Jak po każdej klęsce naszych piłkarzy rozpoczyna się dyskusja na temat pieniędzy. Ponieważ w tym samym czasie wielki sukces odniosły polskie siatkarki zajmując trzecie miejsce w Lidze Narodów i pokonując przy okazji wielkie siatkarskie potęgi (Turcję i Brazylię) można w sieci znaleźć wiele porównań pokazujących, że dostały one za ten sukces ponad 20 razy mniej pieniędzy niż piłkarze za sam udział w Euro. Czy jednak można w ten sposób porównywać sportowców?
Po pierwsze trzeba odpowiedzieć na pytanie skąd się te pieniądze biorą. Otóż sportowcy wykonują zawód podobny do aktorów czy muzyków. Podobnie jak oni występują w spektaklach oglądanych przez ludzi i podobnie jak oni zarabiają pieniądze tylko dzięki temu, że są ludzie którzy chcą te spektakle oglądać. Jedyna różnica jest taka, że w spektaklach sportowych nie ma (zwykle) z góry ustalonego scenariusza i nigdy nie wiadomo czy zakończy się on happy endem czy tragedią. Dla kogoś jednak zawsze jest happy end!
Pieniądze na uprawianie sportu dają sponsorzy i państwa. Jedni i drudzy robią to dla własnego zysku – chcą zarabiać na reklamie. Sponsorzy zwykle chcą coś sprzedać a rządzący państwami wygrać kolejne wybory albo pokazać wielkość państwa, którym rządzą. Tak więc w sposób zupełnie naturalny pieniądze są wprost proporcjonalne do popularności danego sportowca czy dyscypliny sportu.
Trzeba tu także jasno postawić uniwersalną regułę: ani w sporcie ani w żadnej innej dziedzinie życia pieniędzy nie dostaje się „za wysiłek”. Gdyby tak było to najwięcej w sporcie powinni prawdopodobnie zarabiać triatloniści a w przemyśle filmowym kaskaderzy. Pieniądze dostaje się za efekt – i to wcale niekoniecznie musi być efekt sportowy czy artystyczny. Michael Douglas czy Anthony Hopkins na pewno zarobili więcej na swoich występach w filmach Marvela niż na niszowych produkcjach, które artystycznie były znacznie lepsze. Podobnie można być najlepszym na świecie w żonglowaniu podkowami – jednak wszystko na co można liczyć to wpis do księgi Guinessa.
W sporcie (jak w każdym innym showbiznesie) najważniejsza jest popularność, rozpoznawalność – to ona i tylko ona przekłada się na zainteresowanie sponsorów (zarówno prywatnych jak i państwowych).
Wróćmy więc do porównania siatkarek z piłkarzami. W piątek odbywały się prawie równolegle dwa mecze: polskie siatkarki grały ćwierćfinał Ligi Narodów z jedną z najlepszych drużyn świata (Turcją) a polscy piłkarze mecz grupowy z Austrią. Znam tylko dwie osoby (wliczając mnie samego), które oglądały mecz Polska-Turcja, natomiast nie znam chyba ani jednej, która choć przez moment nie oglądała meczu Polska-Austria. Oczywiście po meczu (obu meczach?) wiele z osób, które oglądało piłkarzy a nie wiedziało nawet o meczu siatkarek zaczęło się oburzać na przepłacanie piłkarzy i postulować przelanie tych pieniędzy siatkarkom. Jednak dobrze się dzieli nie swoje pieniądze - a widać, że sponsorzy jednak wiedzą co robią inwestując w piłkę nożną.
Podobnie można podsumować toczącą się ostatnio awanturę dotyczącą tego, że kobiety sportowcy zarabiają mniej od mężczyzn. W pełni się zgadzam, że to skandal jeśli w normalnym przedsiębiorstwie kobiety pracujące na tych samych stanowiskach co mężczyźni zarabiają mniej – o ile wykonują dokładnie taką samą pracę z takim samym zaangażowaniem. Jednak nie ma to żadnego przełożenia na sport – tu liczy się tylko i wyłącznie popularność, czy to dyscypliny czy samego sportowca. Pewnie każdy z czytelników wymieni z pamięci nazwiska przynajmniej kilku polskich piłkarzy – a znacie nazwisko chociaż jednej polskiej piłkarki? W siatkówce czy piłce ręcznej jest trochę lepiej, więc różnice w zarobkach są mniejsze. Jednak jeśli porównamy oglądalność męskich i żeńskich reprezentacji czy klubów to wciąż różnica jest wyraźna na korzyść mężczyzn. W Polsce być może tenis kobiecy jest popularniejszy od męskiego i Iga Świątek może liczyć na wyższe kontrakty niż Hubert Hurkacz – ale na świecie już tak nie jest i mężczyźni (jak Federer czy Djokovic) są o wiele bardziej popularni.
Oczywiście pozostaje pytanie DLACZEGO polska piłka nożna jest wciąż tak popularna, mimo tak żałosnych wyników. Ale to już temat na zupełnie inny wpis.
Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport