Właśnie obejrzałem zeszłoroczny hit Patryka Vegi „Botoks”, a kina już podbija jego kolejny film „Kobiety Mafii”. I powiem szczerze jestem przerażony, że taki produkt filmopodobny może się komuś podobać.
Na początku myślałem, że ta nagonka to z powodu zazdrości środowiska, że osiąga sukcesy finansowe, oraz że pokazał brutalne realia aborcji (to jedyny plus tego filmu), ale teraz już wiem, że nie wynikało to z pogardy do Polaków (500plus lubi takie kino), ale to po prostu prawdziwa opinia na temat jego produkcji.
Na czym polega film ala Vega. Krótki wzór; wrzuć kilka czerstwych dowcipów, nakreśl jakąś fabułę (najlepiej temat kontrowersyjny), jacyś śmieszni bohaterowie, trochę seksu i mnóstwo przeklinania i gotowe.
Nie winie Patryka Vegi, że robi takie kino bo gdyby nie było chętnych na jego produkcje to pewno nie dostałby pieniędzy na kolejny film, a on tylko chce zarabiać. Jest zapotrzebowanie na tanią kiełbasę to ją produkuje.
Popularność jego filmów, każe zadać pytanie kto to ogląda. Bo przecież te filmy to lepsza i bogatsza wersja „Trudnych spraw” czy czegoś podobnego, wiecie co mam na myśli. I to właśnie mnie przeraża, że jest tak wielkie zapotrzebowanie na taką badziewną i prymitywną produkcje. Z tego jasno wynika, że nie ważne ile z pieniędzy podatnika będzie się wydawać na promocje kultury wyższej lud zawsze wybierze to co sprawia mu przyjemność. Wszak już w czasach PRL w telewizji „Kabaret Starszych Panów” a na targowiskach kupowano grające kartki z piosenkami pana Laskowika.
Pogodny radykał, co tańczy z przeznaczeniem i zachowuje spokój w obliczu katastrof.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura