Michał Sędzikowski Michał Sędzikowski
102
BLOG

DLA ROLEXA – TEN OKROPNY UNIWERSALIZM ŁACIŃSKI

Michał Sędzikowski Michał Sędzikowski Polityka Obserwuj notkę 28

 

Pan Rolex, w jednym ze swoich świetnych zresztą tekstów, zauważył, że nasz kulturowy uniwersalizm i przekonanie o posiadaniu mandatu na prawidłowe moralnie decyzje, pozwala nam gnębić  narody kulturowo słabsze, np. obywateli Gazy.  Nazywa europejski uniwersalizm: rzadkim kwiatem, który nigdy nie powinien zakwitnąć.

Problem w tym, że to nasz uniwersalizm skodyfikował szereg wysoce moralnych aksjomatów. Równość cierpienia dziecka z Gazy i dziecka z żydowskiego getta i ich prawo do życia, oraz bezpieczeństwa jest wynalazkiem naszej kultury. Dla Hamasu śmierć dziecka z Gazy jest pozyskaniem męczennika, a śmierć dziecka żydowskiego trofeum na Boskim Sądzie. Proszę zauważyć, że głosząc słuszne przecież przekonania, o pozbawionym paszportów i narodowości niewinnym cierpieniu, występuje Pan w roli pana Cogito. Jest Pan podobnie jak i ja mocno uwikłany w ów uniwersalizm. Mamy legitymację na ocenę moralną na zasadzie „moralnie silniejszego”. Boska perspektywa nie jest nam dana, a próby jej osiągnięcia i  wyjścia poza własną kulturę grożą relatywizmem aksjologicznym, a w końcu szaleństwem.

        Widzi Pan, musimy sobie, jak Pan to ujął, „bimbać” z aspiracji słabszych plemion. Nie z przyczyn politycznych i z własnej woli, ale z przyczyn swoistej natury świata której, ostatecznie musimy się podporządkować. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której amerykańscy osadnicy, porażeni duchową przemianą, postanawiają sobie nie bimbać z aspiracji Indian. I co wówczas? Podzielą kontynent na pół i będą wymieniać się upominkami przy słupach granicznych? Przede wszystkim, trzeba by ówczesnych Indian nauczyć zastosowania i znaczenia słupów granicznych, opłat celnych, a w końcu poprosić ich o zbudowanie kolei i lotnisk do celów handlowych i turystycznych. No i poprosić ich by wspólnie również przeżyli solidną duchową ewolucję.

    A może po prostu koloniści powinni spakować manatki i wrócić do Europy? Takie postulaty mogą zaistnieć tylko w ustach nawiedzonych pacyfistów. To bez znaczenia, skoro tego rodzaju pomysły nigdy nie ziściły się na żadnej szerokości geograficznej. Zasada łańcucha pokarmowego i dominacji organizmów ma swój korelat w rzeczywistości społecznej. Panglosowski naiwny, teoretyczny awers „najlepszego ze światów”, ma swój rewers w praktycznej rzeczywistości pełnej niewinnego cierpienia.

Kulturowe różnice prędzej czy później spychają społeczeństwa do narożnika, z któego wyjść można jedynie terrorem i przemocą.

      Owszem, dzisiaj możemy biadać nad losem źle potraktowanych Indian. Współczucie to może wszakże zaistnieć w społeczeństwie etycznie zaawansowanym i w żaden sposób nie zagrożonym przez wnerwionych kumpli Winetou. W sytuacji gdy Indianie robili rajdy na osadników, a wojskowi rangerzy znajdowali ich zmasakrowane zwłoki, moralne wytyczne nabierały ogromnej ostrości.

      W sytuacji gdy Hamas szczerzy kły, przekonania Żydów nabierają ostrości.

     Jeszcze przykład, żeby rozjaśnić filozoficzny żargon. Czy pamięta Pan ostatnią scenę z filmu Gibsona o Indianach? Na widnokręgu bestialskiej kultury Majów pojawiają się hiszpańskie statki. W nadpływającej łódce widać księdza. Przy całej swej niechęci do katolicyzmu pomyślałem wówczas: w końcu ktoś zaprowadzi porządek w tej dziczy. Konkwista była najlepszym na co było stać ówczesnych Ziemian.

     Wszystkie te pretensje pojawiające się pod adresem USA brzmią w moich uszach jak skargi do Pana Boga. W awanturze o WTC najbardziej bulwersuje mnie krótkowzroczność zwolenników teorii spiskowej i ich społeczny dekonstrukcjonizm. Co mają oni w końcu do zaoferowania poza planem przesiedlenia Amerykanów i Żydów na księżyc? Nawet jeśli rząd USA uznał, że najlepszym pomysłem na powszechne szczęście jest zamordowanie paru tysięcy własnych obywateli, to znaczy że nic lepszego ludzkość aktualnie nie miała pod ręką. Wolę oczywiście optymistycznie myśleć, że tak nie było. Jednak stwierdzenie to paskudnie zabrzmiało prawda? Chciałbym jednak zaznaczyć, że świat jest w ogóle dość paskudnym miejscem. Jeśli nie uniwersalizm z łacińskimi korzeniami i amerykańskie spiski, to w końcu jaką mamy alternatywę? Chiny? A może Rosję? Afrykę? A może islamskie państwo wyznaniowe? A może gnijącą od środka konformistyczną, ogarniętą bezwładem Europę Zachodnią?

     Osobiście uważam, że najlepiej gdyby wszyscy Ziemianie zostali Tybetańskimi mędrcami. Żyli w harmonii z bliźnimi, naturą, kręcili sobie młynkami w poczuciu ogólnego szczęścia i odżywiali wysokobiałkowymi nasionami. Spróbuj Pan jednak przekonać do tego pomysłu Chińczyków. Ba spróbuj Pan przekonać do tego pomysłu kogokolwiek, poza Tybetańskimi mędrcami.

     Słyszałem ostatnio od Angielki niezły dowcip. Pan Bóg postanowił wyznaczyć sobie naród wybrany. Wysłał Gabriela z 10-cioma przykazaniami na Ziemię, by znalazł naród który się na nie zgodzi. Anioł zwrócił się do Francuzów: Jest propozycja. Mam dla was 10 przykazań. Jak je zaakceptujecie, to będziecie boskimi ulubieńcami.

- A co w nich jest? – pytają Francuzi.

-  No na przykład: nie będziesz cudzołożył – odpowiada anioł.

- Do kitu taki układ - odpowiadają Francuzi.

Anioł poszedł do Niemców i przedstawia sprawę.

- A jest w tych przykazaniach? – pytają Niemcy.

- No na przykład nie będziesz zabijał – odpowiada anioł.

- Idź że precz! – odpowiadają Niemcy.

Anioł poszedł do Żydów i przedstawia im propozycję.

- A po ile są te przykazania? – Pytają Żydzi.

- Oczywiście są za darmo – odpowiada anioł.

- To my weźmiemy dziesięć! – krzyczą Żydzi.

Jak widać społeczeństwa nie lubią rezygnować ze swoich złych nawyków, nawet w imię najwyższych wartości, a jesli te wysokie wartości w końcu osiągają, to głównie przez chciwość.

     W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do pytania, czy nas jako ludzkość stać dzisiaj na coś więcej niż grecko-łaciński uniwersalizm i kulejący model państwa obywatelskiego, ciągle podgryzany spiskami na górze i nieuleczalnym rasizmem na dole. Ma ktoś lepszy pomysł?

      „Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?” – jak mawiał Leśmian.

 *Beksiński chyba również dosyć ponuro postrzegał kondycję ludzkości. Czasami obrazem można oddać więcej niż wieloma przemyślanymi słowami.

 

 

Moje obserwacje polskim okiem zachodniego stylu życia, nie wynikają z takiej, czy innej przynależności politycznej. Podobnie moje komentarze na temat polskiego społeczeństwa, widziane przez pryzmat mojego "zangielszczenia", nie wynikają z potrzeby promocji zachodnich wartości. Przez Polskę przetacza się fala przemian społecznych, przez kraje Zachodu fala rozczarowania degenerującą się strukturą państwa obywatelskiego. Przycupnąłem na skale zdrowego rozsądku, patrzę i komentuję. Jak ktoś będzie chciał mnie z niej ściągnąć bym dał się ponieść kolejnej ideologicznej fali, wezmę i kopnę.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka