotnie umieścić tego na swym demie. Solówka na basie na sam koniec jest przysłowiową wisienką na torcie.    
Warto słuchać w tej kolejności i posłuchać rozwoju brzmienia i umiejętności tego zespołu.

Zobacz galerię zdjęć:

Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura