Wiele można napisać o partii „Prawo i Sprawiedliwość”, która przez 8 lat rządziła w Polsce. Jednak jest jedna jej cecha, która jest chyba zupełnie niepodrabialna. Jest to jej całkowita niezdolność do porozumienia z kimkolwiek.
Abstrahując od poglądów czy wizji państwa, do największych osiągnięć PISu rządzonego przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego zaliczyć należy całkowite i bezkompromisowe skłócenie z absolutnie wszystkimi. Partia (a może przede wszystkim jej prezes) przyjmuje uniwersalną zasadę: albo jesteś całkowicie z nami i bijesz pokłony, albo jesteś zdrajcą.
Ta zasada wzmocniła się bardzo w momencie gdy partia, dzięki ewidentnym błędom partii lewicowych, uzyskała w 2015 większość w parlamencie. PIS nie miał najmniejszego zamiaru współpracować z żadną inną partią wyznając zasadę, że wszystkie partie należy zniszczyć. Dotyczyło to także partii należących do Zjednoczonej Prawicy. Trzeba przy tym przyznać, że PIS bywał skuteczny. Udało mu się zniszczyć Samoobronę, Ligę Polskich Rodzin, Porozumienie, Kukiz. Jednak próby pozbycia się partii Zbigniewa Ziobry skończyły się fiaskiem (ale ta partia jest szczególna, o czym więcej piszę tutaj: Partia Pożytecznych Idiotów?).
Nie było też mowy o żadnym porozumieniu w żadnej sprawie z PSL-em, Polską 2050, Konfederacją czy Kukizem. Wszystkie głosowania w Sejmie to zawsze były projekty „nasze” i „zdradzieckie”. Żadna poprawka – nawet formalna – nigdy nie została przyjęta, czy choćby wzięta pod uwagę. My przecież wiemy lepiej, a Wy jesteście zdrajcami!
Oczywiście takie podejście do sprawy wykluczyło możliwość jakiejkolwiek koalicji i nic dziwnego, że po ostatnich wyborach PIS – partia, która uzyskała najwięcej głosów – jest zupełnie sam.
Całkowita niezdolność do kompromisu powoduje, że wielu byłych sojuszników Prezesa staje się jego zagorzałymi wrogami. Lista jest bardzo długa, zacząć można od Wałęsy a skończyć na Gowinie, nie zapominając po drodze o Sikorskim, Giertychu czy Marcinkiewiczu i wielu innych. W ten sposób w PIS pozostają tylko „mierni ale wierni” ludzie pokroju Błaszczaka, Sasina czy Suskiego oraz karierowicze, którym nie przeszkadzają pokłony, jeśli można liczyć na zysk (jak Morawiecki czy Obajtek). Przy Kaczyńskim zostaje wciąż także (pomimo chwilowego kryzysu w latach 2011-2015) Zbigniew Ziobro, bo bardzo liczy na schedę po nim.
Co ciekawe (i niestety smutne w kontekście polskiej racji stanu) dokładnie tą samą „politykę” rząd PIS stosował wobec innych państw. Nie ma właściwie państwa z którym ten rząd nie byłby skonfliktowany. W ciągu ośmiu lat udało się obrazić na Niemców, Francuzów, Amerykanów, Rosjan, Czechów, Izrael i Włochy (w trzech ostatnich rządzą prawicowe partie, które powinny być bliskie PISowi!) a ostatnio także na Ukrainę. Członkowie PIS lubią powoływać się tu na „sojusz” z Węgrami ale dla każdego obserwatora sceny politycznej jasne jest, że Orban nie ma najmniejszych sentymentów wobec Kaczyńskiego (pamiętacie 27-1?) i zdecydowanie preferuje sojusz z Putinem.
Ta polityka (o czym też już pisałem) może być jednak na rękę PISowi, bo dzięki temu może kreować wrażenie „oblężonej twierdzy” i w ten sposób „zwierać szyki”. Można to zobaczyć choćby w komentarzach na tym forum w których wielu wyznawców uważa, że walka ze wszystkimi jest polską racją stanu.
Podsumowując, często mówi się, że polityka jest sztuką kompromisu. Prezes Kaczyński był kiedyś skłonny do kompromisów (więcej o tym), jednak od pewnego czasu pokazuje, że kompromis to słowo mu zupełnie obce. Co niezbicie pokazuje, że przestał być prawdziwym politykiem a stał się w swoim mniemaniu „wodzem”.
Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka