Pisałem już na swoim blogu o ojcu Corapi. Jest on niezwykłym księdzem. Były milioner, były bezdomny. Wyświęcony przez Jana Pawła Wielkiego w Rzymie, posłany do pracy misyjnej w USA. Doktor teologii, a do tego bardzo "maryjny ksiądz". Wiele uczył o potrzebie odmawiania Różańca Świętego. Nagrał cykl 50 wykładów na temat Katechizmu Kościoła Katolickiego. Bardzo ortodoksyjny i wierny nauczaniu Kościoła kaznodzieja.
Ojciec Corapi także często mówił o wielkiej krzywdzie, jaką wyrządza się fałszywie oskarżanym księżom. Słusznie zauważył, że wystarczy dziś kogoś oskarżyć w Kościele, nie mając nawet żadnych dowodów, czy poszlak, by zniszczyć czyjeś życie. Te sprawy rozstrzygane są przez ławy przysięgłych, a opinia publiczna jest tak wrogo nastawiona do Kościoła Katolickiego, że wielu księży zostało skazanych na podstawie fałszywych oskarżeń i za wiele lat wiernej służby Kościołowi, na stare lata zostali pozbawieni możliwości służenia Kościołowi jako kapłani i utracili swoje dobre imię.
Wszyscy znamy przypadek fałszywego oskarżenia kardynała Chicago, Josepha Bernardina. Oskarżenie przyszło, gdy zmagał się on z chorobą nowotworową. Poddał się dochodzeniu, które go całkowicie oczyściło z zarzutów, a oskarżyciel przyznał, że oskarżył kłamliwie i poprosił o wybaczenie. Jednak stres związany z całą tą sytuacją z pewnością nie pomógł umiłowanemu kardynałowi chicagowskich katolików i z pewnością przyspieszył rozwój choroby, która okazała się śmiertelną.
Ale ilu prostych księży może liczyć na tak drobiazgowe śledztwo? Na takie modlitewne szturmowanie Nieba, jak w przypadku kardynała jednej z największych archidiecezji? Ilu fałszywie oskarżonych kapłanów traci po prostu wszystko na skutek tych oskarżeń?
Na stronie ojca Corapi można przeczytać jego słowa, które w dość swobodnym tłumaczeniu brzmią tak:
Prośba o modlitwę.
W Środę Popielcową dowiedziałem się, że moja była pracownica wysłała trzystronicowy list do kilku biskupów oskarżający mnie o wszystko: od narkomanii do różne seksualne ekscesy z nią i kilka innymi dorosłymi kobietami. Wygląda na to, że nie ma potrzeby, by skargę uznać za "wiarygodną", aby władze Kościoła uruchomiły procedury, które niedawno były ustanowione dla przypadków molestowania seksualnego nieletnich. Nie jestem o nic takiego oskarżony, ale procedury te najwyraźniej są stosowane w odniesieniu do wszelkiego rodzaju zarzutów.
W wyniku tych oskarżeń zostałem przeniesiony na "administracyjny urlop". Oczywiście będę współpracował w wyjaśnianiu oskarżeń, choć uważam, że ma on poważne wady i sprowadza się do traktowania kapłana jako "winnego na wszelki wypadek", a w procesie musi on udowodnić swą niewinność. Natomiast powstałe na skutek oskarżeń szkody moralne są natychmiastowe. Dotyczy to szczególnie kogoś tak dobrze znanego jak ja.
Nie jestem sam w tych poglądach, wielu adwokatów i specjalistów od Prawa Kanonicznego publicznie oświadczyło, że procedury te poważnie niszczą reputację oskarżonego, nawet, gdy potem okazuje się on niewinny.
Wszelkie oskarżenia pod moim adresem są fałszywe. Proszę Was o modlitwy za wszystkie osoby zaangażowane w tym procesie.
Nie wierzę w oskarżenia przeciw ojcu Corapiemu. Po prostu nie wierzę. Jednak niezależnie od tego, czy są one prawdziwe, czy nie, my wszyscy już przegraliśmy. Stacja radiowa EWTN, która nadawała codziennie jego godzinny wykład natychmiast usunęła jego nauczanie ze swej ramówki. Jego przełożeni odsunęli go od wszelkich publicznych funkcji związanych z jego kapłaństwem. I wiele osób myśli: "Skoro oskarżony, to pewnie coś musiało być".
Przypomnę: Ojciec Corapi nie jest oskarżony o nic, co byłoby karane przez prawo. Nie są w to zamieszane żadne nieletnie osoby. Nie ma to żadnego związku z homoseksualizmem, czy pedofilią. Była pracownica, osoba pełnoletnia, oskarżyła go nie u prokuratora, czy na policji, ale u kilku, czy kilkunastu biskupów, rozsyłając do nich list. Nie ma na razie żadnych podstaw, by jej wierzyć. A jednak potraktowano ojca Corapiego jakby już udowodniono mu jakieś przestępstwo, lub przynajmniej niemoralne zachowanie.
W czasie każdej bitwy najskuteczniejszą strategią jest zniszczenie dowództwa przeciwnika. Tych, którzy prowadzą przeciwnika do walki. Strategów. Liderów. Ojciec Corapi jest takim liderem w amerykańskim Kościele. Ukochany przez miliony, słuchany przez miliony. Mimo pięciu dyplomów wyższych uczelni, mimo doktoratu – ciągle wierzący w istnienie piekła, aniołów, diabłów, grzechu, w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii, w konieczność spowiedzi świętej, w niemoralność antykoncepcji… Powiecie: A co w tym dziwnego? Czy to nie jest podstawowe nauczanie Kościoła? Jest. Ale ile razy słyszeliście o tym kazanie w Waszej parafii? A ojciec Corapi mówi o tym cały czas. I dlatego stał się celem ataku przeciwnika.
Nie wierzę w oskarżenia, ale nawet, gdyby okazały się prawdziwe, w niczym to nie zmienia tego, co chcę napisać. Ja nie mam prawa go oskarżać o nic. Zbyt wiele razy sam upadałem, by się pastwić nad upadkiem innych. I nie wiem, jakim pokusom podlegają księża. Ich szatan z pewnością kusi stokrotnie mocniej niż mnie. Wierzę, że i łaski otrzymują większe, ale na pewno nie jest im łatwo. Jednak niezależnie od tego jaka jest prawda, jest coś nieuczciwego w traktowaniu kogokolwiek jako winnego zanim nawet da się mu szansę na wypowiedzenie choć słowa na swą obronę. I o ile jeszcze można to zrozumieć w przypadku osób oskarżonych o niemoralne zachowanie w stosunku do dzieci, bo chodzi o obronę tych niewinnych istot, to przecież tu nie ma w ogóle o czymś takim mowy. Ojciec Corapi nie zagraża nikomu.
Fragment modlitwy naszej Wspólnoty Marto:
Przyjmij naszą ofiarę za cały Kościół Powszechny, za Papieża, wszystkich biskupów i kapłanów, a szczególnie mojego biskupa N i księży w mojej parafii. Udziel im wszelkich łask i spraw, by wytrwali w świętości i wierności Kościołowi, a tym, którzy upadają daj siłę, by powstali.
Oczywiście gdy pisałem tę modlitwę nie miałem nikogo konkretnego na myśli. Dzisiaj inaczej odczytuję te słowa. Nabrały dla mnie jakiegoś osobistego wymiaru, bo bardzo cenię i kocham ojca Corapi. Słuchałem go regularnie i wiele mnie nauczył. Dlatego bardzo Was proszę o modlitwę w jego intencji. Ale nie tylko w jego. Także w intencji wszystkich kapłanów. Bo wygląda na to, że są oni dzisiaj w sytuacji bez wyjścia.
Niezależnie od tego co zrobią, jak się będą zachowywali, wystarczy jedno oskarżenie by zniszczyć ich życie. A przecież bez kapłaństwa, bez naszych księży świat nie może istnieć. Oni nam dają Jezusa w Eucharystii. Oni nam dają odpuszczenie grzechów. Bez nich nie może istnieć Kościół. Nie byłoby Ofiary Mszy Świętej. Kudłaty to doskonale rozumie i dlatego tak zaciekle ich zwalcza. Brońmy naszych kapłanów. Modlitwą, postem, dobrym słowem, radą. Podziękujmy im za to, co robią. Oni oddali dla Jezusa i dla nas całe swoje życie, oddajmy im choć parę minut z naszego.
Facebook: "Módlmy się za ojca Corapi i wszystkich kapłanów".
Wspólnota Marto