4.09.21 dane mi było zobaczyć TSA na żywo (niemal w złotym składzie) - dziś okazało się, że był to ostatni koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów rockowych, prekursora polskiego heavy metalu z Andrzejem Nowakiem w składzie.
Równe cztery miesiące później, 4.01.2022 roku w wieku 62 lat Andrzej Nowak odszedł. Charyzmatyczny showman, pierwsza gitara Rzeczpospolitej...
Jest to destrukcyjnie łamiący cios, szczególnie bolesny dla miłośników muzyki gitarowej.
Nikt nie zagra tak przejmujących solówek jak te z sztandarowych polskich ballad „51”, „Trzech zapałek”...
Mało kto grał w naszym kraju tak epicko i magicznie jak w „Heavy Metal Świat”, „Białej śmierci”, „Bez podtekstów” czy „Wielkiej fieście”.
Dorobek płytowy Andrzeja może nieoszałamiający ale przecież nie ilość a jakość w muzyce jest najistotniejsza. Ta akurat jest niepodważalna. Gitara lidera TSA inspirowała i inspiruje kolejne pokolenia gitarzystów.
Oszołomiony informacją stoję i patrzę na powieszony na ścianie winyl - debiutancki, koncertowy album, z niezbyt wyraźną okładką przedstawiającą zespół w swoim żywiole. Andrzej stoi w wyzywającej, zadziornej pozie, w okropnych żółtych rybaczkach.
To jedna z tych okładek, którą słychać, gdy się na nią spojrzy. Szczęście, że chociaż Muzyka zostanie dla potomnych.
Spoczywaj w pokoju Mistrzu[*]
Inne tematy w dziale Kultura