Redaktora Wojtka Pachnowskiego obudziło intensywne dobijanie się do drzwi. Spojrzał na zegarek, była 6.05.
Co jest qrna! – zaklął i ruszył by przemówić do rozsądku temu z drugiej strony. I nagle coś go tknęło.
„6 rano” – myślał bardzo intensywnie – „pukanie” – kombinował – „we drzwi” – składało mu się wszystko.
„Przyszli po mnie!” – dotarło w końcu do niego.
Po cichu doczołgał się do schowka na szczotki. Wyjął telefon i zadzwonił. Do Midama* zadzwonił. Wiedział, że w takiej sytuacji trzeba dzwonić do Midama.
- Hahahahahahhahahahalo? – Midam sprawiał wrażenie lekko zdziwionego i zdezorientowanego.
- Zaczęło się! – poinformował szefa.
- Aaaaaaaaaaaale że co? – nie zrozumiał Midam
- No… Przyszli! – wyjaśnił
- Kkkkkto przyszedł? – Midam musiał być zaspany bo jakby nie łapał
- Oni!!!!! – Wojtek był bliski obłędu.
- Jacy oni? – Midam był bliski doprowadzenia Wojtka do obłędu
- No ONI!!!!!!
- Aaaaaaa… Oni… - Midam na chwilę zamilkł.
- Kiki ki kitujesz? – zgadywał po chwili.
- No co ty!
- No no no no i co? – zainteresował się Midam.
- To ja się pytam i co – zauważył Wojtek. – Przecież to ty ostrzegałeś, że przyjdą, przypomniałeś jak przychodzili kiedyś. Myślałem, że wiesz co w takiej chwili robić!
Midam chyba zawstydził się lekko.
- Czczczczekaj, pomyślę – poprosił Wojtka.
Przez chwilę trwała cisza. Wojtek zakładał, że Midam myśli.
- Sssssssss – zasyczał nagle Midam
- Czyli co? – nie pojął Wojtek
- Sssspindalaj przez okno – zasugerował Midam
Wojtek przemyślał sytuację
- Odpada – stwierdził. – Właśnie założyłem nowe, takie z argonem. Jeszcze nie można ich dotykać bo gwarancja przepadnie.
Midam musiał wymyślić plan Be.
- Ttttto skocz z balkonu – poradził
Wojtek poszedł sprawdzić.
- Nie da się – odparł.
- Ppppprzecież mieszkasz na pierwszym! – zauważył Midam.
- Ale zaparkowałem pod balkonem moją tojotę – wyjaśnił Wojtek.
Midam musiał wymyślić plan Ce. Nie miał za bardzo pomysłu więc zastanowił co by w takiej sytuacji zrobił taki Antoni. Albo Władek.
- Ttttttty przeskocz na balkon sąsiada – zasugerował.
Wojtek znów przeprowadził wizje lokalną.
- Nie da się – poinformował Midama.
- Tttttteż ma ttttttojotę? – zagadywał Midam.
- Nie… Powiesił jakąś szmatę na kiju – objaśnił Wojtek.
- Jjjjjjaką szszszmatę? – zainteresował się Midam lokalną obrzędowością.
Wojtek poszedł sprawdzić.
- Zwyczajną, taką biało-czerwoną – wyjaśnił.
- Aaaaaale po co? – zdziwił się Midam. Nie pojmował sensu wieszania biało-czerwonych szmat na kiju.
- A niby skąd mam wiedzieć? – przyznał Wojtek. On też nie widział sensu.
Midam znów myślał.
- Wwwwwieeeeeem! – krzyknął nagle.
- Taaaaa…? - zainteresował się Wojtek.
- Tttto tttttaki znak! – zasugerował Midam. – To taki znak.
- Jaki znak? – nie rozumiał – Dla kogo?
- Nnnnno dla tych co przychodzą o 6 ramo – sensownie tłumaczył Midam. – Widzą szmatę i wiedzą, że nie muszą przychodzić.
- No dobrze – przyznał Wojtek, uznając , że ma to sens. – Tylko co ja mam robić?
- Nnnnnno wywieś taką szmatę – zasugerował Midam zadowolony, że pomógł koledze.
Wojtek przez chwilę milczał.
- Jest problem – poinformował Midama. – A w zasadzie dwa…
- Ttttttak?! – Midam został brutalnie wyrwany ze stanu samouwielbienia.
- Nie mam takiej szmaty – poinformował Wojtek. – A poza tym już przyszli.
Midamowi na chwilę zaburzyło jasność myślenia. Ale nie byłby Midamem gdyby szybko sobie z tym nie poradził.
- Tyyyyy idź zobacz kto przyszedł – poradził Wojtkowi.
Wojtek nie uznał, że to dobry pomysł. Ale sam nie miał lepszego. Właściwie to nie miał żadnego. Podszedł więc i spojrzał przez wizjer.
„Midam miał rację z tą szmatą” – pomyślał, gdy ujrzał za drzwiami gościa ubranego na biało-czerwono.
- Otwieraj – spokojnie powiedział ten zza drzwi.
Wojtek spanikował
- A skąd pan wie, że tu ktoś jest? – zapytał przebiegle.
- Po pierwsze widziałem światło w judaszu i to, że ktoś je zasłonił łbem –wyjaśnił tamten.
„A to Judasz!” – ze złością pomyślał o judaszu Wojtek.
- A po drugie odezwałeś się idioto – powiedział gość zza drzwi.
„Mocny jest” – przyznał sam przed sobą Wojtek – „I piekielnie logiczny”
Uchylił drzwi.
- A pan w jakim celu? – zapytał starając się by jego glos był maksymalnie spokojny.
- Szef mnie przysłał… – zaczął tamten.
- Mariusz? – zgadywał Wojtek
- Nie, nie Mariusz – zaprzeczył tamten.
- Drugi Mariusz? – Wojtek strzelał dalej
Tamten tylko pokręcił głową.
- Antoni?
- Nie Antoni. Szef wszystkich szefów…
- Krzysztof Jarzyna? Ze Szczecina?
Czerwono-biały pokręcił tylko głową.
- Tyle pisałeś listów z prośbą by ktoś do ciebie przyszedł o 6 rano, że szef nie wytrzymał i kazał mi się ruszyć w tym roku wcześniej. „Musisz Mikołaju bo się nam chłopczyna zapłacze jak nikt nie przyjdzie” powiedział. No i jestem.
* Midam jest oczywiście od Brxena
http://wyborcza.pl/1,75968,19164526,powrot-upiorow-witamy-w-panstwie-pis.html
Inne tematy w dziale Polityka