Interpretacja rzeczywistości dokonana przez generała Pytla to przejaw czegoś, co zwykło się określać jako myślenie spiskowe. Gdyby potraktować ją poważnie, to słuszna staje się teza, że Kreml od lat całkowicie kontrolują proces polityczny w Polsce.
Świat generała Pytla to świat zwalczających się wzajemnie mocarstw, a przede wszystkim działania agentów, ośrodków wpływu, tajnych służb, przecieków, kontroli, walki. I tak powinno być. Jako szef, były, kontrwywiadu powinien być czuły na wszelkiego typu przejawy działań niejawnych, tajnych, ukrytych, za którymi czaić się mogą siły wrogie krajowi, któremu służył.
Oczywiście nie czyni go człowiekiem prawdomównym, szczerym, przeciwnie, jako ten, który musiał wyławiać spomiędzy słów prawdziwe intencje, nauczył się sam, musiał, mówić tak, by osiągać zamierzone cele, nigdy ich nie ujawniając. Generał Pytel to człowiek byłej ekipy rządzącej, który ma za sobą już jeden, a obecnie czeka go drugi proces (dotyczący przekroczenia uprawień). Jakie są utajone intencje generała? Czy chodzi o powrót o polityki? Oczekuje on na posadę po zwycięstwie PO? Czy może chodzi o osłonę medialną? W niedalekiej przyszłości okaże się to i będziemy mogli osądzić, czy zagrał on, a zagrał va banque, umiejętnie.
Gdybym miał bardzo po krótce interpretować „rewelacje” byłego szefa kontrwywiadu wojskowego to powiedział był, że przygotował się do tego wywiadu należycie, zebrał materiały, głównie doniesienia, podejrzenia, oskarżenie opozycyjnych mediów i je im w skondensowanej formie przedstawił. Im czyli tym mediom, a dokładnie jednemu, Gazecie Wyborczej. Duża część, choć nie brak tu i krytyki, opozycji przyjęła wypowiedzi Pytla z zachwytem, bo… potwierdza on to wszystko co oni i tak już wiedzą, od lat mówią. To nie był wywiad, tylko, by ująć to dyplomatyczne, sesja robienia sobie dobrze przez pana generała i Gazetę Wyborczą. Wyborcza otrzymała to co chciała, czyli… samą siebie. Swój przekaż. A ludzie, którzy się z nami zgadzają są przecież bardzo mądrzy, a jeśli zgadzają się z nami w 100% to urastają do rangi autorytetu.
Do wywiadu pana generała można podejść na dwa sposoby. Nazwijmy to analizując treść oraz zastanawiając się nad pewny sposobem ujmowania rzeczywistości jaki z niego wyziera.
Wedle generała Pytla Polska jest w geopolitycznej sytuacji porównywalnej do Białorusi. Ba! Gorszej, bo to że Łukaszenka ma konszachty z Kremlem wie każde dziecko, to tu proszę, Macierewicz, Morawiecki… Otóż nie tylko wierchuszka tego państwa jest kierowana przez agentów, lub sama jest agenturą (patrz Morawiecki), wszystko co wydarzyło się w Polsce po 2015 r. to scenariusze opracowane na Kremlu. Moskwa całkowicie kontroluje proces polityczny w Polsce, przecież może, przywołując słowa generał w 2023 r. wesprzeć opozycję lub obalić rządy PiS. Może wszystko. Polska jest wewnętrznie całkowicie niesamodzielna. Kontrolowana przez służby.
Skąd jednak, powie ktoś naiwny: wieloletnia współpraca z USA, bazy z 5000 żołnierzy amerykańskich na naszych ziemiach, przekop Mierzeni, Via Carpatia, Via Baltica, polityka energetyczna (kontrakt z Saudami), no i polityka wspierania dyplomatycznego (Duda w Afryce), ekonomicznego i militarnego Ukrainy. Czy te działania może podejmować rząd sterowany przez Kreml? Lub też czy mogą być to działania pożądane przez Rosję?
Chyba, że pan Pytel zacznie sugerować, że są to działania prowokujące Rosję, wspierające jej przekaz propagandowy. Czyż nie są to wszystko dowody niecnych intencji Zachodu względem Rosji? No ale idąc tą drogą pan generał powinien np. zażądać wycofania amerykańskich sił. To byłby dopiero coś dla Moskwy! Absurd, no tak! Ale to logiczne następstwo stwierdzenia, że wszystko co dzieje się w polskiej polityce po 2015 r. to projekty Kremla. Jeśli słowa mają mieć znaczenie to i zbliżenie z USA, gazoport, Trójmorze i wsparcie dla Ukrainy musi być reinterpretowane jako służenie Moskwie. To jeszcze generał Pytel, czy już poseł Braun?
Generał robi jednak tutaj sprytny unik i sugeruje, specyficzną dla rosyjskich działań wywiadowczych piętrowość. Działania wywiadu czy szerzej państwa rosyjskiego nie zawsze, a może nade wszystko, nie polegają na budowaniu otwarcie prorosyjskich sił i ośrodków wpływu. Nie miałoby to sensu, agentury takie szybko były by rozszyfrowane. Zgodnie z metodą jeszcze z czasów Ochrany działa się na inne sposoby. Może być to radykalizowanie pewnych środowisk, które kompromitują kontr-działania wymierzone w Rosję, tutaj możemy wspomnieć choćby Towiańskiego albo nasze środowiska komuno-nacjonalów jak „Grunwald”. Stąd też agentów rosyjskich/radzieckich poszukiwało się w kręgach skrajnej prawicy lub lewicy. Tych, którzy innych obmawiali o „miękkość”.
Inna metoda to paraliżowania wroga, wspieranie sił i środowisk, które osłabiają przeciwnika: ruch pacyfistyczny na Zachodzie w latach 60. i 70. W połowie lat 70. na Zachód wypuszczony został z sowieckich kazamatów pisarz Sołżenicyn. Jego antykomunizm pozornie był nienaganny, krytykował on, obnażał, ujawniał, namawiał świat zachodni by nie ustępował, ale też… aby nie walczył jednak z komunizmem, nie wspierał żadnych działań zbrojnych przeciw ZSRR. I jak to zinterpretować: humanista, przesiąknięty pragnieniem pokoju czy agent?
Działania państw nie mogą być interpretowane w wymierzę 0-1. Polska przeciwstawiające się naporowi fal imigrantów organizowanych przez Mińsk (pomijam na ile na rozkaz Kremla, a na ile we własnej inicjatywie) „pomogła” Łukaszence. Prezydent Białorusi wykorzystał kryzys do załatwiania spraw wewnętrznych i przykręcania śruby w sferze mediów. Jednak czystą głupotą jest sugerowanie, że Polska (rosyjscy agenci u władzy) na zlecenie Łukaszenki i Moskwy nie wpuścili imigrantów z Iraku, tylko po to by dać Łukaszence narzędzie do nowych represji. Sam generał sugeruje nawet rzecz odwrotną, że to Kreml miał organizując to całe wydarzenie, aby „wesprzeć” PiS. Konsekwentnie powinien jeszcze zasugerować, że kompromitacja opozycji w tym czasie to też dzieło agentów. Generałowi nawet żal tych wszystkich emigrantów umierających z zimna. Choć jednak przecież otwarcie sugeruje, że było to wszystko reżyserowane przez Moskwę, więc?
Tak, działanie służb może być bardzo piętrową grą. Tylko, że żaden szef FSB nie mógł przyjść około 2014 r. do gabinetu Putina i powiedzieć mu, że oni tam organizują taki szpiegowsko-wywiadowczy majstersztyk, który jednak przyniesie efekty za… jakieś 8 lat. Działania agentów mogą być złożone, nieoczywiste i pozorne, ale muszą przynosić jakieś wymierne korzyści w przewidywalnym czasie. 2-3 lata. A nie prawie dekadę później. Bo, jak zauważył George Friedman, można przewidzieć co wydarzy się za 100 lat, ale nie da się przewidzieć, co wydarzy się za 10 lat.
Działania służb rosyjskich mają trzy cele: wspieranie separatyzmu (podziału społecznego), izolację oraz wzrost nastrojów anty, ale względem wrogów Rosji. Dlatego Kreml nie spiera partii pro-rosyjskich tylko anty-zachodnie. Tu oczywiście część może krzyknąć: no, tak! PiS jest anty-Zachodni, więc jest agenturą Kremla. Na to można odpowiedzieć, prosto i rzeczowo: nie, PiS nie jest anty-zachodni.
Gdyby oskarżać premiera Orbana o agenturalność lub ulegania wpływom, ma to sens. W czasie pierwszej wojny rosyjsko-ukraińskiej Orban nagle zaczął żywo interesować się mniejszością węgierską na Ukrainie, sugerując nawet oderwanie Zakarpacia od niej. Gdy Rosja chciała dalej osłabić Ukrainę, przestała przesyłać gaz na Węgry przez nią, tylko sprowadzać go na Węgry od południa, na co Budapeszt także wyraził zgodę. To można nazwać działaniem zgodnym z interesami Kremla.
