Czy pan O’Leary, szef Ryanair, jak sugeruje portal Wpolityce wsypał rząd Tuska w sprawie CPK?
Czy może jest to część jego osobistego lobbingu w sprawie, która, jak widać od dłuższego czasu, bardzo go interesuje? O’Leary prowadzi swoistą krucjatę przeciw CPK. Jeszcze w styczniu tego roku miał powiedzieć, że Ryanair nie będzie latać do CPK nawet jeśli ono powstanie, co jak na szefa dużej linii lotniczej jest stanowiskiem dość absurdalnym.
Wedle szefa Ryanair Polsce wystarczy wyłącznie rozbudowa lotnisk w Warszawie. Nietrudno zauważyć, że podobną ideę od kilku tygodni aktywnie promuje Wyborcza, pod hasłem Centralnego Portu Lotniczego. Ma być to konkurencyjny projekt, który ma niejako zadowolić obie strony: zwolenników i przeciwników CPK.
Dlaczego O’Leary jest tak przeciwny CPK? Zapewne ważniejsze są dla niego dostrzegalne zyski. Szef linii lotniczych chce, by rząd skierował inwestycje tam, gdzie on dostrzega swój interes, a nie by inwestował w projekty, które będą gotowe za wiele lat. Zwyczajnie dla tanich linii lotniczych, z ich perspektywy, CPK jest nieważne i powoduje straty.
Stąd też trudno powiedzieć czy ostatnie rewelacje pana O’Leary’ego to faktycznie ujawnienie planów rządowych, czy może małe „kłamstewko” z jego strony. Wie on przecież jak bardzo sprawa CPK jest upolityczniona i jak łatwo rozchybotać całą tę łódkę. Ministerstwo Infrastruktury zaprzecza, że z panem O’Learym rozmawiało o CPK, a nawet, że do takiego spotkania doszło. Nie sądzę, aby szef Ryanair, jakby nie było poważny biznesmen, sobie jednak takie spotkanie wymyślił. Więc raczej trzeba wierzyć jemu.
Czy jednak także w sprawie CPK? Jest jeszcze inny ciekawy wątek w sprawie. Gazeta.pl zacytowała niedawny artykuł pana Fritza, jaki napisał dla portalu DW, dotyczący rzeczonego projektu. Artykuł niemieckiego dziennikarza otwarcie mówi, że CPK to poważna konkurencja dla Niemiec, które przez różnorodne nałożone przez prawo ograniczenia nie mogą od lat niczego nowego zbudować. Jednocześnie autor odrzuca wszelkie sugestie, że jakoby Niemcy w tej sprawie cokolwiek polskim władzom narzucały czy blokowały. Że powodem, dla którego Tusk ma się w sprawie CPK hamować, jest to, że to PiS-owski projekt.
Ale jednocześnie Fritz pisze, że Niemcy w końcu powinni się całą sprawą zainteresować. No i w tym czasie wypływają rewelacje pana O’Leary’ego, nakręcając jeszcze raz całą sprawę, o której rząd Tuska najchętniej by zapomniał lub odłożył ją ad acta. Lecz zagrożenie, jakim dla Berlina jest CPK musi zostać ostatecznie przebite osinowym kołkiem, a nie tylko zamrożone. Tusk musi się zadeklarować. No i tu pojawia się projekt wspomnianego Centralnego Portu Lotniczego, którego idea promowana jest w zamian CPK (co z racji na skalę projektu nie ma sensu: żaden duży port w Warszawie nie może zrealizować tego co ma CPK).
Ten jak i inne pomysły (ostatnio pomysł na port w Rembertowie) wyglądają na desperackie próby znalezienia alternatywy. Epika Tuska wie, że zaniechanie budowy CPK spotka się ze znaczną krytyką społeczeństwa, więc próbuje ona pokazać, że ma nowy, świetny pomysł. Różne gruby jak i inne państwa mogą być zainteresowane tym, by rządowi Tuska w tym całym problemie pomóc. Niestety, a może na szczęście, z miernym skutkiem.
Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka