Michał Sędzikowski Michał Sędzikowski
654
BLOG

ŚWIAT WEDŁUG TERLIKOWSKIEGO

Michał Sędzikowski Michał Sędzikowski Rozmaitości Obserwuj notkę 118

 

                                                                            „A dzisiaj napiszę coś naprawdę głupiego” – czyżby, niczym w kabarecie Monty Pythona, z takim postanowieniem zasiadł Pan Terlikowski do swojego ostatniego orędzia?
           
        W tekście „Czas sprawdzianu dla katolików” Pan Terlikowski postanowił nam wyjawić, że to wierność małżeńska i wstrzemięźliwość seksualna przed ślubem są najlepszym zabezpieczeniem przed HIV. Pomysł z prezerwatywami zaś, jest oderwany od rzeczywistości i tak naprawdę jest wrażym spiskiem bezbożnych rządów Francji, które chcą zarabiać na sprzedaży prezerwatyw do Afryki.
         
        Zastanawiam się w jakiej rzeczywistości żyje pan Terlikowski. Na pewno nie w naszej. W naszej rzeczywistości pomysł szklanki zimnej wody zamiast stosunku nie był przestrzegany nawet przez pokolenie moich rodziców. Obecnie na Zachodzie zjawiskiem społecznym, jest nie tyle uprawianie seksu prze ślubem, co niechęć do zawierania małżeństw w ogóle. Społeczeństwo Zachodu coraz bardziej skłania się do idei wolnych związków. W administracji państwowej Wielkiej Brytanii funkcjonuje już od dawna termin partner, obok klasyfikacji mąż, żona i stanowi on podstawę do przyznawania bądź nie przyznawania świadczeń.
           
    W naszej rzeczywistości nastolatki obojga płci w Anglii otwarcie przyznają się do odbycia stosunku seksualnego nawet z dwudziestoma partnerami. (!) W mentalności współczesnego młodego Anglika/Angielki (nie licząc środowisk posh)  bycie prawiczkiem/dziewicą w wieku 18 lat jest „obciachem”, otwartym przyznaniem się do nieatrakcyjności.
           
    Zastanówmy się w jakim społeczeństwie na całej przestrzeni dziejów ludzkości sto procent obywateli zachowywało wstrzemięźliwość seksualną przed zawarciem związku małżeńskiego i nie zdradzało się będąc w tym związku? Powszechność chorób wenerycznych w średniowieczu wskazuje na to, że nawet pod groźbą mąk piekielnych nie udało się osiągnąć „ideału”. Z małym wyjątkiem. W krajach muzułmańskich udało się wyegzekwować prawie 100 procentową wierność i dziewictwo do ślubu wśród kobiet pod groźbą ukamienowania i to działa do dzisiaj! Nie takie głupie Panie Terlikowski, co? Może małe kamienowanko w Polsce poukładałoby w głowach tym wszetecznicom?
           
    Co na to naukowcy? W książce „Anatomia Miłości” profesor antropologii Helen Fisher zdradza nam, między innymi, że termin monogamia, wbrew powszechnemu przekonaniu, oznacza życie z jednym partnerem i skłonnością do zdrady. Poza dosłownie paroma gatunkami zwierząt i owadów stu procentowa wierność nie zdarza się w przyrodzie.
           
    Według badań ONZ w Niemczech aż 29 proc kobiet i 41 procent mężczyzn przyznało się do zdrady. Są to badania z 2001 roku i mówimy o tych, którzy się przyznają. Jak wyglądałoby to w 2009 roku, gdyby można było liczyć na całkowitą szczerość respondentów? 60/80 proc? A dodając do tego tych, którzy co prawda nie zdradzają, ale uprawiali seks przedmałżeński? Ilu nam pozostaje tych „zdrowych moralnie”, skłonnych kupić pomysły Terlikowskiego?
           
    W RPA nasila się zjawisko tzw „gwałtów naprawczych”, polegających na grupowym zgwałceniu kobiety, podejrzewanej o homoseksualizm, przy milczącej aprobacie rządu i policji. Zwykłe gwałty już tam spowszedniały - jak się okazuje co druga kobieta padła ofiarą gwałtu. (!) Nakłanianie do wierności małżeńskiej, kiedy być może co dziesiąty mężczyzna to gwałciciel, jest tak samo dobrym pomysłem, jak nakłanianie hordy tatarów w natarciu, do nie deptania trawników. Innym pytaniem jest, czy papież wypowiedział się w sprawie plagi gwałtów naprawczych? A może wraz z bandyckimi rządami niektórych krajów afrykańskich również milczy…? W końcu taki gwałt wykonuje się  w „zbożnym” celu.
           
    Powołując się na kraje afrykańskie, gdzie rzekomo wyłącznie metodą wstrzemięźliwości udało się powstrzymać HIV pan Terlikowski oczywiście nie podaje żadnych źródeł tych rewelacji. Prawda jest bowiem inna. Jak podaje bowiem afrykański oddział Światowej Organizacji Zdrowia,  wizja pustych kościołów jakoś przekonała tamtejszych duchownych do zaaprobowania prezerwatyw. Dopiero również zachęcanie do wstrzemięźliwości w połączeniu z uświadamianiem o konieczności używania prezerwatyw zaczęło przynosić widoczne rezultaty.
(Oto źródła: http://afro.who.int/press/periodicals/healthmonitor/juldec2000.pdf)
 
Postulat, by zaprzestać uprawiania seksu poza związkiem małżeńskim jako remedium na problem AIDS ma więc tyle mniej więcej sensu, co wycofania z użycia samochodów w celu zlikwidowania problemu wypadków drogowych.
           
Panu Terlikowskiemu nie chodzi jednak o rozwiązanie problemu AIDS. Może chodzi mu o infantylny sprzeciw wobec tej paskudnej rzeczywistości, która pozwala gatunkowi homo sapiens uprawiać seks pozamałżeński od początku jego istnienia? A może Pan Terlikowski nie wie, jak wygląda świat poza jego kółkiem różańcowym? Nie! Chodzi mu o w istocie o wyegzekwowanie rękami natury kary za odstępstwo od jedynej właściwej ścieżki, która podąża niewielka część Polaków i zupełnie marginalna część obywateli Zachodu.
 
Ile razy prezerwatywa uchroniła człowieka przed zarażeniem chorobą weneryczną? Zapewne miliony razy. Ile razy mąż nie zaraził żony dzięki temu, że w chwili słabości miał przy sobie prezerwatywę? Na pewno wiele razy. A co Tajlandią, która słynie z turystyki seksualnej? Zakazać prezerwatyw! Niech umierają! Przecież świat bez tych bezbożników będzie lepszy!
 
    Z całą pewnością pan Terlikowski w swej miłości bliźniego gotów byłby skazać owe miliony, jak nie miliardy, na powolną i bolesną śmierć. Ale w jakże słuszniej sprawie!

 

Moje obserwacje polskim okiem zachodniego stylu życia, nie wynikają z takiej, czy innej przynależności politycznej. Podobnie moje komentarze na temat polskiego społeczeństwa, widziane przez pryzmat mojego "zangielszczenia", nie wynikają z potrzeby promocji zachodnich wartości. Przez Polskę przetacza się fala przemian społecznych, przez kraje Zachodu fala rozczarowania degenerującą się strukturą państwa obywatelskiego. Przycupnąłem na skale zdrowego rozsądku, patrzę i komentuję. Jak ktoś będzie chciał mnie z niej ściągnąć bym dał się ponieść kolejnej ideologicznej fali, wezmę i kopnę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (118)

Inne tematy w dziale Rozmaitości