Przyszła do mnie myśl aby zabrać z domu materac, kocyk oraz termos i w tę gorąca majówkę rozłożyć się chłodnym holu sejmowym. Jest tyle spraw wartych protestu i nagłośnienia...
- Ty też upomnij się o coś siebie i swojej rodziny.
No tak. Moja rodzina też ma potrzeby ale nie jest jakaś szczególnie inna.
- Oj tam, oj tam... - diabełek nie ustawał w nakłanianiu - Za rehabilitację dzieci płacisz z własnej kieszeni. Weź i ty wyciągnij rękę po pieniądze.
- To idź i wesprzyj tych, którzy już przejrzeli i wiedzą, że NFZ to lipa.
I tu diabeł mnie prawie przekonał bo niestety na własnej skórze i doopie też poczułem, że "świadczenia gwarantowane" przez NFZ i inne składowe systemu państwa niby-opiekuńczego to jedna wielka lipa.
Ale w tym momencie diabełek wyczuł, że należy mnie chwilowo pozostawić abym sam pobił się z własnymi myślami.
***
W robocie kolega pyta się mnie co sądzę o protestach rodziców niepełnosprawnych dzieci.
Szczerze odpowiadam, że ostatnio jestem całkiem skołowaciały i nie wiem jak tu jasno powiedzieć co o sprawie myślę. Bo dotychczas wydawało mi się, że obietnica wsparcia w formie ułatwienia dostępu do świadczeń zdrowotnych i nieodpłatnych zabiegów rehabilitacyjnych powinna wystarczyć.
- No tak... - odpowiadam - Ale samotna matka z trójką dzieci czy nawet pełna ale liczna rodzina też często jest zmuszona do tego by rodzic/jeden z rodziców całkowicie poświęcił się dzieciom.
- A weź mi tu (mee too) nie pier... - kolega się zirytował - Tak to każdy by mógł wyciągnąć rękę po: dej mi to...
Komentarze
Pokaż komentarze (19)