Córka dostała za zadanie napisać pięć zdań na temat: Szkoła za sto lat. Niby proste polecenie ale kto nie siedział z dzieckiem nad lekcjami, ten nie wie ile czasu można marudzić: że za dużo, po co?, dlaczego teraz?
To co powinno zająć góra 10 minut przeciągnęło się do ponad godziny. A wymyślanie komputerów i robotów, które zastąpią w tej wizji podręczniki i nauczycieli naprawdę mnie zmęczyło. A zmęczenie to sprawiło, że zasnąłem przed tv już w trakcie Wiadomości.
Obudził mnie głos przypominający komunikaty nawigacji samochodowej.
- Pora wstawać. Trzeba zatwierdzić przygotowania dziecka do szkoły...
- Dziś są zajęcia z aromaterapii, ćwiczenia z relaksacji oraz przysposobienie do życia z robotami...
Zacząłem nerwowo rozglądać się wokół poszukując źródła komunikatów. Ale dopiero po chwili dostrzegłem w głębi pokoju małą postać podobną do filmowego R2-D2...
Robot w moim domu? Chyba jestem przemęczony?
- Czy zabrać córkę do ośrodka szkolnego? - robot nie ustawał w dręczeniu pytaniami.
- Tak. Ale ja muszę chyba umówić się z lekarzem...
- Przyjąłem. - odparł robot
- Wysłałem też żądanie ustalenia wizyty w "Poradni pierwszego kontaktu" i już dostałem odpowiedź. Wszystkie terminy wolne, można udać się na wizytę, nawet teraz. Zamówić taksówkę? - miły głos robota był jednak coraz bardziej denerwujący.
- Tak. Zamów taksówkę...
***
Wnętrze Przychodni nie przypominało mi znanych placówek utrzymywanych z środków pochodzących z NFZ. Poczekalnia była jasna, czysta i pusta... Byłem jedynym oczekującym.
Na ekranie wyświetlał się komunikat:
Oczekujących: 1
Czas oczekiwania: 5 min.
Przepraszamy za utrudnienia wynikające z rozruchu systemu.
Inny ekran zachęcał mnie do nabycia najnowszych suplementów oraz witamin niezbędnych do zdrowego życia...
- To akurat się nie zmieniło. - mruknąłem sam do siebie
Następna reklama zachęcała mnie do obejrzenia 3753 odcinka serialu "Afera". Może tym razem dowiem się kto wyprowadził złoto z Banku Amber...
- Zapraszam do gabinetu. - powiedział robot podobny do tego, który obudził mnie w domu.
Gabinet był pusty, a jego centralną część zajmował fotel podobny do znanego z gabinetów stomatologicznych.
- Proszę usiąść na fotelu i położyć dłonie na skanerze w miejscu zaznaczonym obrysem dłoni. - powiedział inny głos z głębi gabinetu
Trochę skołowany usiadłem na fotelu i zacząłem rozglądać się za czymś co mogłoby być skanerem. Ale skaner sam przysunął się w okolice dłoni.
- Proszę opisać co Pana sprowadza na wizytę. Proszę podać stwierdzone dolegliwości. - kontynuował głos z głębi gabinetu.
- Przepraszam. Ale gdzie jest lekarz? Chcę rozmawiać z lekarzem, a nie z robotem.
- Rozumiem. Skanowanie linii papilarnych zakończone... Najbliższy wolny termin z lekarzem człowiekiem za 18 miesięcy... Ale Pańska polisa nie przewiduje pierwszej wizyty z pominięciem diagnozy automatycznej...
Zdenerwowany chciałem wstać z fotela i coś wykrzyczeć w stronę automatu.
Powstrzymał mnie jednak dotyk dłoni na moim ramieniu.
- Tato... Zasnąłeś przed telewizorem, a trzeba jeszcze ze mną rzeczy na jutrzejsze zajęcia spakować.
Uff... Jak dobrze, że to był tylko sen.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości