W USA uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny nadal jest obowiązującym świętem, więc jadąc z Charlotte do Seattle zrobiłem krótką przerwę na odwiedzenie kościoła Św. Franciszka w Laurel, Montana.

Słuchając dzisiejszych czytań z Genesis i patrząc na wnętrze olbrzymiej świątyni (jak na takie malutkie miasteczko), w której wiele miejsc było pustych przypomniała mi się pewna historia.
Oczywiście nie wiem, czy w Laurel jest w niedzielę więcej wiernych w kościele, nie robię tu żadnych osądów, ale z drugiej strony wiemy, że jest spora grupa ludzi, tak w USA jak i w Polsce, które uważając się za katolików, często do kościoła nie mogą trafić.

Tak też było w pewnej parafii, ale proboszcz postanowił coś z tym zrobić. W duchu pierwszych chrześcijan-misjonarzy, wybrał się do domu jednej z tych swoich zagubionych owieczek, której nie widział w kościele od dłuższego czasu. Nie zastał jednak nikogo w domu, więc wsuną jedynie w szparę w drzwiach karteczkę, na której można było przeczytać: "Ap 3:20".
Owieczka odnalazła karteczkę w drzwiach, domyśliła się, co te tajemnicze literki oznaczają, zdmuchnęła kurz ze swej Biblii, otworzyła i przeczytała w trzecim rozdziale Apokalipsy:
Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.
Ha ha ha, bardzo zabawne, pomyślał zaginiony parafianin, a skoro już miał w ręce Biblię, zaczął szukać odpowiedzi…
Następnej niedzieli proboszcz licząc pieniądze zebrane na tacy zobaczył między bilonem i paroma banknotami karteczkę. Zaciekawiony rozwiną ją i przeczytał: "Rdz 3,10". Proboszcz nie musiał nawet szukać swojej Biblii, ten werset znał doskonale. Czyta się go wielokrotnie w ciągu roku, także w uroczystość Niepokalanego Poczęcia:
Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się.
;-)