Michał Sędzikowski Michał Sędzikowski
86
BLOG

WIEŻA BABEL

Michał Sędzikowski Michał Sędzikowski Rozmaitości Obserwuj notkę 8

                                                                        - Mówię panu, za tysiąc lat to w tym kraju ani jednego białego nie będzie, same czarnuchy się ostaną – powiedział jeden starszy pan do drugiego. Obaj, ubrani w garnitury, dystyngowani opierali się o ladę w „Posku”,  ciesząc się właśnie chwilami swobodnej wieczornej refleksji nad ważkimi dylematami życia.

 
- Co pan mówisz, już za sto lat wszystko żydostwo pochłonie! Oni się od dawna czają – odparł mu drugi – takie są przepowiednie! I wielkie trzęsienie ziemi będzie.
 
- Ech, co wy tam wiecie, panowie! – do rozmowy dołączył się trzeci dziadek. Już za pięćdziesiąt lat Szkop łeb podniesie i tu wszędzie Szwabia będzie. Co pan powie, młody panie? – dziadek popatrzył na mnie w poszukiwaniu poklasku.
 
     - A ja przyszedłem tylko po Dziennik Polski – odpowiedziałem szybko, ale jak bym miał na coś stawiać to na „czarnuchów” za tysiąc lat.
 
Bo i rzeczywiście, o ile dwie ostatnie teorie większy poklask mogłyby znaleźć jedynie na średniowiecznej biesiadzie opanowanej przez dziadów proszalnych , to mieszanie się ras postępuje powoli, ale konsekwentnie. Może więc nie za tysiąc lat, ale wcześniej nasi dalecy potomkowie ostatnią bladą twarz będą mogli obejrzeć już tylko w albumie pra pradziadka.
 
Pytanie co jednak z tego? Czy poza upiorami rasistów i ksenofobów ktoś na tym straci? Czy społeczeństwo o jednolitej barwie skóry „kawy z mlekiem” będzie nieszczęśliwe z tego powodu, że nie ma białych? Czegoś zabraknie? Może konfliktów rasowych…? Spokojna głowa. Tak, czy siak wszyscy tak samo wyglądać nie będą i z pewnością da się wyodrębnić jakieś różnice, za które warto nienawidzić bliźniego. To jednak daleka futurystka.
 
Póki co, żyjemy w społeczeństwie o ostro zarysowanych podziałach rasowych i narodowościowych, cokolwiek by na ten temat nie mówili urzędnicy rządowi z resortu: idealizm praktyczny i teorie utopijne.
 
         Co znajduję jako dosyć zabawne, angielscy idealiści, którzy programowo wpajają wyspiarskiej młodzieży szacunek dla odmienności i polskich emigrantów, nie posiadaliby się ze zdumienia, gdyby wiedzieli jak żywy i niczym nieskrępowany rasizm szerzy się wśród tych ostatnich. Czyli, o ironio, tej grupy społecznej, dla dobra których za ciężkie pieniądze wdrażana jest polityczna poprawność.
 
         Muzułmanie krajów Azji przywożą ze sobą statutowy izolacjonizm wynikający z restrykcyjnej kultury, z domieszką wstrętu dla zgniłego i rozpustnego Zachodu. Swoją odrębność podkreślają na każdym kroku i generalnie nie są zainteresowani naszą kulturą, oprócz tych jej aspektów, które pozwalają na pomnażanie majątku.
 
Polacy, no cóż… niestety dla wielu Polaków ulice Wielkiej Brytanii zapełniają turbany, sini, czarnuchy, brudasy, żydzi, małpy wśród których możemy wyróżnić małpy czarne i żółte.  Wielu z naszych przyjeżdża na Wyspy z bogoojczyźnianą pieśnią na ustach, wrodzy wobec odmienności, która rodzi w nich lęk.
 
Oficjalna polityka równych praw nie bierze jednak pod uwagę tego, że równouprawniać warto tylko tych, którzy chcą być równouprawnieni. Emigranci zdają się bowiem nie rozumieć, że równouprawnienie, jak sama nazwa wskazuje, działa w dwie strony. Czy rząd tego również nie rozumie?  Zupełnie bezkrytyczny i tolerancyjny wobec rasizmu przyjezdnych, z Azji, coraz bardziej następuje na odcisk rdzennym Anglikom, których ze zrozumiałych przyczyn sytuacja zaczyna wkurzać, co na niższych szczeblach społecznych bezpośrednio odbija się na przyjezdnych.
 
Bezkrytyczny stosunek rządu wobec ostentacyjnego obnoszenia się z odmiennością emigrantów z Bliskiego Wschodu, a nawet jawną wrogością niektórych ugrupowań muzułmańskich działa na nerwy wszystkim Europejczykom, bowiem w tym wypadku rasowa i religijna odmienność zaczęła być stanem oficjalnie preferowanym.
Myślę, ze czysta idea równości człowieka wobec człowieka okazała się nieprzetłumaczalna na języki przyjezdnych, a w wielojęzycznym gwarze nieporozumień, szala politycznej poprawności wykonała logicznego fikołka, przez co niektóre mniejszości cieszą się prawie nieograniczoną swobodą w głoszeniu swoich poglądów, podczas gdy większość musi wokół nich chodzić na palcach.
 
Na postawę Azjatów oczywiście nie możemy wiele poradzić. Jednak jeśli zaś chodzi o nas Polaków, to w dużym stopniu od nas samych zależy, czy język którym przemawia do nas Zachodnia Europa, okaże się być dla nas językiem całkowicie obcym.

Moje obserwacje polskim okiem zachodniego stylu życia, nie wynikają z takiej, czy innej przynależności politycznej. Podobnie moje komentarze na temat polskiego społeczeństwa, widziane przez pryzmat mojego "zangielszczenia", nie wynikają z potrzeby promocji zachodnich wartości. Przez Polskę przetacza się fala przemian społecznych, przez kraje Zachodu fala rozczarowania degenerującą się strukturą państwa obywatelskiego. Przycupnąłem na skale zdrowego rozsądku, patrzę i komentuję. Jak ktoś będzie chciał mnie z niej ściągnąć bym dał się ponieść kolejnej ideologicznej fali, wezmę i kopnę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości