Gazeta Wyborcza postanowiła rozprawić się z "Mitami o tacierzyństwie". Czytelnicy GW mogą dzięki słowu pisanemu i autorytetowi wiodącego tytułu prasowego w PL dowiedzieć się, że:
- Nie jest prawdą iż dziecko potrzebuje wyłącznie matki.
- Jako rodzic można nie kontynuować złych schematów jakie samemu się doznało w dzieciństwie.
- Nie jest prawdą, że ojciec nie ma pojęcia czym jest dla kobiety (matki) ciąża. Bo nawet GW jest w stanie dostrzec, że ojciec potrafi przeżywać ten "stan odmienny" razem z matką.
- Nie sprawdza się teoria, że ojcostwo rozleniwia i tatusiowi "tylko brzuch rośnie.
Prawdy niby powszechnie znane ale teraz zostały potwierdzone dodatkowo wynikami badań. Badań na uczelniach, o których w większości wypadków nigdy nie słyszałem, ale sądząc po nazwach, to chyba większość z nich znajduje się gdzieś wśród amerykańskich prerii oraz wielkich pól kukurydzy.
W powyższym zestawie oczywistości Gazeta rozprawia się "naukowo" także z innym, już mniej oczywistym mitem.
Otóż wg Gazety:
- nie jest prawda, że należy trwać w związku bo tak jest lepiej dla dziecka.
A rozwijając tę myśl Gazeta powołuje się na autorytet badaczy z "Pensylwania State University" oraz "Uniwersytetu w Nebrasce" (nazwy uczelni takie jak w GW). Bo ci badacze podobno dowiedli, że dziecko świetnie sobie radzi z rozwodem rodziców, a dzieci są szczęśliwe gdy rodzic też jest szczęśliwy.
Aż mnie zainteresowało gdzie się takie badania prowadzi.
Niestety nie byłem w stanie ustalić, o który uniwersytet w stanie Nebraska chodzi. Stan ten szczyci się bowiem uniwersytetami w liczbie większej niż jeden. Trochę łatwiej poszło z uczelnią ze stanu Pensylwania. Tu musiałem tylko ustalić czy chodzi o Pennsylvania State University (Penn State), czy tez o University of Pennsylvania, (Penn lub UPenn). Nazwy obu uczelni brzmią poważnie. Ale jak się zestawi Krakowską Akademię im. Frycza Modrzewskiego z Uniwersytetem Jagiellońskim (zwanym niegdyś Akademią Krakowską) to też można mieć wrażenie, że obracamy się w kręgu starych i renomowanych wszechnic. Internety wyjaśniają jednak, że różnica między Penn State a UPenn jest mniej więcej taka jak między "Fryczem" a UJ.
Ale jak się tekst nasyci odwołaniami do wyników badań na uniwersytetach (nieważne jakich) to zawsze brzmi to poważniej i bardziej naukowo. No i wielu ludzi nadal na to się łapie.
***
A tak przy okazji.
Jak Wam podoba się określenie "tacierzyństwo"?
Bo mnie słownik w komputerze podkreśla je jako błąd. A i sam muszę się przyznać, że wolę "tradycyjne ojcostwo".
"Tacierzyństwo" wydaje mi się taki terminem tworzonym na siłę w ramach walki o równouprawnienie.
***
Obrazek, komentarz od
Izzy
Dzięki Izzy za to podsumowanie. Od tego nieświętego "Mikołaja" też wolałbym rózgę.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo