Hiu Grant Ziem Odzyskanych Hiu Grant Ziem Odzyskanych
470
BLOG

Tonald i złota rypka (bajka ludowa)

Hiu Grant Ziem Odzyskanych Hiu Grant Ziem Odzyskanych Polityka Obserwuj notkę 6

 

 

Dziecięciem będąc, złapał Tonald, wtedy jeszcze Tonek albo nawet i Tonaldzik, złotą rypkę. Naprędce z leszczynowego badylka, lewej sznurówki i wyjętej ze spodenek agrafki  sprokurował wędkę niewielką, założył na agrafkę kawałek twarogu, zarzucił w sadzawce i… i trafił lepiej niż szóstkę w grze liczbowej.

- Puść mnie – od razu odzywa się złota rypka. Tonald, owszem, puścił, ale przez zwieracze. Każdy by na jego miejscu tak zareagował gdyby mu się rypka ludzkim głosem odezwała. Zamarł przy tym wiec rypka prawi dalej.

- Puść mnie, a spełnię każde twoje życzenie.

Szybko dobili targu i wkrótce Tonaldzik został na podwórku dowódcą Rudego 102, którego rolę odgrywał pojemnik na śmieci z taka pancerną klapą. Kandydatki na Marusie ochoczo zapominały majteczek z nadzieją, że to przesądzi o obsadzie.

W szkle średniej został Tonald przewodniczącym samorządu szkolnego i już był bliski objęcia stanowiska sekretarza koła ZeteMeS ale rypka zasugerowała by jednak się zastanowił. Zastanawiał się a w tym czasie czasy się zmieniły i rzecz stała się nieaktualna. Patrzył Tonald, podówczas już młodzian dorodny, na te zmiany zachodzące i zaraz umyślił, co by mu pasowało. Popędził do rypki.

- Zrób mnie przywódcą strajku w Stoczni – zaordynował. Rypka łypała na niego przez chwilę okiem.

- Nooo… Ale strajk był rok temu. Kto inny był przywódcą. – Nie mogła przyznać się, że ów Bolesław też ją miał na haczyku.

- Ale byli u mnie ze Stoczni…

- Ponoć nie ze Stoczni tylko ze Sztazi – przerwała mu dość brutalnie rypka. Tonald zląkł się trochę. Ale zaraz odzyskał rezon.

- Ale obiecałaś, że każde!

- No dobra – ustąpiła rypka. – Za dwadzieścia lat znajdziemy kogoś, kto przyzna, że byleś mózgiem opozycji a za trzydzieści inny przypomni sobie, że to ty tę Stocznie zrewoltowałeś.

Nawet się Tonald ucieszył, że się nie musi w tej Stoczni urabiać. Jakoś tam życie płynęło dalej. W końcu znudziła się monotonia. Znów stanął przed rypką.

- Chę być premierem – zapowiedział.

- Premierem… - potwierdziła rypka.

- Powiedziałem premierem? Raczej prezydentem! – sprostował Tonald. Rypka nie była w nastroju tego dnia.

- No i co?! –łzawie zapytał po wszystkim Tonald.

„g*** - pomyślała rypka, której humor jeszcze nie wrócił a zachłanność Tonalda nieco już doskwierała.

- Nie powiedziałeś, że teraz – odcięła się. Ale dla świętego spokoju nie czekała jednak całej kadencji. Niewiele później los sprawił, że władza była na wyciągnięcie ręki. Po fakcie Tonald znów z ryjem naskoczył na rypkę.

- Ten?! Oszalałaś?

Rypka splunęła.

- Byłeś dzień wcześniej ale chyba się nie zrozumieliśmy. Po angielsku mówiłeś i sądziłam, że ci o to chodzi.

Jakiś czas cieszył się Tonald tym co miał. W końcu jednak ambicje dały znać o sobie. Stanął nad brzegiem.

- Zrobisz mnie szefem w Brukseli – powiedział i już miał się odwrócić, uznając rzecz za załatwioną gdy rypka mu stanęła okoniem.

- Nic z tego – powiedziała twardo.

- Ja… Jak to?! – Tonald był wręcz zaszokowany.

- Moja jurysdykcja sięga tylko do Odry i Nysy łużyckiej. Dalej są tarliska szproty Andżeli. Łap ją jak chcesz się tam lansować.

Tonald, który od swego wędkarskiego sukcesu nie trzymał więcej kija w dłoniach wiedział, że szans na to nie ma. Popłakał się więc.

- Ale ja już kumplom zapowiedziałem! To może choć na sekretarza KC KaPeZeteR?

- Za Bugiem rewir mają inne grube ryby – rypka nie dała mu nadziei.

-To co ja zrobię?

- Idź i powiedz, że zwyciężyło w tobie poczucie obowiązku.

Tonald był zły. Popatrzył na rypkę zimno.

- Tylko na tyle cię stać? – zapytał oschle.

Rypka uśmiechnęła się najsłodszym rybim uśmiechem

- Mogę ci dać jeszcze wielkiego tenisa – odrzekła i tyle ją widział. Dalej musiał sobie radzić sam.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka