Hiu Grant Ziem Odzyskanych Hiu Grant Ziem Odzyskanych
387
BLOG

Naród Premiera Sutka

Hiu Grant Ziem Odzyskanych Hiu Grant Ziem Odzyskanych Polityka Obserwuj notkę 4

 

 

 

Szedł pospiesznie korytarzem gdyż sprawy państwa czekać nie mogły, gdy nogi Premiera Sutka z nagła w czymś uwięzły i rymsnął jak długi na posadzkę korytarza. Działo się to tak szybko, że nawet nie zdążył zauważyć, czy to był marmur, granit czy może zwykłe lastryko. Mimo to natychmiast pojawił się przy nim Gaweł Pstraś. Nic w tym dziwnego nie było gdyż ów Gaweł Pstraś stara się być oczami, uszami, sercem i jeszcze kilkoma innymi organami Premiera Sutka. Zatem można by rzec iż rymsnął w jakiś sposób razem ze swym szefem. Leżeli tak razem przez chwilę, Premier naprawdę a Gaweł umownie.

- Co to do Gronkiewicza Waltza?! – zagrzmiał Premier nieco szpetnie. I pokazał na stertę kartonów, przez które był się przewalił. Na to lastryko czy tam co inne.

- Obywatele przysłali – wyjaśnił Gaweł Pstraś. – Coś z milion tego będzie…

- A po jaki Kopacz? – nie przestawał się irytować Premier.

- W sprawie maluchów…

Premierowi Sutkowi coś tam zaświtało.

- Aaaaa… tacy wdzięczni są? – zgadł z satysfakcją. Gaweł pokręcił głową.

- Nie wydaje mi się…

Premier nie pojmował.

- Jak to? To czego chcieli?

- Przedyskutować… - wyjaśnił Gaweł. W premierze Sutku aż się zagotowało.

- Co? Ja czasu nie mam! – rzekł stanowczo. Faktycznie spieszył się. Jednak gdy próbował się podnieść, poczuł lekki ból w mięśniu czworogłowym. To wykluczało udział w co najmniej kilku meczach. Już chciał się wściec i pociągnąć ich do odpowiedzialności. Jednak Gaweł Pstraś, który odczytał jego intencje, pokręcił głową delikatnie.

- Zbadałem tę sprawę dokładnie, nikomu nic nie można zarzucić, to był niefortunny kontakt* – wyjaśnił. Premier poczuł jakby go zaswędziało. taka autosugestia chyba.

Podniósł się i otrzepał swój kształtny, usportowiony tyłek. „Parę dni poboli i wrócę na boisko” pomyślał. I uznał, ze najwyżej dzień wcześniej pojedzie nad morze. Do rodziny. Co za róznica czy w czwartek czy w środę...

- Niech ich Nowak kopnie – rzekł patrząc na kartony. – No co za Gowiny niewdzięczne!

- No, ale to obywatele w końcu – zauważył Gaweł. – Jakiś milion.

- No i co z tego? – zignorował tę uwagę Premier.

- No… Mają prawo – zauważył Pstraś. – To Naród w końcu. Władza do nich należy.

Premier aż prychnął, zaśmiał się bezwolnie i gil mu z nosa wyszedł.

- Co ty? Krajewska jesteś? – uniósł się. – Bzdur nie opowiadaj!

- Nooo… Ale w konstytucji napisali… - nie dawał za wygraną Pstraś.

- Kto?! – zdenerwował się Premier.

- Oni – cicho wyjaśnił Gaweł. – Ojcowie Rozłożyciele.

Premierowi Sutkowi nogi ugięły się automatycznie. Z szacunku i lęku. Wyglądał przez chwilę jak scyzoryk szwajcarski. Ale doszedł do siebie i gestem nakazał, aby mu Gaweł zaraz pokazał tę konstytucję. Gaweł pokazał no i rzeczywiście. Stało w niej jak byk, że władza do Narodu należy. Dla premiera Sutka był to prawdziwy wstrząs. Myślał dotąd, że do niego. Szybko otrząsnął się jednak z szoku a szare komórki grały mu jak trzewia odyńca.

- No ale nie sprecyzowali o jaki Naród chodzi – zauważył. Pstraś zrobił oczy jakby właśnie ujawniły się mu nagle geny jakiegoś przodka- pekińczyka. Premier myślał. Patrzył na kartony.

- Nie… Oni nie są – zdecydował.

- A kto jest? – zaciekawił się Pstraś. Premier myślał chwilę.

- A na przykład lekarze – wyjaśnił. Właśnie dostał od nich list. Wyjął go zza pazuchy i zaczął czytać. Na głos. Tak mu składanie liter lepiej wychodziło.

- „Szanowny panie Sutku. Pediatra męski Karakułowicz to zwykły ch… - przerwał znienacka.

- Co, co…? – spytał zaintrygowany Pstraś.

- Nico… Lekarze to nie najlepszy pomysł – uznał Premier.

- A Warszawiaki? – zasugerował Gaweł. – Zawsze byli najwierniejsi z wiernych.

Premier ujął go za ramię i podprowadził do okna. Przez szybę wskazał mu pryzmę kartonów.

- Widzisz? – wskazał na nie. – Właśnie przestali.

Gaweł popatrzył na kartony. Te za szyba i te na korytarzu.

- To razem będzie ze trzy miliony… - zauważył smutno.

- I dobrze! – wykrzyknął radośnie Stepan Pantera, który akurat chyba przechodził z tragarzami i co nieco usłyszał.

- Co? Dobrze że trzy miliony nie są nam wierne?! – nie rozumiał Pstraś. A z nim Premier. Ale on od dawna nie za bardzo rozumiał Stepana więc się nie zdziwił.

- No pewnie. Trudno nimi sterować! Po Pomaskę nam aż tyle Narodu?

Premierowi Sutkowi spodobał się tok myśl… rozu… znaczy to co mówił Stepan mu się spodobało.

- A co proponujesz.

- Starczy nasza wysoka izba.

- Ale że co? – Premier nie pojmował przydatności pomieszczenia w rządzeniu. Choćby i o największej kubaturze.

- No my! – triumfalnie Stepan. Premier rozejrzał się dookoła starając się zgadnąć o kim mówi Stepan.

- Znaczy my trzech? – starał się doprecyzować.

- Nie. To byłoby… - chciał powiedzieć, że niedemokratyczne, ale bał się że Premier źle to zniesie. – Męczące to będzie. Cała władza dla nas trzech.

W duchu jednak przekonany nie był do swych słów. On by chyba poradził…Premierowi Sutkowi uwaga Stepana wydala się seksowana. Czy tam sensowna nawet. Skinął by ten kontynuował.

- Chodzi mi o Plurament. Naród to Plurament!*

- Aaaaaa – ucieszył się Premier. I zaraz przestał się cieszyć. Przypomniał sobie, kogo widzi zawsze, gdy w Pluramencie wchodzi coś tam powiedzieć. Te oczka zimne, te usteczka wąziutkie, te rączki zaciśnięte w piąstki…

- Nieee… - rzekł bez przekonania. Może nawet z lękiem. – Tam siedzi Masia Jucha. Rozrzutna jest… I w dodatku popadła jakby w fanatyzm religijny…

 Gaweł Pstraś drapał się w głowę.

- To może lekarze… - wrócił do porzuconego wątku. Debata konstytucyjne trwała jeszcze wiele godzin, dni i miesięcy…

 

* http://wpolityce.pl/wydarzenia/55810-wielka-tragedia-donalda-tuska-kontuzja-uniemozliwia-mu-gre-w-pilke-na-szczescie-tylko-przez-kilka-dni

** http://wpolityce.pl/wydarzenia/55722-niesiolowski-przeciwny-referendum-ws-6-latkow-byl-katyn-oswiecim-okupacja-45-lat-komunizmu

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka