Ignatius Ignatius
73
BLOG

Czarny serniczek: Batushka - Relacja

Ignatius Ignatius Kultura Obserwuj notkę 0
Batushka w czasie postu równo serwowała czarny serniczek, swą pierwszą, tegoroczną pielgrzymkę rozpoczęli w Zabrzu, zabierając ze sobą wesołych kompanów, którzy wiedzą jak złoić grzeszne ciała.

W Dzień Kobiet w zabrzańskim CK Wiatrak zainaugurowana została pielgrzymka Batushki. Zabrze było jednym z nielicznych miast, gdzie przed liturgią rozgrzewały dwa składy dzwońców – każde z innej parafii.

Baalzagoth

Na scenie hałasują od dość nie dawna, ale już zdołali zwrócić na siebie uwagę. Niewątpliwie trasa z Batushką pomoże powiększyć grono słuchaczy i dodatkowo poprawić notowania. Ta patchworkowa horda ma na koncie EPkę i jeden długograj wydany dwa lata temu. Ciekawostką jest fakt, że w zespole gra ojciec Oktawiusz (wokal) z synem Mikim (perkusja)  - w chwili powstawania zespołu Miki miał zaledwie 12 lat (sic).


Heblują w starym dobrym stylu na styku czerni i śmierci a i obskurnym thrashem zalatuje gdzieniegdzie. Mają solidne mięsiste brzmienie, najbardziej swobodnie czują się w średnio szybkiej mielonce.


Instrumentalnie wszystko się zgadza, brzmienie na żywo osiągnęli nad wyraz organiczne z dojmującą, nieprzeniknioną głębią. Wokalnie wypada sympatycznie, z dystansem, z zapędami sucharowo-standuperskimi. Oktawiusz umiejętnie bawi się manierami wokalnymi, potrafi zarówno głęboko wyrzygać się z pod wątroby, następnie płynnie przejść do uczernionego skrzeku.


Warsztat jest, pomysł na stylistyczny hołd starej szkoły ekstremy jest. Jedyne, co według mnie niedomaga, to wręcz karykaturalny wizerunek. Rozumiem, można sobie pysio na pandę wypacykować, namiętnie poobwieszać odwróconymi krucyfiksami, ale w wydaniu Baalzagoth wypada niemal parodystycznie. Rażąco brakuje w tym spójności, osobną kwestią jest silenie się na kontrowersje wyjątkowo zgranymi kartami. Osobliwe używanie przez wokalistę rekwizytu w postaci figurki Jezusa zdjętego z  krucyfiksu.

Najlepiej wypadł ostatni numer, bodaj cover Obituary? Bujający wręcz taneczny,  zakrawający o death’n roll cios, że aż nóżki same chodziły – przez to odstawał od topornej, bezmyślnej, muzycznej, wulgarnej przemocy (i nie jest to bynajmniej zarzut).

Shadohm

Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu to był debiut sceniczny, choć zawodnicy wchodzący w skład debiutantami zdecydowanie nie są... na czele projektu stoi Pavulon – pałker, który może się poszczycić obsługą artylerii w takich załogach jak: Vader, Decapitated, Belphegor, Antigama, Hate... wymieniać można długo. Żeby było zabawniej na liście płac obecnie znajduje się także czarna gwiazda wieczoru - Batushka, co oznacza, że Paweł na trasie Czarna Pascha 2024 gra dwa sety jednego wieczoru.

Żeby perkusiście nie było smutno towarzyszą mu również inni muzycy z Batushki – basista Błażej Kasprzak i gitarzysta Rafał Łyszczarz. Skład dopełnia wokalista Adrian Meissner i Jakub Śliwowski.


W Shadoah wyżywają się technicznym a przy tym bardzo atmosferycznym podejściem do dźwiękowej anihilacji.
Stylistykę, w której porusza się zespół, nie sposób jednoznacznie zaklasyfikować. Zaprezentowali interesujący misz-masz, ultra ciężar, technicznie frapująco i bezbłędnie... Wszechstronnie łoją groove z nieustającym, karkołomnym mieszaniem sekcji rytmicznej.

Warto odnotować, że był to pierwszy w historii koncert pod tym szyldem. Zaprezentowali wszystko, co mają w zanadrzu, czyli swoją pierwszą płytę Through Darkness Towards Enlightenment (2024). Krótka, co prawda, ale tak treściwa, że gdyby ją rozebrać na części pierwsze to pomysłami obdarowałoby z trzy konwencjonalne albumy.

Wokalista niczym kameleon zmienia maniery wokalne czerpiąc z całej rockowo metalowej palety i tu odniosę się do nieszczęsnego Subterfudge - tak to się robić powinno.


Trzymam kciuki za ten projekt mam nadzieje, że przyjmie się i rozkręci do pełnoekranowego przedsięwzięcia, bo po tym co zaprezentowali na swoim pierwszym koncercie wniosek może być tylko jeden – Shadoah to istna krynica ponadprzeciętnego, bardzo świeżego wymiatania.

Batushka

Wybierając się na ten koncert zastanawiałem się czy po raz trzeci będzie tak samo bawiło jak za pierwszymi dwoma razami, czy przypadkiem nie będę miał wrażenia, że to już było. Pomyśleć, że był taki pomysł (krótko, bo krótko, ale skończyć się to miało na Liturgiya (2015). Twórcy zastanawiali czy nie wyczerpano tematu, że każdy następny twór będzie już tylko powielaniem konwencji. Międzyczasie dość szybko dochodzi do schizmy i wzorem zasłużonych bandów mamy dwie Batushki. Jedna lody kręci dalej, druga zeszła do podziemia.

Bluźnierstwo zostało wywindowane na zupełnie nowy poziom estetyczny, każdy element widowiska: gest, rytuał wykonywany jest z niezwykłym pietyzmem.

Ostatni raz widziałem czarną liturgię w okolicach premiery Hospodi (2019) na plenerowym koncercie w ramach Mystic Festiwalu – ostatniej zorganizowanej w Krakowie.

Liturgia jak to liturgia dostrzegłem pojedyncze detale, którymi się różnił ten koncert od poprzedniego. Wciąż jest to misterium dopracowane pod każdym kątem. To, co się zmieniło to podejście publiczności - pamiętam, że przed wojną ludzie starali się koncert przeżywać - dosłownie chłonąć wydarzenia na scenie. Podczas niniejszego widowiska w Zabrzu, pod sceną dochodziło do tańców i swawoli… - nie, nie ma świętości.


Od tamtej pory poczynili trzy pomniejsze wydawnictwa: dwie EPki Raskol (2020) i Carju niebiesnyji (2021) i kompilujące obie małe płyty wydawnictwo Maria (2022) z zaledwie jednym (za to długim i niezwykle klimatycznym) tytułowym utworem wzbogacającym całość.

Na pierwszej odnodze trasy uczciwie reprezentowany jest cały, dotychczasowy dorobek grupy. Batushka skacze sobie z płyty na płytę a jednak ostatecznie ma się wrażenie spójnej całości. Przez te lata zespół dopracował dramaturgię programu. Dobór utworów sprawił, że wreszcie zagościł pożądany balans black metalowego skrzeku względem starocerkiewnych chórów - nikt nikomu w drogę nie wchodzi, wszyscy są fenomenalnie nagłośnieni.

Zastanawiający jest brak basisty w składzie, choć spotkałem się z opinią, że były słyszalne ścieżki basu. Oznaczałoby to złamanie największego tabu muzyki rockowej – wspierania się playbackiem, osobiście niczego nie przesądzam.

Mimo że, od samego początku, na własne życzenie stali się niewolnikami konwencji, to jednak niezmiennie, od niespełna dekady, jest to widowisko, które robi porażające wrażenie. W kategorii religijnego black metalu, pod kątem wizualnym nikt nie ma do tej szopki startu.

Zobacz galerię zdjęć:

Baalzagoth
Baalzagoth Shadohm Batushka
Ignatius
O mnie Ignatius

♤Everything louder than everyone else♤ Entuzjasta hard'n'heavy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura