Był taki skecz z lat 90tych. Niemiecki konsul wychodzi na balkon swojej placówki i pyta się tłumu:
- Skąd Wy jesteście?
- Że Szwarzędza!
- Jo... Jo... Nędza... nędza...
- Was wollen Sie?
- Wize! Wize!
- Jo Was też wize!
I odchodzi...
Ale to już historia... Niemcy rozpostarły szeroko ramiona w ramach Unii, co prawda nie od razu pozwalając na pracę... A wiadomo – Polak przekorny to i Drang nach Reich się wypalił.
Jednak niespełnionym do tej pory marzeniem była podróż do USA bez wizy. Ale mamy dobrą zmianę. W końcu skończy się stanie przed ambasadą w kilometrowej kolejce z obawą, że cała impreza na nic. A już od 11.XI będzie można polecieć do USA bez wizy. Wystarczy tylko 72h przed podróżą wypełnić zgłoszenie w internecie i już po 48h można uzyskać zezwolenie na wjazd do USA...
Jakie to wielkie ułatwienie musimy spojrzeć na definicję słowa "wiza" na wiki:
"Wiza – pisemne zezwolenie na przekroczenie granicy lub pobyt na terenie obcego państwa wystawiane cudzoziemcom przez przedstawicielstwa dyplomatyczne lub konsularne (konsulaty) tegoż państwa."
Hmm... Zezwolenie na przekroczenie granicy... Wcześniej trzeba było odstać swoje w kolejce, żeby uzyskać to zezwolenie, teraz to zezwolenie można uzyskać nie wychodząc z domu. I teraz nazywa się to "ruch bezwizowy". To tak jakby Rząd Polski powiedział, że zniósł dowody osobiste, bo wniosek o nowy dowód można wypełnić w internecie a nie stawiając się osobiście w urzędzie.
Skoro wiza będzie istnieć w swojej wyższej formie "niestnienia", jako telewiza – to co się zmienia? Oczywiście bezwizę będzie można dostać też o wiele szybciej. Ale skoro można sprawdzić delikwenta przez te 48h, to dlaczego wcześniej to tak długo trwało? Jedyne sensowne wytłumaczenie to "strajk włoski". Urzędnicy tak bardzo skrupulatnie sprawdzali przyszłego podróżnego, że trwało to i trwało. Ach! i ta wspaniała wymówka, że jest za dużo odmów, żeby wdrożyć proces jak należy... A przecież sami te odmowy amerykańscy urzędnicy dawali...
Kolejna sprawa - wcześniej nie dostawaliśmy wizy. Dostawaliśmy promesę wizy. Wizą nie była ta piękna różnokolorowa wklejka ze zdjęciem z twarzą an face obojga uszu, a ten kartonik, co urzędnik na lotnisku wpinał w paszport. Oczywiście po uprzednim przesłuchaniu. I tak jeden naukowiec jadący na konferencję AI opowiedział o celu swojego pobytu... Urzędnik podumał... AI... AI... I know! Artificial Insemination! Ciekawe czy to obecne zezwolenie uzyskane przez internet będzie wiążące... TVP nie powiedziała, a mi się nie chce sprawdzać...
Swoją drogę ciekawe po co te 48h na 72h przed? Przecież bukując bilet oprogramowanie przewoźnika mogłoby się automatycznie połączyć z amerykańską bazą danych "personas non gratas" i sprawdzić, czy bilet ma być sprzedany. Jednocześnie amerykańskie władze mogłyby dostać info kto tam leci. No ale rządy muszą odnosić jakieś sukcesy. Jakby wszystko tak od razu załatwić i nic by nie zostało do roboty, obywatel mógłby sobie pomyśleć, że państwo jest mu potrzebne jak rybie rower.
"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises]
"The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka