Trucker hiob Trucker hiob
933
BLOG

Ziarnko gorczycy, czyli "Chleba naszego powszedniego..."

Trucker hiob Trucker hiob Rozmaitości Obserwuj notkę 6

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy słowa Pana Jezusa:

Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. (Łk 17,6)

Poniższy tekst nie będzie mojego autorstwa. Jest to fragment referatu, jaki wygłosił parę tygodni temu w Częstochowie  pan Franciszek Kucharczak, znany nam wszystkim doskonały felietonista i dziennikarz z "Gościa Niedzielnego", do kapłanów. Pozwoliłem sobie zamieścić tu ten fragment, bo pokazuje on, że rzeczywiście można mieć wiarę małego dziecka. Nawet wtedy, gdy tak naprawdę takim małym dzieckiem już się nie jest. Ale to chyba właśnie jest ten problem… Boimy się pozostać małymi dziećmi i zaufać do końca Bogu.

 

Niech ksiądz będzie niedzisiejszy

 

Kiedyś, na prośbę jednego z przyjaciół księży, spotkałem się z młodzieżą jego parafii. Opowiedziałem im wtedy zdarzenie ze swojej młodości. To było jeszcze „w stanie powojennym”, gdy zawartość sklepów ograniczała się do pustych półek i naburmuszonych ekspedientek. Mama posłała mnie wtedy po chleb do sklepu piekarniczego. Gdy wszedłem, zobaczyłem kolejkę – w języku zomowców – „na dwa magazynki”. Czyli dużo. A chleba było mniej niż ludzi. No to myślę – co tu będę stał. I już chciałem wyjść, gdy tknęła mnie myśl, że przecież codziennie mówię „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Uderzyło mnie to „dzisiaj”. I że chodzi o ten konkretny, „powszedni” chleb, a nie o jakąś metaforę chleba. Nabrałem głębokiego przekonania, nieomal pewności, że dla mnie chleb będzie. Więc stoję w tym sklepie. Ludzi ubywa, chleba jeszcze bardziej. W pewnym momencie stało się to, co się stać musiało. „Nie ma już chleba” – mówi ekspedientka. Ludzie w tył zwrot i wychodzą. A ja, choć byłem wtedy bardzo nieśmiały, stoję jak kołek w tym sklepie. Mało tego, podchodzę do lady. Gdy oparłem się o jej krawędź, zobaczyłem na dolnej półce dorodny chleb. – Ten chleb to pewnie przez kogoś zamówiony? – zapytałem z bijącym sercem. – Nie, może pan wziąć – powiedziała ekspedientka. – Był pęknięty, to odłożyłam – wyjaśniła.

Jakimi drogami szły myśli tej kobiety? Przecież każdy z klientów wziąłby ten chleb.

Ja tam zresztą żadnego pęknięcia nie widziałem, smakował wyjątkowo dobrze. Pytanie, czemu tamci ludzie nie wyszli, jak ja, z chlebem? Przecież też pewnie w większości odmawiali „Ojcze nasz”. Myślę jednak, że im do głowy nie przyszło wziąć Jezusa za słowo. Nie pomyśleli, jak dalece prawdą jest wezwanie: „szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie wam dodane”.

Po spotkaniu z tą młodzieżą ksiądz podszedł do mnie i powiedział: „Wiesz, tak sobie pomyślałem, że może i w sprawie tego dachu to się Bóg zatroszczy”. Bo wcześniej martwił się o remont dachu na kościele. Ale dlaczego sam na to nie wpadł? Jak to jest możliwe, że ludzie przyznający się do Chrystusa, tak bardzo chcą sobie sami ze wszystkim poradzić? I to w sprawach, które są najmniej istotne.

Nie po to Księża oddawali swoje życie Bogu, żeby rozmieniać się na drobne. Gdy ludzkie dusze wyją o pomoc, trzeba iść do konfesjonału, a nie na dach. Ktoś powie, że dach też trzeba zrobić. Zrobi się. Kto zaufa, temu ludzie zrobią. A jak nie, to i anioł – byle zaufanie było wielkie. Św. Jan Vianney założył szkołę dla ubogich dziewczyn. Nazwał ją „Dom Opatrzności”. Jak nazwał, tak było – dziewczyny zawsze miały co jeść. Była tam beczka z mąką, która jakoś nigdy się nie wyczerpywała – zupełnie jak u Eliasza. Nic dziwnego – bo z Eliaszem to też prawda.

Ten ksiądz, o którym mówiłem, dzwonił potem do mnie ucieszony: „Robota poszła błyskawicznie. To były jedyne dni, gdy nie padało. A potem zaraz zaczęło padać”.

 

Franciszek Kucharczak

Częstochowa 14 września 2010 r.

Cały referat można przeczytać na moim Forum. Zapraszam każdego, ale szczególnie  kapłanów. Młodych stażem i młodych duchem i w ogóle wszystkich. I serdecznie dziękuję panu Kucharczakowi, że zgodził się, bym przedrukował ten kapitalny tekst.

Nazywam się Piotr Jaskiernia, mam 61 lat i od wielu lat mieszkam w Stanach. Z zawodu jestem "truckerem", kierowcą. Moim hobby jest apologetyka, a moją pasją nowa ewangelizacja. Zawsze szukam nowych dróg, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do kolejnych osób, stąd moja obecność tutaj. AUDYCJE RADIOWE, PROGRAMY TV I ARTYKUŁY PRASOWE Z MOIM UDZIAŁEM: KLIK Moje FORUM: www.katolik.us Zapraszam. Kontakt.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości