Ja chodzę do kina średnio raz, czy dwa razy w roku, ale ten film musiałem zobaczyć. Przede wszystkim dlatego, że zawsze staram się wspierać pozytywną produkcję Hollywoodzką. Poza tym jestem wielkim fanem Lewisa i choć Opowieści z Narnii w całości przeczytałem całkiem niedawno, wiele innych jego książek znam od lat.

Film, choć był na pierwszym miejscu, rozczarował stosunkowo niewielkim wpływem z biletów. Pogoda była "kinowa", ale w wielu regionach USA trudno było do kina dojechać, ludzie więc oglądali telewizję. Dziś też, gdy wszedłem do kina na 15 minut przed seansem, nie miałem problemu ze znalezieniem wolnego fotela. Prawdę mówiąc wszystkie fotele były wolne. Dopiero później zjawiło się kilka osób. Byłem w kinie na siedemnastą, gdy ludzie jeszcze nie wrócili z pracy, miejmy więc nadzieję, że na wieczornych seansach było trochę lepiej. Jednak 25 milionów dolarów za bilety w USA i kolejne sto milionów zarobione do tej pory w innych krajach to nie jest jeszcze tragedia. Produkcja filmu kosztowała około 150 milionów, więc jest niemal pewne, że przynajmniej będzie zwrot kosztów, a być może, gdy pogoda się poprawi, film przyniesie całkiem pokaźny zysk.

Recenzje w gazetach nie są zachwycające, zaledwie połowa z nich jest pozytywna, ale przynajmniej częściowo problem ten wynikaz tego, że niektórym krytykom nie podoba się przesłanie filmu. Zatem znacznie mniej życzliwie spoglądają oni na filmy o Narnii niż na filmy z Harry Potterem i inne podobne produkcje. Bowiem Podróż Wędrowca Do Świtu ma bardzo wyraźne chrześcijańskie przesłanie. I choć film nie dorównuje pod tym względem pierwowzorowi literackiemu, to przecież nie udało się producentom filmu tego przesłania pozbyć. Nic więc dziwnego, że krytycy krytykują. Dużo istotniejsze jest jednak to, że 85% widzów ma pozytywne zdanie o tym filmie.

Film nie jest długi, mniej niż dwie godziny, więc nie wszystko, co znajdziemy w książce można zobaczyć na filmie. Przygody na niektórych z wysp, które odwiedził żaglowiec połączono, a i tak akcja, szczególnie w drugiej części filmu, toczy bardzo szybko. Ja osobiście nie miałbym nic przeciwko temu, by film był troszkę dłuższy. Film nie oddaje też humoru i finezji narracji Lewisa, ale to jest w ogóle nie do odtworzenia. Jest on raczej typową produkcją hollywoodzką i efekty specjalne, potwory i inne dziwne baśniowe zjawiska jakie w tym filmie widzimy są łudząco podobne do efektów i potworów w dziesiątkach innych filmów. Co zresztą niekoniecznie jest rzeczą złą, bo efekty te są na naprawdę dobrym poziomie.

Film ten jest baśnią i to baśnią o bardzo pozytywnym i wyraźnie zarysowanym przesłaniu. Wiadomo dokładnie co jest dobrem, a co złem i kto nas od tego zła wyzwoli. Podobało mi się jak przedstawiono w tym filmie pokusę, jak się z nią każdy z nas zmaga i jak Aslan nam pomaga, gdy słyszy nasz krzyk rozpaczy. I jak nam pomaga nawet wtedy, gdy zapomnimy, bo Go zawołać. To nie jest Potter, gdzie zło z dobrem jest dokładnie wymieszane, gdzie nic nie jest jasne, gdzie granice dobra i zła się rozpływają. W "Podróży Wędrowca" nie rozpływa się nic.

Bardzo mi się podobała gra aktora, który się wcielił w Eustachego. Irytującego, nieznośnego chłopca, który na skutek przeżytych przygód przechodzi metamorfozę. Chyba najlepsza rola "ludzka" w tym filmie, bo z innych postaci zdecydowanie najlepiej grał Ryczypisk. Ale Ryczypisk to w ogóle moja najulubieńsza, najbardziej ukochana postać ze wszystkich Narnijczyków. Oczywiście poza Aslanem. I tak jak Lucy, chciałbym go choć raz uściskać i przytulić. Niezwykła odwaga, miłość do wszystkich przyjaciół, także tych irytujących i niezachwiana wiara… Gdybym ja tak potrafił… Ryczypisk już odszedł do Krainy Aslana, ale z Eustachym, mam nadzieję, spotkamy się jeszcze w kolejnych filmach.

Nie był to może najlepszy film, jaki w życiu widziałem, ale z pewnością jest to film dobry. Lepszy od "Księcia Kaspiana", choć chyba pierwsza część Opowieści z Narnii, "Stara szafa", podobała mi się bardziej. Co więcej, "Podróż Wędrowca Do Świtu" jest w wersji trójwymiarowej, a to jest zawsze dodatkowy plus. Tak więc film z pewnością jest godny polecenia i ja sam pewnie zobaczę go jeszcze raz, gdy pójdziemy z resztą rodziny. Dziś bowiem byłem w kinie sam.

W książkach akcja jest niezwykle ważna, jednak sama akcja to nie wszystko. Ważni są bohaterowie książki, postaci w niej występujące i ważne jest także to, jak dana historia jest opowiedziana. W pewnym sensie to ostatnie bywa nawet najważniejsze, bo najciekawsza historia, z najwspanialszymi bohaterami opowiedziana w beznamiętny i nudny sposób staje się niestrawna. A Lewis jest doskonałym, inteligentnym i pełnym humoru gawędziarzem. Mam więc nadzieję, że nikt nie poprzestanie na samym filmie i gdy ktoś nie czytał jeszcze książki, to sięgnie i po nią. Naprawdę warto.

Zatem zachęcam i do obejrzenia filmu, który w Polsce zadebiutuje w dniu Bożego Narodzenia i do przeczytania książki. A tym, którzy nie mają czasu na czytanie, bo spędzają go głownie w korkach na zaśnieżonych drogach, polecam Opowieści z Narnii w formie audio. Wiem, że są co najmniej dwie wersje. Ja mam tę czytaną przez Agnieszkę Greinert i Jerzego Zelnika. Prawdziwa uczta dla duszy, cudowne wykonanie i najdłuższy nawet korek nie straszny, gdy spędzamy go z Aslanem, Ryczypiskiem, Królem Kaspianem, Lucy i Edmundem.
Inne tematy w dziale Kultura