Wszystkie media oraz politycy od prawej do lewej trąbią od wczoraj o skandalicznym wybryku polegającym na zapakowaniu alkoholu do saszetki zamiast do butelki. Czy to rzeczywiście taki skandal? Mam pewne wątpliwości.
Jak na pewno wszyscy czytelnicy słyszeli pewna firma postanowiła sprzedawać alkohol w saszetkach zamiast w butelkach. Rozpętała się z tego powodu prawdziwa g***burza. Poważni ludzie – w tym ministra edukacji czy marszałek Sejmu – oskarżają firmę o próbę rozpijania nieletnich, podkładania im saszetek, które wyglądają na zwykły mus owocowy a w rzeczywistości zawierają alkohol. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca – saszetki są w sposób legalny oznaczone jako zawierające alkohol, są wystawiane na stoiskach z alkoholem i obowiązują dla nich dokładnie takie same przepisy jak dla wszystkich produktów zawierających alkohol. Czyli: trzeba mieć 18 lat, żeby je kupić.
Jak już zauważyli mądrzy ludzie z Bezprawnika (https://bezprawnik.pl/saszetki-z-alkoholem/) głównym klientem takich saszetek miały być osoby z problemem alkoholowym, które chcą w ciągu dnia ukryć fakt spożywania alkoholu. Nie wiem jednak, czy to rzeczywiście taka rewolucja – osoby te mogły przecież dotąd bez problemu przelać alkohol do dowolnego innego opakowania.
Cała ta afera pokazuje jednak pewien inny, bardziej ogólny, problem. Jestem osobą, która uważa, że nie należy z góry traktować obywateli jak idiotów, których życiem należy pokierować. Uważam, że każdy ma prawo żyć jak chce i dopiero gdy jego postępowanie w jakiś sposób szkodzi innym, powinniśmy zareagować. Kiedyś takie poglądy uznawano za „prawicowe” ale to słowo w dzisiejszych czasach mocno się zdewaluowało, bo „prawicowość” zaczęła się kojarzyć z czymś zupełnie innym. Dlatego, jeśli ktoś postępuje źle i sobie szkodzi to – moim „prawicowym” zdaniem – jest to jego problem a nie problem społeczeństwa. W związku z tym nie uważam, że słuszne jest odgórne zakazywanie czegoś, co jest powszechnie akceptowane. Takie zakazy nieuchronnie prowadzą do powstania szarej strefy i rozwoju przestępczości. Wracając do alkoholu – dobrym przykładem jest prohibicja wprowadzona w Stanach Zjednoczonych. Jedyny jej trwały efekt to powstanie i umocnienie struktur mafijnych, które wzbogaciły się na nieakceptowanym przez społeczeństwo zakazie sprzedaży alkoholu.
Efektem „Afery saszetkowej” będzie prawdopodobnie dalsze ograniczenie możliwości zakupu alkoholu (stacje benzynowe, zakupy po 22, itp.). Czy to da jakiś efekt? Aktywiści zwalczający alkohol często podają jako przykład liczbę punktów sprzedaży alkoholu na mieszkańca, w której to statystyce przodujemy. Na drugim końcu skali jest Norwegia, w której kupienie alkoholu jest naprawdę bardzo trudne – doświadczyłem tego, gdy chciałem kiedyś kupić wino do obiadu w sobotę po południu. Było to możliwe tylko w jednym sklepie, który otwierano… w poniedziałek o 10. Czy to się przełożyło na mniejsze spożycie alkoholu przez Norwegów? Mam znajomych w Norwegii i wiem, że nikt nie ma tak pełnych barków z alkoholem jak Norwedzy.
Dlatego moim zdaniem rolą aktywistów nie powinno być lobbowanie za kolejnymi zakazami i ograniczeniami. To doprowadzi tylko do powstania kolejnych „melin” w których i tak będzie można kupić alkohol i do wzbogacenia się ludzi, którzy to wykorzystają. Rola aktywistów powinna polegać na promowaniu trzeźwości. I wydaje mi się, że w ciągu ostatnich lat poczyniliśmy w tym zakresie duży postęp. Kiedyś spożywanie alkoholu w miejscu pracy było standardem, dzisiaj jest już bardzo rzadkie. Mamy niestety wciąż kierowców „na podwójnym gazie” ale nie ma już przyzwolenia społecznego na takie zachowanie – kiedyś (młodzi czytelnicy może w to nie uwierzą) było to zupełnie normalne i akceptowane.
Piszę ten post po wychyleniu kieliszka koniaku, więc być może nie jestem bardzo obiektywny, jednak moim zdaniem stwierdzenie, że alkohol w saszetkach zwiększy spożycie alkoholu bo ludzie nie będą wiedzieli, że piją alkohol, to potraktowanie ludzi jak stada baranów, którzy nie potrafią czytać i którymi trzeba się zaopiekować.
Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo