- No co my tam dziś mamy? – zapytała lekko zniechęconym głosem radna Chrobotecka, otwierając posiedzenie komisji nazewnictwa Miasta Stołecznego. To zniechęcenie to była tylko taka maniera bo radnej Chroboteckiej nie brakowało i nigdy nie zabraknie sił i chęci, by ścigać, plenic i wykorzeniać.
- Mieszkańcy Łillanowa proszą… - zaczął sekretarz komisji, ale nie dane mu było na razie skończyć.
- Co tam znowu! – radna Chrobotecka tym razem naprawdę się zdenerwowała. – Chyba nie chcą żebyśmy im dzielnicę nazwali Bel Air czy tam Dubaj? Przecież niedawno poprawiliśmy im nazwę!
- Nie – uspokoił sekretarz. – Mają tylko takie drobniejsze sugestie.
Jakie? – radna Chrobotecka powróciła do zwyczajnego dla siebie zniechęcenia.
- Sugerują, by im ulicę Sałacianą zmienić na ulicę Endywii
- Łał! Będzie bardziej światowo! – zawołał radny Sojuszu Colin Farrell. Jeszcze nie tak dawno nazywał się Adaś Paciura ale nie był zadowolony.
Radna Chrobotecka skupiła się na czymś zupełnie innym. Wyjęła służbowego smartfona i z jakiegoś powodu pukała paluszkiem w ekranik,
- No… Będą oszczędności – stwierdziła.
- Że co? – zapytała radna Płaszczyzny Schpoondeer, zajęta sprawdzaniem, czy poradzi sobie z napisaniem nazwy nowej ulicy bez błędu. Dopiero co nauczyła się swojego nazwiska.
- Oszczędzimy na tabliczkach – wyjaśniła radna Chrobotecka – Będą krótsze o jeden koma siedem centymetra.
Radny Farrell zapalił się do pomysłu.
- To świetny pomysł! Powinniśmy iść w tym kierunku.
Komisja podchwyciła pomysł. Od razu padła propozycja, by ulicę Buraczaną nazwać bardziej światowo ulicą Bakłażana. Z uwagi na mizerne oszczędności ostatecznie zdecydowano, że Buraczana stanie się ulicą Batata. Cukierkową zmieniono na Dropsa, Śledziową na Sushi.
- No a Wolska? – zapytał nagle radny Farrell.
- Co Wolska? – nie zrozumiała Chrobotecka.
- No… że niby Wolacy tam mieszkają! – wyjaśnił radny. – Światowo to nie brzmi.
Sprawa była poważna, bo dotyczyła jednej z ważniejszych arterii miasta, po której co dnia mkną w swych limuzynach prezesi, ministrowie. Widziano tam nawet Premiera Sutka.
Komisja zamyśliła się na dłużej.
- Nazwiemy ją Wall Street – zdecydowała radna Chrobotecka. Radości nie było końca. I tak dzień pracy komisji zbliżał się ku końcowi. Sekretarz podał radnej Chroboteckiej jeszcze jedna karteczkę.
- Co to? –zapytała.
- To ostatni wniosek – wyjaśnił.- Mieszkańcy jednego osiedla chcą nazwać ulicę imieniem Generała Augusta Fieldorfa – Nila.*
Radna Chrobotecka zbladła a zaraz potem zrobiła się czerwona.
- Kpią sobie?! – wrzasnęła. – Przez nich stracimy wszystkie zaoszczędzone centymetry!
Pewnie w końcu by wybuchła ze zdenerwowania, brudząc przy tym skrawkami mięsa nowe wykładziny, gdyby z pomocą nie przyszedł w ostatniej, ostatniutkiej chwili radny Sojuszu.
- Nazwijmy ją NKWD. Krócej będzie.**
* Z gen. „Nilem” to koncept Ukochanej, która od razu o nim pomyślała czytając, że radni przy Rzeżuchowej/Rukoli postawili na długość nazw.
** To takie moje „tribute to SLD”, za argument, że trzeba przywrócić pomnik „czterech śpiących” bo jest to element inwestycji II linii metra.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15287880,Ulica_Rukoli_zamiast_Rzezuchowej__Tak_chcieli_w_Wilanowie.html
Inne tematy w dziale Polityka