Hiu, śpiąc jeszcze, poruszył ręką i poczuł w niej coś miękkiego. Nie zdążył zbyt dogłębnie rozważyć, którą część Ukochanej trzyma dłonią gdy obudził go jazgotliwy dźwięk dzwonka.
- Nosz qrna! – zaklął, wdział podomkę i poszedł dotworzyć. Facet zza drzwi popatrzył na Hiu dziwnie. Dopiero wtedy Hiu dostrzegł, że ubrana naprędce podomka jest skąpym peniuarkiem Ukochanej z taką koronką na kołnierzyku.
- ABW – przedstawił się gość stojący za drzwiami. Hiu odruchowo popatrzył na zegar. Była za kwadrans szósta. „O Jezusie” pomyślał Hiu. Sytuacja wyglądała bardzo poważnie.
- My od premiera Sutka – objaśnił gość.
- Ale że co? – zagrał wabank Hiu chcąc zyskać na czasie by obmyśleć jakąś strategię obrony. Jak na złość nic mu na myśl nie przychodziło. „Nic mądrego nie przychodzi mi do głowy”- pomyślał.
- W sprawie tej rury – wyjaśnił pokrętnie gość zza drzwi.
„Wiedzą wszystko!” – nie miał złudzeń przerażony Hiu. Ale nie miał zamiaru łatwo się poddać.
- Jakiej rury? –zapytał.
- Zgłaszał pan w administracji awarię” – drążył gość.
- No i co z tego? – zapytał jakby już z mniejszym napięciem Hiu. Faktycznie zgłaszał. Od kiedy nie wolno zgłaszać w administracji rury?!
- No i mamy chwilę – objaśnił gość. – Moglibyśmy spojrzeć…
- Nieeee - Hiu był jakby spokojniejszy. – Naprawili wczoraj.
Gość stropił się.
- Szkoda. Bo mamy jeszcze półtorej godziny. Obok w redakcji otwierają o siódmej trzydzieści. Możemy u pana poczekać?
Hiu zgodził się. Weszli we czterech. Zabrał ich do kuchni i przygotował kawę.
- Będziecie przeszukiwać, rekwirować czy aresztować? – zapytał, żeby jakoś rozruszać rozmowę.
Zaczęli się śmiać. Jak na komendę…
- Nieee – zaprzeczył ten pierwszy z trudem tłumiąc śmiech. – Mamy im pomóc przygotować materiał.
- Ale jak?
- No wie pan, przecinki, spacje, formatowanie. Tu w dodatku mają sporo fachowych terminów. A teraz po redakcjach siedzą różni z nową maturą po reformie szkolnictwa więc niech pan sobie wyobrazi jaki z tym wszystkim problem.
- No ale czemu…?
- Szef każe. Bardzo mu zależy by sensacyjny materiał był szybko dostępny i należycie przygotowany.
Hiu popatrzył na czwórkę siorbiącą kawę.
- I zawsze w takim składzie?
- Nieee. W zasadzie chodzimy dwójkami. Ale ostatnio mieliśmy numer..
- Jaki?
- Mieli maki.
- Że co?
- Też nie wiedziałem. Okazało się, że są takie komputery. Maki się nazywają.
- No i co z nimi?
- Nie wiem. Ale na inne sytuacje jesteśmy przygotowani. Ja znam łondołs siedem i osiem, Rysiek śmiga w viście, a Karol to spec od ikspeka.
Hiu popatrzył na czwartego.
- A pan?
- On ma prawojazdy – wyjaśnił ten pierwszy. Łyknął kawy
- W ogóle szef jest tak zakręcony na te ujawniane materiały – kontynuował. – Chciał nawet tak prawo zmodyfikować, żeby tygodniki opinii ukazywały się co dzień. Wicepremier Wjanusz Kawaleryjski twardo jednak negocjował i wywalczył, że co trzy dni. Kelnerzy się skarżyli…
- Kelnerzy? – nie zrozumiał Hiu
- Tak. Skarżyli się, że przez to zakładanie podsłuchów nie mają kiedy gości obsługiwać i tracą na napiwkach. A przecież trzeba dzieciom kupić bezpłatne podręczniki i tablety dla każdego gimnazjalisty!
- No ale po co Premierowi Sutkowi te publikacje? – zastanawiał się Hiu
- No jak to?! – agent aż się podniósł z krzesła. – Chodzi o przejrzystość polityki!
- I prawo obywateli do informacji! – dodał drugi
- I o oczywiście o konstytucję! – zauważył trzeci
- Nie ma pan jakichś ciasteczek? – spytał czwarty.
Hiu podsypał na talerzyk pierniczków
- I czyta je? – nie mógł uwierzyć Hiu
- Od deski do deski – przyznał agent. – Ostatnio to się nawet zdenerwował. Tygodnik „Wzrost” zakończył pierwszą część stenogramów kwestią ministra cyfryzacji, modernizacji, dominacji i frustracji „No i co teraz k…?”. Premier był przekonany, że w następnym numerze rozwiną ostatnie słowo.
- A w następnym numerze zaczynało się od tego, jak szef kolejnictwa, wzornictwa i dziewictwa mówi „ D…” –włączył się drugi agent
- Premier tak szalał że aż minister Miłosz Reymont zasugerował, by zwrócić się o ujawnienie do prokuratury.
- I zwrócili się? – zaciekawił się Hiu.
- Ależ skąd! – agent był niemal oburzony – Premier palnął go w łeb. „A wolność słowa!” krzyknął. Omal nie zdymisjonował gnojka!
- Zostawił go tylko, by ten odpokutował swe winy.
- I co robi? – dociekał Hiu
- Różnie… Po bułki biega, zamiata korytarze, kamienie na kupkę zrzuca…
- No ale jak Premier reaguje na te ujawnione rozmowy? – spytał Hiu
- Różnie… Nic tak Premiera Sutka nie denerwuje jak taki rynsztokowy język. Ten brak klasy. Poziom jak spod budki z piwem. To nie trzymanie standardów. Pogarda dla mowy ojczystej! Ostatnio nawet zapłakał. „Dla kogo, bulwa, do wuja, my te pindylone darmowe podręczniki drukujemy skoro konstytucyjny minister rzuca mięsem jak jakiś grzebany rzeźnik w pomocnika idiotę?!”
- Pięknie powiedziane – wzruszył się naprawdę Hiu.
- I co? Wywala tych ministrów? – zainteresował się.
- Ależ skąd!- uniósł się agent.- Przecież oni to wszystko dla Polski!
Hiu czuł, jak mu łzy spływają po policzkach.
Czwarty agent wyjrzał przez okno.
- Przyszli już – zakomunikował.
Agenci zerwali się i wybiegli odrobinę za głośno zamykając za sobą drzwi.
- Co się stało? – zapytała z sypialni rozbudzonym głosem Ukochana
- Nic się nie stało- uspokoił ją Hiu.- Nic się nie stało!
Nagle zauważył, że zostawili jakąś walizkę. Byli w porządku ale jednak Hiu bał się pluskiew. Wezwał speców z deratyzacji. Pojawili się natychmiast. Z CBA…
Inne tematy w dziale Polityka