Szedł Hiu nieznanym sobie miastem. Dla wygody i bezpieczeństwa wspomagając się dżipiesem. Na chwilę zatrzymał się na rozwidleniu ulic bo nie był pewien którędy będzie mu bliżej. Upewnił się i miał ruszać gdy nagle…
- Co? Ulica „Zamachu pod Kurskiem” nie pasuje? – spytał go ktoś z wyraźną zaczepką. Hiu spojrzał tam, skąd ów zaczepny głos dochodził. Ujrzał młodzieńca w gustownej bluzie znanej firmy „Dred is Fred” z ekspresyjnie odmalowanym ułanem z husarskimi skrzydłami i szczerbcem w dłoni.
- Ale, że co? – zapytał niepewnie.
- Widzę gościu, że wolisz podążać dalej ulicą Hajki Zigelbaum vel Niny Polińskiej, krwawej ubeckiej zbrodniarki.
Hiu spojrzał z niedowierzaniem na tabliczkę bo w głowie mu się nie mieściło, by taka ulica mogła mieścić się tam, gdzie nie sięgała jurysdykcja Adama Pawłowicza.
- Ale to jest ulica Spółdzielców – zauważył nieśmiało.
- Toteż właśnie – twardo zgodził się z nim człowiek z ułano-husarzem na ubraniu. – Po październiku „Krwawa Nina” w spółdzielczości robiła.
Hiu sam już nie wiedział co zrobić. Wiedział to natomiast jego interlokutor.
- Widzi pan tę kamienicę? – wskazał ręką w głąb perspektywy ulicy „Zamachu pod Kurskiem.
- Tę z tą zagrzybiała elewacją? – upewnił się Hiu ale rozmówca z niezadowoloną miną zignorował jego estetyczne uwagi.
– Tam w ostatni raz całował się z ukochaną wyklęty „Posępny” zanim poszedł polec za Ojczyznę – objaśnił.
- I poległ… - upewnił się Hiu wzruszony losem „Posępnego” a jeszcze bardziej jego ukochanej.
- Jakby poległ to by go nie zakatowali ubeccy oprawcy! – samozwańczy przewodnik-patriota wszedł na bardziej dramatyczne obroty.
- Zakatowali go… - upewnił się Hiu wzruszony losem „Posępnego” a jeszcze bardziej jego ukochanej.
- Nieee… - rozmówca spuścił nieco z tonu.
- To co z nim?
- Nie wiem… Ponoć był później księgowym. W spółdzielczości…
- A ukochana? Czemu znów się z nią nie całował?
- Jak wyszedł z lasu to miała męża i dwoje dzieci.
Hiu spuścił wzrok wzruszony losem „Posępnego”. Gdy go podniósł tamten patrzył na niego znacząco i z wyraźną sugestią.
- Ale tędy bliżej będzie – z lekką rozpaczą zasugerował Hiu. – Spieszę się trochę. Dziś nasi skaczą na główkę w Konkursie Czterech Stoczni*. Paweł Tętnica ma ponoć duże szanse!
Gość wyglądał jakby miał zamiar wybuchąć.
- Skoki na główkę?! Nie oglądasz gościu „Czapki Naczelnika Kopciuszka”?!!!!
Hiu wyglądał jakby miał się popłakać.
- Ale… Tam fabuła taka kiepska. I strasznie przewidywalna! Ciągle tylko zwycięstwa! Jak nie rzeczywiste to głównie moralne. Pod Raszynem, Kłuszynem, Cieszynem…
- Tak było po prostu…
- A kostiumy?! Jak idą do ataku w tych żarówiastych kamizelkach służby drogowej…
- … to serce aż rośnie! – entuzjazmował się patriota.
- A aktorstwo? Odtwórca roli Kopciuszka od czasu reklamy czupaczups i leku na dolegliwości prostaty znacznie obniżył loty. A aktorki? Odgrywają afekt jakby im się majtki wrzynały!
- A jak mają nie być w afekcie jak ich ukochani powyginali! Dla Ojczyzny!
- Ich ukochani może lepiej zrobiliby dla ojczyzny jakby zamiast wyginać masowo to by im te majtki pozdejmowali… - zaczął Hiu objaśniać swoją koncepcję historiograficzną wywodzącą się wprost ze szkoły krakowskich Stańczyków ale rozmówca nie dał mu dokończyć jasno pokazując, że woli tradycję zrywów narodowych. Zerwał się i tylko mocnym nogom Hiu zawdzięczał, że nie był to najszybszy zwycięski zryw patriotyczny w historii Polski. I gnali tak niczym Husaria pod Cieszynem ulicą Spółdzielców. „Krwawej Niny” i „Posępnego”.
Tymczasem w Garmiszpartenkirchen Paweł Tętnica spokojnie szykował się do swojego skoku na główkę po zwycięstwo w turnieju. Kilka minut wcześniej w proch i pył rozpadła się germańska zawierucha kiedy jego główny rywal, Klaus Mittwoch zaliczył glebę podczas lądowania.
***
Teraz poważnie.
Wszystkim, którym tekst wyda się kabotyński zwrócę uwagę, że nikt nam lepiej nie wychowa pokolenia kabotynów od tych, którzy pokracznie piekło brukują ultrapatriotycznymi dobrymi chęciami a zwracających im uwagę, że czynią szkodę odsądzają od czci i wiary albo wręcz oskarżają o zdradę.
Tekst jest oczywiście dedykowany wszystkim zakatowanym poziomem telewizyjnej produkcji "Korona królów" i poziomem agresji psychofanów tej formy "patriotyzmu".
* Patent Brixsena rzecz jasna
Inne tematy w dziale Rozmaitości