Ze zwolennikami aborcji nie potrafię rozmawiać. Dzieli nas zbyt wiele. A przede wszystkim dzieli to co dla mnie niepodważalne, czyli wartość ludzkiego życia.
No i jak rozmawiać z kimś kto głosi takie hasła:
O czyje życie się tak troszczycie?
Bo przecież nie o życie dziecka w łonie matki.. Nie o matkę, bo jej prawo do życia jest tak samo ważne i nikt go nie kwestionuje...
Troszczycie się o swoje wygodne życie bez zmartwień. Że zawsze będziecie mieli jakieś wyjście awaryjne.
Dlatego chcecie aborcji na żądanie (ze wskazań społecznych) i pigułek dzień po bez recepty i dla każdej chętnej.
Jakie jeszcze wolty jesteście w stanie wykonać w obronie waszego wygodnego życia?
Jak wam ciąża przeszkadza to dziecko nazywacie tkanką, której rozwój można bez wyrzutów sumienia na spokojnie przerwać.
Ale gdy z jakiś powodów nie możecie się tej ciąży doczekać (gdy już ją uznacie za część waszego wygodnego życia) to jesteście nawet w stanie "adoptować" taką tkankę.
Słowa traktujecie tak jak życie. Używacie wtedy gdy jest to wygodne.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo