Stanęła Platforma na brzegu. On ja tu zaprowadził. On stał i patrzył na toń wzburzoną.
- A ten most? Gdzie on? – spytał On po chwili wnikliwego wpatrywania się w toń. Na dłuższą metę to musi być chyba nudne. Takie wpatrywanie się. W końcu toń jak toń.
- Jaki most? – zapytał Jego taki jeden. Tutejszy był.
- Ty się mnie pytasz?! – wkurzył się On i wyciągnął jakiś papier. – Tu napisałeś, że w 2010 będzie tu most!
- Poważnie?! Ja?! – zapytał taki jeden.
- A co? Może ja? – zdenerwował się On. Wyciągnął ulotkę w stronę takiego jednego.- To nie twoja gęba?
- To on! – usłużnie potwierdził taki inny. Faktycznie gęba była takiego jednego.
- Miał mieć cztery pasy, nocne oświetlenie czerwonymi diodami ścieżkę dla pederastów! – zdenerwował się On.
- Tak?! – zdziwił się taki jeden niezmiernie i zajrzał w ulotkę. – „for pedestrians” znaczy dla pieszych – wyjaśnił. – To po angielsku.
On popatrzył na takiego jednego wkurzony.
- Po angielsku?! – wrzasnął. – Na burmistrza Londynu kandydowałeś?!
- No… nie – przyznał taki jeden. – Ale w ten sposób fundusze z kapitału ludzkiego na ulotkę wyciągnąłem. Że niby taki materiał edukacyjny. Przeciw wykluczeniu.
W miejscu, gdzie miał być ten most, pojawiła się z nagła tęcza. On szepnął pod nosem jakieś słowo. Być może nawet po angielsku. Niektórzy mawiali, że umie. Taki jeden, uskrzydlony poprawną odpowiedzią, której udzielił, postanowił nie oddawać inicjatywy.
- Mnie się czepiacie! A przecież gdyby ten szybki tramwaj był w 2011 nie musielibyśmy tu dylać piechotą!
- Mówiłam, że możemy dorożkę wziąć – zaoponowała nie za głosno inna, która ten tramwaj kiedyś obiecała.
- Zrobiłaś dorożkę zamiast tramwaju!? – On nie mógł uwierzyć. XXI wiek!!!!
- Nie… sama się zrobiła – przyznała inna.
- A ty co zrobiłaś? – dociekał On.
- Studnię artezyjską – podpowiedział taki jeden nie kryjąc satysfakcji.
- Artezyjska? A na cholerę?
- Przypadkiem jej wyszła. Miała być kolej podziemna.
- Kopałaś kolej pionowo?! Dokąd niby? – nie mógł uwierzyć On
Inna się zaczerwieniła.
- Każdy się uczy na błędach! Myślałam, że plac Łylsona jest w Łajoming. A to inna półkula w końcu…
On był załamany. W duchu pocieszał się, że przecież nie zrobiła lotniczego połączenia z placem Degola. A mogła! Odwrócił się do ludu wybranego.
- Czy ktoś z was dotrzymał jakiejś obietnicy?
Usłyszał ciszę. Nawet ptaki zamilkły bo też miały najpewniej na sumieniu parę niespełnionych zobowiązań. Milczał nawet orzeł. Może nie usłyszał pytania?
Nagle, gdzieś na końcu całkiem niepozorna podniosła rękę.
- Zbudowałaś most! – ucieszył się On. Pokręciła głową przecząco.
- Wybudowałaś 11 lotnisk! – On nie dawał za wygraną. I tym razem nie zgadł.
- Podwoiłaś PKB!!!! – rzucił On ostatkiem sił i fantazji. Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Nie. Obiecałam, że pomnik będzie po moim trupie! Czy jest tu jaki pomnik? I czy wyglądam na trupa? – dla pewności, by nikt nie miał wątpliwości powyginała jedną rękę w stawie. Trupy tak nie umią. Czy tam nie umieją.
On rozejrzał się wkoło. Zobaczył jeden pomnik.
- A ten?
- To Rokossowskiego – wyjaśniła. On odetchnął. Ale w oddali majaczył następny. Pokazał palcem.
- To pomnik dzielnych czekistów – uspokoiła go. Był jeszcze trzeci ale okazało się, że to pomnik obrońców Montekasino.
Popatrzył na resztę by uczyła się od tej niepozornej. Po czym westchnął.
„Znów musze dokonywać cudów” pomyślał. Uniósł ręce i zaraz toń w dwa slupy się uniosła. W oddali ukazała się kraina mlekiem i miodem płynąca.
- Ci, co ich wyznaczyłem mogą iść. Reszta przy następnych wyborach.
Taki jeden, inna i niepozorna z uśmiechem wkroczyli między uniesione fale. Za nimi reszta wyznaczonych. Pozostali zaś, czekając na swoją kolej, zastanawiali się czego nie zbudować, nie oddać do użytku i którego słowa nie dotrzymać żeby On był zadowolony.
Inne tematy w dziale Polityka