Hiu Grant Ziem Odzyskanych Hiu Grant Ziem Odzyskanych
547
BLOG

Żywią y trwonią czyli podbój kosmosu

Hiu Grant Ziem Odzyskanych Hiu Grant Ziem Odzyskanych Polityka Obserwuj notkę 9

Lądownik marsjański kończył właśnie podchodzenie do lądowania na ciemnej stronie planety. Neil Armstrong i „Buzz” Aldrin przygotowali stosowne gadżety, przydatne podczas obejmowania nowych planet w posiadanie i podopinali szczelnie kaski. Pierwszy wysiadł Armstrong.

- To mały krok człowieka ale wielki krok ludzkości -  powiedział, gdy nagle poczuł, że wlazł w coś miękkiego. To było ewidentnie gówno. Patrzyli obaj zdumieni.

- Krowie… - zaryzykował „Buzz”. Wydawać się to mogło niedorzeczne by nie rzec absurdalne. Mogło, gdyby nie to, że nieopodal pasło się stadko dorodnego bydła, pilnowane przez Janka Muzykanta, który z wierzbowej witki wytrwale strugał skrzypki. Astronautów minęła Marysia co gąski zgubiła a zza wzgórza dobiegały krzyki parobków, których Boryna bił kułakiem. Na wiosce, która majaczyła w oddali, odbywało się wesele Wajdy, któremu ostał się tylko sznur, a wiadomo, trza być w butach na weselu.

Zapyrtakotał traktor i przy przybyszach pojawił się Waldek od Kargulów, któremu towarzyszył jego wierny Jan Burek. Waldek szybko i fachowo obmierzył miejsce, na którym stali astronauci, popatrzył na nich surowo i chwycił za kosę.

- Na trzy palce! –wrzasnął i zamierzył się na przybyszów. Ci salwowali się ucieczką do pojazdu. „Buzz” świsnął guzik startu i… Pyknęło parę razy i tyle. Posiedzieli jakiś czas aż się Waldkowi od Kargulów stać z kosą podniesioną do góry znudziło. Jak już poszedł dokonali oględzin lądownika. Ktoś, kurna, zapindolił im karburator!

- Oh shit! – powiedział „Buzz” i zaczął się rozglądać. Akurat przechodziła stara Grudecka z chrustem na plechach. Zapytał o warsztat najbliższy.

- A ło tam – odpowiedziała wskazując nieodległa kuźnię. Popędzili tam w te pędy.

Kowal podrapał się w głowę i posłał chłopaków, co w kącie zębami gwoździe prostowali, by zaraz przypchali niesprawny pojazd. Trochę im zajęło. Kowal rzecz zbadał i pokręcił głową.

- Mam tu teraz dla Maciaszczyka pług zrobić. Wcześniej jak w niedzielę nie dam rady. – zawyrokował.

- A niedziela to kiedy? –zainteresował się Neil bo, prawdę mówiąc, nie orientował się jak to na Marsie z kalendarzem.

Kowal policzył na palcach.

- Noooo… za dwanaście dni.

„Buzzowi” łzy w oczach stanęły. Neil zachował zimną krew.

- A szybciej się nie da? – zapytał.

- Jak się da, to się zrobi – wyjaśnił kowal i popatrzył znacząco na przybyszów. Oni też patrzyli. Jednak chyba ci absolwenci MIT, UCLA, Stanford University i Princeton nie załapali co oznacza, że kowal patrzy na nich znacząco. W końcu zaprocentowało to, że kiedyś „Buzz” zabalował trzy dni na Greenpoincie. Rozpiął kombinezon, wyjął portfel i wyciągnął sto dolarów. Kowal nawet nie mrugnął. Podobnie przy drugiej i kolejnej setce. Przy siódmej „Buzz” zaczął się zastanawiać czy z punktu widzenia fizjologii takie powstrzymywanie się od mrugania to w ogóle jest normalne. Kowal mrugnął dopiero po zdjęciu przez Armstronga ślubnej obrączki i unikalnego Ulysse Nardina.

- To polecę na szrot – zakomunikował. – Nie będzie drogo bo tu nie ma Niemców więc nie ma od kogo ściągać folcwagenów więc i części nie są chodliwe.

Zasugerował by poczekali w pobliskiej gospodzie, gdzie Jankiel właśnie rozpijał okoliczne chłopstwo. W drzwiach do gospody spotkali wychodzącą z wójtem Jagnę, która przeciągle i uwodzicielsko spojrzała na obu, nie zapominając popatrzeć każdemu na tłoka.

Siedli przy stole i zamówili po piwie. Był tylko „Kasztelan” ale niepasteryzowany. Zaraz przysiadł do nich niejaki Drzymała, którego wóz parkował niedaleko od miesiąca a on stanowczo uchylał się od zalegalizowania tego stanu. Neil od razu skorzystał i zapytał skąd się tu wzięli ci wszyscy.

- Ja ze Skiroławek - wyjaśnił Drzymała takim tonem jakby wszędzie, także i na przylądku Canaveral wiedzieli, gdzie leża Skiroławki.

- Ale tak w ogóle..?

- Agencja nas przysłała – powiedział Drzynmała.

- NASA?! – zdziwił się „Buzz”

- Nie. Rolna. Cudów naobiecywali. Ogórki to miały rosnąć na półtora metra a żyto samo fermentować w kłosach. Nie mówiąc o tym, że od promieniowania kosmicznego babom po dodatkowym cycku miało urosnąć. I to takie jak ogórki!

- I urosło?

- Ogórki owszem. Tylko co z temu jak tu nie ma Unii więc dopłat z tego żadnych nie ma a komu cokolwiek sprzedamy jak wszystkim rośnie. No nie opłaca się!

„Buzz” zerknął na kuźnię gdzie chłopaki, prostując w zębach gwoździe, zabierali się do zdejmowania osłon lądownika.

- A wrócić nie możecie?

Drzymała pokręcił głową z niechęcią.

- Nieeee… Struzik za transport odpowiadał.

- O f*ck! – chórem zakrzyknęli przerażeni astronauci.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzeczpospolita-psl-celuje-w-kosmos/41cf9

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka