Przez nasze media przetacza się ostatnio kampania obrony praw zwierząt. Nad żadnym żywym stworzeniem nie należy się znęcać, ale czy nie doszło w tym przypadku do zakłócenia pewnych proporcji?
Sposób w jaki media bronią w ostatnim czasie biednych zwierząt przed sadystycznymi ludźmi można porównać z wdziękiem rozpędzonego czołgu. Każdy, kto tylko ośmieli się podnieść rękę na bezbronne stworzenie przedstawiany jest jak bezduszny esesman rozstrzeliwujący Żyda. To uosobienie ludzkiej podłości i bezmyślności, tępy neandertalczyk z sercem z kamienia, nieczuły na wykrzywione w grymasie bólu mordki niewiniątek. Dobrotliwe media pozostawiają jednak winowajcom uchyloną furtkę – zawsze mogą oni (przed kamerą, rzecz jasna) wyrazić skruchę, uderzyć się w piersi, wyznać grzechy i zapłakać, stwierdzając jakże to bardzo żałują i jak podle się z tym czują. Ukazać światu jak bardzo zdehumanizowanymi degeneratami stali się katując niewinne istoty i, naturalnie, przyrzec z ręką na sercu, że nigdy, ale to nigdy więcej tego nie zrobią. Łaska mediów nie zna granic.
Część społeczeństwa, tej światlejszej i wrażliwszej części nas wszystkich, którzy nie boją się manifestować swojej prozwierzęcej empatii, deklaruje poparcie dla tej szczytnej idei. Organizowane są przemarsze i happeningi, akcje, które mają nas, zacofanych Polaków, uczłowieczyć i wprowadzić z powrotem do raju cywilizacji, w której każdy rozumie, że zwierzę to też człowiek. Przed kamerami pokazuje się zdjętych bólem współobywateli, którym nie mieści się w głowie, że bezbronnym zwierzętom można wyrządzić takie zło…
Jednym słowem – kupujemy to. Bo czemu mielibyśmy nie kupić? Przecież każdy posiada jakąś fundamentalną wrażliwość, która zakazuje mu sprawiać ból innym żywym istotom. Naturalne jest, że wstrząsa nami obraz niewinnego chłopczyka, który podjudzony przez złego brata rzuca o ziemię kotem. Ale okazywanie naszego wzburzenia wymyka się wszelkim standardom. Kilka osób stało się już zupełnie niewinnie ofiarami rozentuzjazmowanej nagonki na tym czy innym portalu internetowym. Cała ta sytuacja przypomina polowanie na czarownicę, poszukiwanie na siłę kontrrewolucjonisty, ofiary na której można wyładować własną frustrację.
A w obronie Egipcjan, Syryjczyków czy Libijczyków nikt nie protestuje. W Izraelu codziennie sypią się ludziom na głowę pociski moździerzowe i jakoś nam to nie przeszkadza. Szybko zapomnieliśmy o Tybecie, uodporniliśmy się na Guantanamo, a o Katyniu (pierwszym czy drugim), to już w ogóle nie pamiętamy. Holocaust to dla nas prehistoria. Za to zwierzęta poruszają nas o wiele bardziej, niż masakrujące homo sapiens bomby kasetowe.
Dotyczy to nie tylko tych daleko od nas, których znamy jedynie z telewizyjnych newsów. Chrześcijan w krajach trzeciego świata czy kolejnego afrykańskiego kraju rozdartego przez wojnę domową. Jak wiele czasu antenowego poświęcono ostatnio np. bezdomnym? Matkom samotnie wychowującym dzieci? Czy zorganizowano jakąś pikietę w proteście przeciwko skandalicznej organizacji systemu opieki społecznej w Polsce? Nie. Jedyna kwestia dotycząca opieki społecznej jaka od czasu do czasu przewija się w mediach to stwierdzenie, że pieniądze trafiają do najbogatszych. Nikt nie dopowiada, że najbiedniejsi dostają przez to grosze. O nich się zapomina. Jakie to nasze. Niech inny zdycha z głodu, byleby nie miał lepiej ode mnie. Za to widok maltretowanego konia wyciśnie nam wszystkim łzy z oczu.
Już dawno doszło do przewartościowania wartości. Zwierzęta nobilitujemy do poziomu człowieka, a ludzi degradujemy do poziomu zwierząt. Buntujemy się, jeśli ktoś gdzieś w Polsce trzyma w złych warunkach psa, a zabicie człowieka powoli przestaje być w naszych oczach czymś złym. Aborcja to „prawo do własnego brzucha”, a eutanazja to skrócenie komuś męk. Estetyka przysłania nam etykę. Nie ważne jest jakie żywe stworzenie cierpi – człowiek czy zwierzę. Ważne jak to wygląda.
Gdy pies za bardzo się męczy to się go usypia. I tyle. Można wrócić do domu, zjeść dobry obiad i z czystym sumieniem stwierdzić, że przerwało się jego cierpienie. Czy nie tym samym jest eutanazja? Sprowadzeniem człowieka do perspektywy zwierzęcia?
Inne tematy w dziale Kultura