O działalności pana posła Brauna i jego akolitów nawet nie muszę wspominać. Ale wpisują się one w budowanie postaw anty, antyukraińskich w tym przypadku. Aby walczący z rosyjską agresją ukraińscy żołnierze musieli dodatkowo przejmować się, co dzieje się z ich żonami i dziećmi w Polsce, czy są tam bezpieczni?
Cały ten wywód generała Pytla trzeba pociąć brzytwą Ockhama i zapytać siebie co tu jest bardziej racjonalne. Czy bardziej na agenta FSB nie pasuje minister Sikorski z jego „jak nie podpiszecie, to wszyscy zginiecie” niż premier Morawiecki domagający się od Niemiec zajęcia jednoznacznego stanowiska w tej wojnie. Nie, pan generał widzi uśpioną agenturę w polityku, który od wielu lat działa na rzecz osłabienia wpływów rosyjskich. Ale czujne oko generała dostrzegło, gdy agent, przez te lata ukrywający się pod płaszczykiem polityka wspierającego energetyczną niezależność, zastał zaktywizowany! To moment gdy Morawiecki zaproponował w Kijowie interwencję pokojową sił NATO! Miało to być po linii Moskwy, jak objaśnia Pytel, bo eskalowało i przedłużało to wojnę. I on to mówi we wrześniu, po przeszło pół roku od wybuchu konfliktu.
Zrozumienie dlaczego Zełenski nie był entuzjastą tego pomysłu nie jest takie trudne; Zełenski nie wiedział jak przebiegnie konflikt i jak wielu innych liczył on na to, że Rosja szybko będzie chciała nową wojnę zakończyć, Kijów był ostrzeliwany a prezydent Ukrainy obawiał się, że ewentualne wejście sił NATO zamieni tę wojnę w wojnę NATO-Rosja na ziemiach ukraińskich. Jednak ten sam Zełenski apelował do Zachodu o zamknięcie nieba nad Ukrainą przez siły powietrze Zachodu, co czyni go wedle logiki pana Pytla… agentem FSB na równi z Morawieckim!
Jak jednak generał tłumaczy to, że jakby nie było Polska, sterowana przez rosyjskich agentów wpływu, jest tak bliskim sojusznikiem USA? Otóż to tylko naciski Amerykanów, ich tytaniczna praca i pewnie amerykańskich tajnych służb. I tu trzeba popatrzeć na wywiad pana generała jeszcze inaczej. Jako przejaw pewnej mentalności spiskowo-agenturalnej. Są ludzie , którzy głoszą, że nie było nigdy żadnego majdanu, że to nie Ukraińcy na przełomie 2013 i 2014 r. obalili skorumpowanego i uzależnionego o Kremla prezydenta Janukowycza. To zrobiło CIA i stąd te problemy.
Obalili jednego, mianowali sobie innego, potem jeszcze innego i wrednie prowokowali Moskwę. Moskwa jest cierpliwa, wiele znosi, no ale ile można! Ukraińcy to mają być statyście. A służby sobie tam ustawiają wszystko jak chcą. Bo nie ma żadnej rzeczywistości poza tym. Nie ma narodów, ekonomii, społeczeństw, nic. Tyko to gra służb. Ci profesjonalni i ci amatorscy wyznawcy tego specyficznego politycznego subiektywnego idealizmu nie dają się oszukać, że jest jakaś realność. To tylko tło.
Tajne służby to wyłącznie narzędzie kraju, biurokratyczne i często niewydolne jak każde innego, co zauważył Andrzej Nowak. Tak, są naciski, przecieki, podsłuchy, tajna gra. Interesy niejawne i ukrywane. Plany ukryte wewnątrz planów jak mawiał Imperator z powieści „Diuna”. Tylko że pan Pytal nie ma materialnych dowodów dla swoich rewelacji. Bo od 7 lat, dzięki łasce niebios, nie jest szefem służb żadnych. Ma tylko swoje „logiczne analizy”, których punktem wyjścia jest jednak to, że nie ma dziejącej się rzeczywistości, z jej nieprzewidywalnością, zmiennością i przypadkowością. Na tego typu wypaczone myślenie nakłada się oczywiście skrajna niechęć do PiS.
Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura