Na samym wstępie chciałbym od razu wyraźnie zaznaczyć, że ten tekst nie będzie o Michniku. Będzie o naszej wierze, o chrześcijaństwie i o tym, czego nas uczy Kościół i Biblia. Jednak nazwisko Michnika będzie wspomniane, bo napisania tego tekstu sprowokował mnie komentarz pod notką dotyczącą Adama Michnika.
Jeden z blogerów Frondy, o nicku „tia” napisał:
„Są ludzie, których po ludzku zostawiam w spokoju, gdyż nie mogą zostać moimi przyjaciółmi, ale nie czynię z nich swoich wrogów. Ich dusze to ich sprawa, odbiorą nagrodę, na którą zasłużyli. Nie jest też sprzeczne, że redaktor Sakowski ma wpływ na opinię publiczną, redaktor Lis ma wpływ na opinię publiczną. No i co z tego? Jakiś człowiek ma różny wpływ na różnych ludzi, co nie oznacza, że taki lub owaki staje się rychło moim przyjacielem lub moim wrogiem. W związku z powyższym trochę przegiąłeś, pisząc, że Michnik jest albo naszym wrogiem, albo sojusznikiem. Postawiłeś ogromny mur, na który zgodzić się nie mogę. Dziwne jest to, że ludzie dają się urobić takim argumentem i wydobywają z siebie nienawiść, aby szydzić lub litość, aby się modlić. [...] Reasumując, skoro Michnik to nie Twój przyjaciel a wróg, to gorliwie się za niego módl, jak nakazał Chrystus Pan. Michnik nie może na razie być moim przyjacielem i wrogiem. Dlatego zostawiam go w spokoju.”
Komentarz ten, moim zdaniem, zasługuje na szerszą odpowiedź. Najwyraźniej bowiem zgadzamy się tutaj, że powinniśmy się, jako chrześcijanie, modlić się i za naszych wrogów i za nieprzyjaciół. Ja zawsze rozumiałem to „jak dziecko”, uważając, że należy się modlić za każdego człowieka. Nigdy mi nawet nie przyszło do głowy, że można to zinterpretować tak, że są jeszcze „jacyś oni”, ludzie, którzy nie są ani naszymi przyjaciółmi, ani wrogami i w takim razie my mamy święty spokój i możemy ich po prostu zignorować.
Dla tych, którzy nie zgadzają się nawet z tym, że modlić się mamy i za wrogów i za przyjaciół, parę przykładów z Pisma Świętego, które wyraźnie nam takie zachowanie nakazują. Nakazy modlitwy za nieprzyjaciół:
A ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. (Mt 5, 44-45)
błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. (Łk 6, 28)
I za braci:
Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże - wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością i proście za wszystkich świętych (Ef 6, 17-18)
Bracia, módlcie się także i za nas! (1 Tes 5, 25)
módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego. (Jk 5, 16b)
No ale co z tymi, co nie są „z nami” i nie prześladują nas? Przecież nie można się modlić imiennie za sześć miliardów ludzi. Trochę głupio też modlić się tak ogólnie „za wszystkich ludzi”. Nie możemy przecież być takimi skrupulantami i żyć w ciągłym strachu, że zapomnieliśmy się za kogoś pomodlić. Może zatem tia ma rację?
Ja bardzo wielu osobom obiecuję modlitwę. Jest więcej niż pewne, że gdyby dziś ktoś kazał mi wymienić te wszystkie osoby i ich intencje, to nie potrafiłbym nawet przypomnieć sobie co dziesiątej z nich. Cóż, pamięć ludzka jest zawodna, a moja pamięć w ogóle nie rejestruje takich sytuacji. Dlatego zawsze, obiecując modlitwę, polecam ją pamięci Pana Boga. On nie zapomina. A ja tylko, modląc się, mówię: „Panie Boże, teraz w intencjach tych, którym obiecałem modlitwy i których Ty pamiętasz”.
Ale to ciągle nie posuwa nas dalej w naszych rozważaniach na temat „obojętnych”. Bo przecież swoje modlitwy obiecuję przyjaciołom i znajomym, czy też zupełnie przypadkowo napotkanym ludziom. Ale napotkanym. Na przykład modlę się za wszystkich, którzy trafiają na mego bloga i forum. Modlę się też za swych wrogów i prześladowców. Ale co tymi, o których istnieniu nawet nie wiem?
Jest oczywiste, że nie można się modlić za kogoś, o kim nawet się nie wie, że istnieje. Jasne, można i należy się modlić, powiedzmy, za wszystkich naszych rodaków, za Ojczyznę, za polityków itp. Ale za jakiegoś, powiedzmy, Dreptaka z Koziej Wólki? Oczywiste, że mi tego ani Kościół, ani Biblia nie nakazują.
Jednak komentarz pod moim postem nie dotyczył Dreptaka z Koziej Wólki, ale Adama Michnika, naczelnego GW. I tu sytuacja się jednak zmienia. Dlaczego? Bo to nie jest jakiś anonimowy osobnik, ale człowiek, który ma wielki wpływ na opinię milionów Polaków. Tak, jak redaktor Lis i redaktor Sakowski. Co prawda o tym ostatnim nawet nie słyszałem, a Lisa nigdy chyba nie czytałem, czy nie słyszałem na własne uszy, ale to jest tu najmniej istotne. Istotne jest to, że ludzie ci, swą działalnością, powodują to, że nasi bracia albo się do Boga zbliżają, albo od Niego oddalają, wpadając w łapy kudłatego.
Wokół nas toczy się walka o dusze. Media są tu niesamowicie ważną i skuteczną bronią. Bronią doskonale wykorzystywaną przez kudłatego. Ale i my umiemy ją wykorzystywać. Wystarczy wspomnieć pozycję Gościa Niedzielnego w rankingu polskich tygodników. I dlatego, że tak jest, nie możemy być obojętni wobec takich osób jak Michnik. Dlatego musimy się za nich modlić. Złemu bowiem wcale nie chodzi o to, byśmy my się stali „wcielonymi diabłami”. Jemu wystarczy, jak nie będziemy robili nic.
Jest taki żart, który gdzieś przed laty usłyszałem o pewnej pani, chrześcijance, która była tak przepełniona miłością do każdego człowieka, że w każdym widziała coś dobrego i na nikogo nie powiedziała złego słowa. Denerwowała tym wszystkich ludzi ze swego otoczenia, więc by jej zepsuć humor i wreszcie zmusić ją do powiedzenia negatywnej opinii o kimś zapytano ją: „A co powiesz o szatanie?” –„Bardzo pracowite stworzenie. Bardzo pracowite. Nie odpoczywa ani na sekundę” –odpowiedziała.
Polskie przysłowie mówi, że uczyć się trzeba nawet do diabła. I z pewnością moglibyśmy się od niego nauczyć pracowitości. W wojnie o dusze bowiem nie ma rozejmów i zawieszenia broni. A kto nie robi nic, służy tylko wrogowi.
Ewangelia Mateusza, opis Sądu Ostatecznego, przedstawiony nam przez samego Sędziego:
Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego. (Mt 25, 41-46)
Jeden z najbardziej do mnie przemawiających fragmentów Pisma Świętego jest w Listach do Siedmiu Kościołów w Apokalipsie św. Jana. Pan Jezus dyktuje Janowi takie słowa:
„Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust. Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział. Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się! Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie. Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (Ap 3, 14-22)
My jesteśmy Kościołem w Laodycei. To my dziś mamy samochody, jeździmy na wycieczki zagraniczne, mieszkamy w pięknych domach, walczymy z nadwagą – nie zdając sobie spray z tego, że jesteśmy biedni, ślepi, nadzy i godni litości. Zredukowaliśmy naszą wiarę do laptopów na Pierwszą Komunię i wspaniałych przyjęć, do gór prezentów pod choinką, a losy innych często nas w ogóle nie interesują. Modlić się za Michnika? A co on mnie obchodzi?
W naszej Wspólnocie Marto modlimy się każdego dnia za grzeszników, za kapłanów, za nasze rodziny, za Ojczyznę i ludzi odpowiedzialnych za jej losy, (a to także obejmuje dziennikarzy, nie tylko polityków), za nienarodzone dzieci i tych, którzy je chcieliby zabijać. Dlaczego akurat takie osoby? Nie wiem. Myślę, że takie intencje są na dziś najważniejsze. I choć wszyscy jesteśmy grzesznikami, to przecież pewne grupy ludzi wymieniamy osobno, bo wydaje mi się, że oni dziś potrzebują tej modlitwy najbardziej.
Sobór Watykański II, Dekret o środkach społecznego przekazywania myśli "INTER MIRIFICA":
DSP 11.Szczególny obowiązek moralny odnośnie do właściwego korzystania ze środków przekazu społecznego ciąży na dziennikarzach, pisarzach, aktorach, reżyserach, producentach, nakładcach, dystrybutorach, wynajmujących lokale, agentach i sprzedawcach, na krytykach i w ogóle na wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób uczestniczą w przygotowywaniu i przekazywaniu programów. Zupełnie bowiem jasną jest rzeczą, jakie i jak ważne obowiązki mają oni wszyscy w obecnych warunkach, skoro mogą przez informację oraz propagandę prowadzić rodzaj ludzki ku dobremu lub ku złemu.
Katechizm Kościoła Katolickiego:
2634 Wstawiennictwo jest modlitwą prośby, która bardzo przybliża nas do modlitwy Jezusa. To On jest jedynym wstawiającym się u Ojca za wszystkich ludzi, a w szczególności za grzeszników. […]
2636 […] Wstawiennictwo chrześcijan nie zna granic: „za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich sprawujących władzę", za tych, którzy prześladują, za zbawienie tych, którzy odrzucają Ewangelię.
I na koniec jeszcze raz Święty Paweł, którego cytuje powyższy fragment z Katechizmu:
Zalecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich sprawujących władze, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.(1 Tm 2, 1-4)
Zatem, jak widać, nie da się obronić tezy, jakoby do naszych obowiązków należało tylko modlenie się za wrogów i przyjaciół, a tych „obojętnych” możemy sobie darować. Nie ma tu bowiem żadnych obojętnych. Modlić się powinniśmy za wszystkich ludzi. Szczególnie za takich, którzy sprawują władzę nad innymi. Szczególnie tych, którzy sprawują władzę dusz.
__________________________________________________
Spis treści bloga Wspólnota Marto
Inne tematy w dziale Rozmaitości