Michał Sędzikowski Michał Sędzikowski
81
BLOG

BEZSILNOŚĆ STRÓŻA

Michał Sędzikowski Michał Sędzikowski Rozmaitości Obserwuj notkę 5

 

Przynajmniej raz w tygodniu sklep Tesco, na który wychodzą okna mojego mieszkania, dostarcza sporej dawki humoru zamieniając sie w teatr komedii. Udział w tym ulicznym spektaklu bierze:

- miniaturowy ochroniarz, w roli ofiary,

- menel typowy bojowy w roli menela

- kasjerzy i manager - w roli żywych przeszkód pomiędzy prześladowanym pracownikiem ochrony a spienionym obywatelem.

Ochroniarz jest tak mały i drobny, a przez to bezradny wobec napadów zległo humoru u bliźnich, że wydaje się iż jego strategicznym przeznaczeniem jest branie wroga na litość. Moja ulica jednak należy do najniebezpieczniejszych rejonów miasta i wieczorami litość tutaj nie zagląda. Czego nie można powiedzieć o szukających zwady obywatelach. Rzeczywistość poza tym nie lubi gdy się z niej drwi, sama będąc często absurdalna od nas oczekuje przynajmniej pozorów zdrowego rozsądku. Całkowitym jego brakiem zaś jest instalowanie smerfa w wersji XXL jako stróża porządku w miejscu zbiorki lokalnego kryminału. W efekcie, każdy podpity obwieś zaczął dostrzegać swoja szanse na wyrażenie sprzeciwu wobec publicznego ładu, napastując nieboraka i udowadniając mu jego bezsilność.

- Pokaż mi, pokaż czemu nie mogę palić tu i pic ty mały śmieciu - krzyczał pewnego razu do niego zużyty starszy pan robiący zakupy z papierosem w buzi i otwartym winem w reku. Zycie feralnego bodyguarda było by pewnie o wiele mniej stresujące, gdyby przynajmniej na widok potencjalne niebezpiecznych klientów chował się miedzy polkami.

Faktem jest że, we wszystkich większych instytucjach, w których do tej pory pracowałem, w roli security oficerów widziałem prawie wyłącznie ludzi o których można by powiedzieć, iż sami potrzebują ochrony, opiekuna, bądź przynajmniej bystrego psa.

I tak w pewnej fabryce papierosów w składzie ochrony byli starcy, drobne kobietki, osoby z taką nadwagą że z trudem dźwigali własne ciało, bądź mężczyźni tak wychudzeni i anemiczni, jakby ostatnie dwa lata spędzili w stanie głębokiej medytacji. Owszem był tam jeden solidnie zbudowany gość, o którym później dowiedziałem się że jest gejem i zapewne był to jedyny powód dla którego dostał tę pracę, gdyż dzięki temu mógł zadość uczynić polityce equal opportunities. Nie zdziwi chyba nikogo, jeśli powiem, że podczas mojej rocznej pracy w tym miejscu, fabryka dwukrotnie padła łupem rabusiów.

          Ciekawostką jest, że zasada równych szans zdaje się przy tym obejmować jedynie osoby dysponujące uszczerbkiem, który normalnie powinien być dla nich dyskwalifikujący. Sam straciłem bowiem pracę sprzątacza w pewnej rządowej instytucji z powodu natłoku myśli.

- Za dużo myślisz i zadajesz za dużo pytań. Nie nadajesz się tutaj. Powinieneś robić coś lepszego. - Powiedziało mi na stronie paru przełożonych, jako oficjalny powód zwolnienia podając jednak brak funduszy. Niestety roztargnieni myśliciele nie załapują się na  profity jakie niosą równe prawa i możliwości, nawet na tyle żeby pozbierać śmieci po „ochroniarzach”.

Nie wiadomo czy to w trosce o zdrowie przestępcy, czy też aby nie ułatwiać „obrońcom” za bardzo zadania, przepisy zabraniają używania przemocy tych drugich w stosunku do tych pierwszych. To znaczy mogą się nią posłużyć, kiedy już powali ich pierwszy cios, o ile, oczywiście, wcześniej nie powali ich pierwszy zawał.

W niewiele ciekawszej sytuacji znajdują się policja, której idące z duchem czasu wydziały rekrutacyjne, szczególnie upodobały sobie zatrudnianie kobiet o posturze małych dziewczynek. Te uzbrojone jedynie w słodkie głosiki i nienaganne maniery panie, rzucone zostały na ulice, na pożarcie rozwydrzonej gawiedzi młodocianych przestępców. Niedawno, gdy wieczorem szedłem do sklepu, zaniepokoił mnie widok samotnej, drobniutkiej policjantki otoczonej przez grupę zakapturzonych wyrostków. Już z daleka uderzył mnie zapach marihuany, palonej przez je rozmówców, którzy za punkt honoru postawili sobie przekonanie dziewczyny, do tego żeby z nimi zapaliła. Na nic jednak zdały się ich perswazje i elokwencja w dowodzeniu zbawiennego wpływu narkotyku na samopoczucie. Policjantka pozostała nieugięta, chociaż na zachętę towarzystwo dmuchało jej dymem w twarz. Ostatecznie więc zniechęceni youngstersi nie spiesząc się poszli swoją drogą, znacząc ślad charakterystycznym zapachem.

Gdy po dokonaniu zakupów, wracając tą samą drogą, zobaczyłem miłą policjantkę, bezskutecznie próbującą zatrzymać rowerzystę. Chyba cos mu mówiła na temat jazdy bez świateł, po chodniku, ale młody człowiek wyraźnie nie był w nastroju do pogawędek, , bo w brzydkich słowach powiedział funkcjonariuszce żeby poszła uprawiać seks i pojechał dalej. Zrobiło mi się wówczas bardzo żal tej pani i przez chwilę przemknęło mi prze głowę żeby zadzwonić na… policję. Może przysłaliby jej przynajmniej koleżankę.

Nie twierdzę że w policji nie ma skutecznych policjantów. Policja zachodniej Europy radzi sobie z poważną przestępczością o niebo lepiej niż policja na wschodzie. Na skutek braku umiaru w szerzeniu idei państwa opiekuńczego, staje się jednak bezradna wobec drobnej przestępczości.

Jeszcze nie dawno widziałem wielkiego policjanta toczącego nierówną walkę z dwoma dziećmi w wieku ok. 11 lat. Ogromny czarnoskóry przedstawiciel prawa był bezsilny, gdy rozpaczliwie prosił je, żeby zgasiły papierosy. Dzieci mu na o puszczały kółka z dymu i zaśmiewały się do rozpuku. Prawo nie pozawalało mu ich dotknąć, a one dobrze o tym wiedziały.

W świetle polityki generującej takie sytuacje, zrozumiałym się staje, czemu brytyjscy żołnierze marynarki wojennej na widok wroga bez słowa sprzeciwu składają broń. Czyżby uważali, że wymiana ognia może być zbyt szkodliwa dla zdrowia i wdając się w awanturę, postąpiliby wbrew wytycznym „health and safety”? I dlaczego uwięzieni wdają się w dyskusje, daleko przekraczające podanie rangi, nazwiska i numeru identyfikacyjnego.

Europa Zachodnia na drodze humanizmu oraz źle pojmowanej równości zastępuje skuteczność polityczną poprawnością, działanie dialogiem. Przepełniona współczuciem dla bliźniego nazywa agresora ofiarą jego własnych słabości. Opinią publiczną wstrząsnął szokujący precedens, kiedy to nożownik po zabiciu człowieka, zamiast pójść do więzienia, dostał odszkodowanie wysokości 300 tysięcy funtów. Uzasadnił, bowiem, że do morderstwa skłoniło go złe samopoczucie, wywołane mającym miejsce przed laty wypadkiem kolejowym.

Uwikłane w moralne dylematy, resorty bezpieczeństwa publicznego na drodze coraz to bardziej zwariowanych regulacji, grawitują pomiędzy skrajnym represjonizmem (np. w stosunku do palaczy), a skrajną wyrozumiałością dla przestępców zwłaszcza tych młodocianych. Przypominają przez to organizm zarażony wirusem HIV, który chodź zwiększa swoją obronną aktywność i zużycie środków, wytwarza luki będące furtkami dla wrogich mu czynników, gdyż koncentruje swoje wysiłki nie na tym na czym powinien.

Czy zachodni politycy przejrzą w końcu na oczy i dotrze do nich że Ziemia jest tak naprawdę bardzo niebezpiecznym miejscem, gdzie porządek publiczny wymaga skutecznych obrońców? Czy zdadzą sobie sprawę, że Zachodnia Europa jest jedną z nielicznych wysp szczęśliwych w morzu nieszczęścia? Jeśli tego nie zrobią może nastąpić brutalny koniec Arkadii.

 

Moje obserwacje polskim okiem zachodniego stylu życia, nie wynikają z takiej, czy innej przynależności politycznej. Podobnie moje komentarze na temat polskiego społeczeństwa, widziane przez pryzmat mojego "zangielszczenia", nie wynikają z potrzeby promocji zachodnich wartości. Przez Polskę przetacza się fala przemian społecznych, przez kraje Zachodu fala rozczarowania degenerującą się strukturą państwa obywatelskiego. Przycupnąłem na skale zdrowego rozsądku, patrzę i komentuję. Jak ktoś będzie chciał mnie z niej ściągnąć bym dał się ponieść kolejnej ideologicznej fali, wezmę i kopnę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości