Historia związana z sędzią Tomaszem Szmydtem zdaje się, na chwilę obecną, mieć dwa zasadnicze wymiary, że tak to nazwę, operacyjne. Ale starajmy się sprawę rozpatrzeć po kolei. Zakładając, że czytelnicy już o sprawie słyszeli, pominę wstępnie to, co już w wielu mediach było opisane. I tak zacznijmy od zastanowienia się, jak dalece sprawa sędziego oraz jego domniemana działalność mogą szkodzić Polsce.
Gdy myślimy o stronie czysto propagandowej to sprawa – wbrew pozorom, nie jest wagi ciężkiej. Tylko osoby całkowicie oddane Ruskiemu Mirowi mogą deklarowane przez Szmydta powody jego ucieczki brać na poważnie. Sędzia nie był oczywiście osobą prześladowaną, ani w jakiś sposób karaną za swoje rzekome prorosyjskie poglądy, które zresztą nie za bardzo deklamował. Jeśli jest ogółowi z czegoś znany to oczywiście z afery z 2019 r.
Jego prorosyjskie nastawienie mogło być co najwyżej znane jego najbliższemu gronu znajomych. Część komentujących wskazuje jednak, że obecna koalicja odgrzebała temat wspomnianej tzw. afery haterskiej, lecz nie ma wątpliwości, że głównym atakowanym w tej sprawie będzie minister Ziobro. Sędzia Szmydt co najwyżej mógł być cennym świadkiem oskarżenia, gdyż jak wiadomo z osoby wpierającej reformę PiS w dziedzinie sądownictwa, od co najmniej 2022 r. stał się zaciętym krytykiem polityki byłego rządu.
W mediach pojawiała się też narracje określająca Szmydta jako sędziego „pisowskiego”, którego mogłaby objąć szykowana przez obecne władze „reforma”, która ma polegać na usunięciu/zawieszeniu nowych sędziów (wskazanych przez poreformatorski KRS). Tylko że akurat Szmydt jest sędzią starej daty. W warszawskim Sądzie Administracyjnym zasiada od 2012 r. Sędzia Szmydt nie pasuje więc do roli ofiary, słusznej czy nie, działań obecnego rządu.
Gdy chodzi o narrację, w jaką wpisuje się działalność pana sędziego, wnioskując po jego dotychczasowych wystąpieniach w mediach rosyjskich i białoruskich, to należy stwierdzić, że nic nowego pod słońcem ona nie wnosi. Propaganda naszych wschodnich sąsiadów jest wybitnie toporna. Polska oskarżana jest o to, że jest niedemokratycznym krajem, pozbawionym podstawowych praw i wolności obywatelskich (z wolnością polityczną i wolnością słowa) – nie jak na Białorusi, krajem, gdzie fałszuje się wybory, planuje atak na Mińsk i Moskwę.
Polska jednocześnie to kraj bliski faszyzmowi i katolickiemu fundamentalizmowi, a jednocześnie jak każdy kraj zachodu raj dla gejów. Nie wspominając, że jesteśmy odpowiedzialni za kilka ludobójstw – tak z czasów II Wojny Światowej, jak i niedawnych zajść na granicy polsko-białoruskiej, o czym dzielnie, póki żył, świadczył Emil Czeczko. W kontekście takich rewelacji pan sędzia niewiele może od siebie dodać, co najwyżej świecąc swoim nazwiskiem jako potwierdzeniem dla swoich słów. Lecz zasadniczo będzie to ten sam przekaz, serwowany do głów Rosja i Białorusinów. I zasadniczo dla nich nie ma znaczenia czy ich światopogląd potwierdza poważny pan sędzia, o którym i tak nie słyszeli, czy szeregowy żołnierz.
Drugą sprawą, o wiele ważniejszą, jest sprawa kim tak naprawdę pan Tomasz Szmydt był. To, że przekraczając granice Białorusi i prosząc o azyl polityczny, znalazł się w zasięgu białoruskiego KGB (i stojącego za nim FSB) nie da się wątpić. Jak długo jednak trwała ta współpraca? Czy dopiero od maja tego roku, od połowy 2023 r. (gdy jak wyjawił minister Siemoniak, był ostatnio na Białorusi), a może długo wcześniej? Na pewno nieprawdą jest, jak podaje Onet, że był on rozpracowywany przez ABW. Cenckiewicz dość wyraźnie wykazał na swoim koncie na X, że z przyczyn prawnych i proceduralnych sędzia nie mógł być obiektem takich działań.
Scenariusz minimum zakłada, że Szmydt uciekł, kierując się osobistymi obawami (może związanymi z aferą z 2019 roku, czy o swoją karierę), oczywiście ucieczka na Białoruś oznacza spalenia wszystkich mostów i wydanie się na żer służ Łukaszenki i Putina. Scenariusz maksimum mówi, że Szmydt był wieloletnim agentem, opłacanym przez FSB/KGB, niewykrytym, dobrze zlegendowanym, dostarczającym swoim faktycznym włodarzom masę przydatnych informacji. Kiedy taka współpraca mogła się zacząć? Praktycznie w grę wchodzi każda data, ale znaczniejszą karierę Szmydt rozpoczął po 2012 r., przechodząc do WSA i chyba dopiero jako sędzia tego sądu (wcześniej był sędzią okręgowym) mógł zacząć stanowić jakaś wartość dla zleceniodawców ze Wschodu. Na chwilę obecną nie można zawyrokować, która tych opcji jest prawdziwa (czy też jakaś wersja pośrednia).
I tu dochodzimy do najciekawszego. Pan sędzia zaraz po przekroczeniu granicy i złożeniu prośby o azyl zostaje przedstawiony światu podczas dużej konferencji prasowej. Pytanie po co? Przecież gdyby Szmydt był wieloletnim agentem, dostarczającym ważnych informacji, to taka konferencja jest niczym innym niż jego „spaleniem”. Czy służby białoruskie popełniły błąd? A może dowodzi to, że Szmydt dopiero teraz nawiązał współpracę, a jego ucieczka nie była wcale „wycofaniem” agenta? Da się jednak odeprzeć taki argument, mówiąc, że Szmydt był agentem, ale jego dotychczasowe zadanie uległo wypełnieniu, a na sam koniec Białorusini postanowili go ujawnić, bo…
No właśnie. Dlaczego? I tu wydaje mi się, tkwi klucz dla odczytania roli, jaką napisano dla sędziego. Wyjawienie, nie wprost, ale jednak w sposób czytelny, że w polskim państwie, w ważnym organie, przez wiele lat działał białoruski (rosyjski?) agent, który miał dostęp do tajnych danych (jak ustaliła Kamila Baranowska z zakresu NATO Secret i EU Secret) zwyczajnie kompromituje nasz kraj w oczach sojuszników. Polska musi jawić się jako partner niepewny, niesprawny, ze służbami niedolnymi do wykonania swoich podstawowych obowiązków. I zasadniczo nie ma znaczenia, co jest mówione publicznie, ważne co będzie szeptane na korytarzach Londynu i Waszyngtonu.
Oliwy do ognia dodają sami politycy, którzy zamiast milczeć, biją się dziś w maratonie „kto jest bardziej wstrząśnięty”. Nieodzowny Sikorski i wtórujący mu Biernacki, a po drugiej stronie Żaryn, piszą, że Szmydt był szpiegiem, wieloletnim, co więcej z dostępem do najściślejszych danych, znających zakamarki funkcjonowania polskiego państwa (to Biernacki). Tym samym, zamiast minimalizować straty wizerunkowe, to dodatkowa walą w bęben białoruskiej propagandy: patrzcie jakiego ważnego człowieka nam podebrali!. Tak więc czy agentem był, czy nie, stał się nim teraz w przekazie polskiego rządu. W świat poszedł przekaz, że z Polski uciekł ważny szpieg.
Oczywiście w tle jest walka wewnętrzna i przerzucanie się panem Szmydtem jak zgniłym jajkiem. Dla jednych to PiSowski zdrajca, co dowodzi OSTATECZNIE związków PiS z Kremlem, dla innych to człowiek PO („awansowany jeszcze za Komorowskiego”), dowód nieudolności służb, które jakoby miały nim się interesować od miesięcy, ale jakoś majowe wakacje Szmydta w Turcji ich nie zaniepokoiły.
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy. Tym bardziej jak najbardziej wewnętrzny. Media sprzyjające obecnej władzy bardzo chętnie przypisują pana Szmydta do PiS, jako człowieka blisko związanego z tą partią, a nawet jej „faworyta” – ta narracja już przebiła się do licznych mediów zagranicznych. Szmydt miał mieć takie bliskie relacje z PiS aż do listopada 2023 r. (co nie jest prawdą). Miał też, ponoć obawiać się reform proponowanych przez rząd Tuska (za które rząd ten został już wynagrodzony przez Brukselę).
Jak informuje swoich czytelników Financial Times, reformy te mają przywrócić „niezależność” sądownictwa w Polsce, gdy wcześniej – za rządów PiS, sędziowie byli mianowani i instalowani na stanowiska bezpośrednio przez partię rządzącą. O zgrozo! Skoro w Polsce za rządów PiS panował taki zamordyzm (przypominam, że niedawno Sikorski porównał rządy PiS do rządów Putina), a „pisowscy” sędziowie okazują się szpiegami, to czy czasami nawet tak radykalne kroki jak odsunięcie od sprawowania urzędu nawet 3000 sędziów nie jest uzasadnione? Czytelnik mediów zagranicznych i narodowych jest powoli oswajany z tą koniecznością.
Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka