Niedługo w Brukseli odbędzie się szczyt UE. Jest to szczególnie ważne dla Ukrainy, ponieważ może rozwiązać kwestię cywilizacyjną, światopoglądową: czy nasze państwo powinno być tam, gdzie zasługuje – w europejskiej rodzinie.
Ostatnio miało miejsce wydarzenie, na które czekały miliony: Komisja Europejska ogłosiła swoją decyzję o przyznaniu Ukrainie statusu kandydata do UE. Wyjaśniając swoją decyzję, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że „Ukraina bardzo wyraźnie udowodniła swoją zgodność z europejskimi zasadami”.
Jestem bardzo zadowolony z tej decyzji i mam kilka przemyśleń na ten temat.
Po pierwsze, decyzja ta jest bezprecedensowa, ponieważ UE jest zazwyczaj bardzo ostrożna w takich sprawach, jeśli chodzi o kraje z obszarami problemowymi. A tym bardziej – tych, w których trwa otwarta wojna. Jednak coraz więcej zachodnich przywódców zdaje sobie sprawę, że broniąc własnych granic, chronimy także bezpieczeństwo całego regionu europejskiego. Dlatego Europie zależy na wolnej, rozwiniętej, dobrze chronionej Ukrainy.
Po drugie, należy szanować konsekwencję ukraińskich przywódców, którzy nie dali się zaangażować w tak zwane „opcje kompromisowe”. Przypomnijmy, że podczas dyskusji o przyszłości Ukrainy w UE przywódcy Francji i Niemiec wysunęli propozycje stworzenia „opcji kreatywnej” dla Ukrainy – przyznania statusu „potencjalnego kandydata” lub stworzenia alternatywnego formatu współpracy europejskiej, członkiem którego stałaby się Ukraina. Moje stanowisko, które pokrywa się z punktem widzenia milionów moich rodaków, jest takie, że Ukrainę zadowoli tylko pełne członkostwo w Unii Europejskiej. Na szczęście władze ukraińskie są tego samego zdania.
Po trzecie, wielkim błędem byłoby sądzić, że Ukraina otrzymała status kandydata „z góry”, jako przysługę lub „tylnymi drzwiami” – wyłącznie z powodu wojny. Niektórzy uważają, że gdyby nie agresja Rosji, na ten status czekalibyśmy całe dziesięciolecia. Oczywiście inwazja Rosji przyspieszyła pewne procesy biurokratyczne w Unii Europejskiej. UE, a zwłaszcza jej najstarsi członkowie, kraje Europy Zachodniej, często niezdecydowanie zwlekają z podejmowaniem kluczowych decyzji, a bezprecedensowa agresja Rosji stała się katalizatorem. Ale przyznanie Ukrainie statusu kandydata nie jest ani darem, ani przysługą: zasługujemy na członkostwo w UE, ponieważ konsekwentnie do niego podchodzimy, „odrabiając lekcje” i zbliżając nasze standardy do europejskich.
Nie należy lekceważyć dotychczasowej pracy naszych partnerów – krajów bałtyckich, a zwłaszcza Polski, przekonywania przywódców innych państw- członków UE o konieczności otwarcia drzwi dla Ukrainy. Nie ulega wątpliwości, że Polska nadal będzie szczerym orędownikiem Ukrainy na drodze do integracji europejskiej. Sposób, w jaki Polacy zachowywali się w czasie wojny – na wszystkich frontach – pokazuje, że oprócz interesów gospodarczych i geopolitycznych są też zwyczajne ludzkie uczucia, prawdziwa przyjaźń i braterska miłość.
Niewątpliwie jest za wcześnie, abyśmy mogli się radować i spocząć na laurach: przed nami poważna, żmudna praca przygotowawcza. Przecież nadając Ukrainie status kandydata, Bruksela jasno stwierdziła, że nasz kraj musi jeszcze pracować, aby uzyskać pełne członkostwo. Aby udowodnić Europie, że jesteśmy poważni, musimy przeprowadzić fundamentalne reformy w kilku dziedzinach naszego życia. W szczególności – zaprowadzić porządek w sądownictwie, zreformować Trybunał Konstytucyjny, podjąć szereg kroków w celu zwalczania korupcji i prania pieniędzy, ukrócić oligarchów i zharmonizować z europejską częścią ustawodawstwa, która jeszcze nie została osiągnięta – w szczególności mniejszości narodowych.
Mam wielką nadzieję, że decyzja, na którą czekają miliony Ukraińców, zapadnie na szczycie UE w dniach 23-24 czerwca. Oczywiście nie oznacza to, że następnego dnia Ukraina stanie się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Będzie to jednak początek trudnej, ale niezwykle ekscytującej pracy, której kulminacją będzie zdobycie wymarzonego członkostwa. A jak szybko to nastąpi, zależy w dużym stopniu od Ukrainy.
Hryhoriy Kozlovskyy, prezes klubu piłkarskiego Rukh (Lwów)
Hryhoriy Kozlovskyy, ukraiński biznesmen, były poseł Lwówskiej Rady Miejskiej, prezes klubu piłkarskiego Rukh (Lwów). Dla mnie, jako świadomego obywatela, bardzo ważne jest, aby stosunki polsko-ukraińskie rozwijały się we wszystkich dziedzinach, w tym w sporcie. I na swoim poziomie robię, co mogę.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka